Historia
Grzesznica
,,Grzesznica"
Akt I:
Postacie:
-Kobieta
-Mężczyzna
(Wnętrze mieszkania. Panuje tam półmrok, jedynym źródłem światła jest tlący się kominek z lewej strony sceny [wszystko patrząc od widowni]. Obok kominka stoją dwie staromodne szafy. Na środku sceny stoi staromodna, pokryta skórą sofa. Przed nią, ale odwrócone bokiem stoją dwa fotele z tego samego zestawu co sofa. Wszystkie meble mają czekoladowy kolor. Ściany są krwisto czerwone)
(Na sofie siedzi mężczyzna koło czterdziestki. Ma na sobie szary garnitur i czerwony krawat. Trzyma łokcie na kolanach i podpiera brodę dłońmi. Nie okazuje uczuć)
(Mija kilka sekund. Nagle rozlega się odgłos pukania do drzwi. Mężczyzna wstaje i patrzy w prawo.
Wchodzi około trzydziestoletnia kobieta o blond włosach i czerwonej sukni. Podchodzi do mężczyzny, a on do niej)
Kobieta:
Przyszłam nagrzeszyć.
Mężczyzna:
Z kim?
Kobieta:
(Wyciąga nóż z rękawa)
Sama.
(Wbija nóż w pierś mężczyzna. Zaskoczony mężczyzna chwyta się za pierś, słania się i pada na ziemię twarzą w dół. Kobieta patrzy na to zimnym wzrokiem. Gdy mężczyzna upada, idzie do szafy obok kominka. Wyciąga stamtąd kieliszek i butelkę. Siada na sofie i zapełnia połowę kieliszka jakimś czekoladowo-brązowym płynem. Po zapełnieniu odstawia butelkę na podłogę i powoli wypija płyn. Gdy wypija wszystko odkłada kieliszek, kładzie głowę na sofie i zamyka oczy. Mija kilka sekund. Ciało mężczyzny zaczyna się trząść. Najpierw delikatnie, stopniowo coraz mocniej. Po kilku minutach trzęsienia mężczyzna wstaje, wsadza sobie ręce do ust i zaczyna rozciągać jamę gębową w różnych kierunkach wydając cały czas okropne wrzaski i jęki. Stoi w taki sposób, że patrzy na jedno z krzeseł. Po kilku minutach przestaje i wychodzi)
Akt II:
Postacie:
-Kobieta (Joel)
-Dziewczyna (Samanta)
(Kobieta siedzi w identycznej pozie jak mężczyzna w akcie 1. Nie ma kieliszka, ani butelki. Nie okazuje emocji. Słychać pukanie do drzwi)
Kobieta:
(Nie ruszając się)
Proszę.
(Do mieszkania wchodzi około 15-letnia dziewczyna o ciemnych włosach)
Dziewczyna:
(Trochę niepewnie)
Mogę wejść?
Kobieta:
(Patrzy na dziewczynę)
Pewnie. Siadaj.
Dziewczyna:
(Siada na krześle po prawej)
Pan Michael kazał mi tu przyjść.
Kobieta:
(Daje dłonie na kolana)
I słusznie. Mamy do pogadania.
Dziewczyna:
Ale dlaczego u niego, a nie u mnie, albo u Pani?
Kobieta:
Tak mnie naszło.
Dziewczyna:
Rozumiem. O czym mamy porozmawiać?
Kobieta:
(Patrzy na publiczność)
O Twojej mamie.
Dziewczyna:
(Zamyka oczy i bierze wdech)
Co z nią?
Kobieta:
Jest w szpitalu, prawda?
Dziewczyna:
No tak. Dlaczego Pani pyta?
Kobieta:
Bo wiem, że do niej chodzisz.
Dziewczyna:
A to coś złego?
Kobieta:
(Patrzy na nią)
Tak. Regulamin zabrania jakichkolwiek niezapowiedzianych wizyt.
Dziewczyna:
Ale Pani Joel, ona jest ciężko chora. Potrzebuje opieki. Jestem jej jedyną rodziną.
Joel:
Samanto, Twoje wizyty muszą być za każdym razem notowane w specjalnym raporcie, co wymaga sporo czasu i energii. Swoim działaniem opóźniasz pracę personelu.
Samanta:
To niech o mnie nie piszą. Po prostu.
Joel:
Jeśli tak zrobią, mogą pożegnać się z pracą. Zasady są święte.
Samanta:
(Robi się trochę załamana)
Pani Joel litości... Proszę ubłagać Pana Browna... Przecież jest Pani jego ulubioną kochanką...
Joel:
Coś Ty powiedziała?
Samamta:
Pan Michael raz mi opowiedział. Wymsknęło mu się.
Joel:
(Patrzy na publiczność)
Co Ci powiedział?
Samanta:
Powiedział, że szef raz się chwalił swoimi podbojami wśród kobiet. Mówił, że było ich około 300. Ale żadna nie była tak dobra jak Pani. Żadna.
Joel:
Rozumiem. Chcesz mnie o coś poprosić?
Samanta:
Proszę, aby porozmawiała Pani z Panem Brownem i przekonała go jakoś, aby pozwolił mi się widywać z mamą.
Joel:
(Patrzy na nią)
Zastanowię się.
Samanta:
(Ze łzami w oczach)
Dziękuję Pani Joel...
(Wstaje, by ją ucałować)
Joel:
Siadaj. Co jeszcze Michael mówił o mnie?
Samanta:
To w zasadzie wszystko... W ogóle ostatnio dziwnie się zachowuje. A dzisiaj to już w ogóle.
Joel:
Dlaczego?
Samanta:
Nie miałam co robić, więc siedziałam na schodach, kiedy to podszedł do mnie i powiedział, że mam iść do jego mieszkania, bo tam mnie Pani oczekuje. Ale to zdanie wycharkał jakby coś go dławiło... I jeszcze ta plama na garniturze...
Joel:
Plama?
Samanta:
Tak. Miał taką wielką, czerwoną plamę na wysokości klatki piersiowej. Kształtem przypominała trochę żabę...
(Gaśnie kominek. Jest całkowicie ciemno)
Pani Joel? Co się dzieje?
Akt III:
Postacie:
-Joel
-Samanta
-Postać (Matka Samanty)
(Jest całkowicie ciemno)
Głos Samamty:
Pani Joel co mam robić?
Głos Joel:
Wstań.
Głos Samanty:
Już.
Głos Joel:
Rozłóż ręce.
Głos Samanty:
Zrobione.
Głos Joel:
Kręć się wokół własnej osi.
Głos Samamty:
(Zdziwiona)
Okej...
(Słychać machanie rękami. Nagle słychać stuk)
Ała! Co to? Lampa? Ale jej tu nie było.
(Po omacku odnajduje włącznik i zapala światło)
(Robi się jasno. Samanta stoi koło swego krzesła. Obok niej stoi srebrna, stojąca lampa. Joel siedzi na sofie patrząc bez emocji na publiczność. Między kominkiem, a lewym krzresłem stoi kobieta około 50 lat. Ma na sobie zakrwawiony, biały szlafrok. Posiada też długie do ramion, szare włosy)
(Samanta widzi ową postać i odskakuje w przestrachu)
Samanta:
Mama! Ale jak? Co Ty robisz?
(Matka Samanty wyciąga prawą rękę w kierunku Samanty i patrzy na nią. Po chwili wykrzywia twarz w grymasie i zaczyna głośno krzyczeć. Krzyczy 3 sekundy z 1 sekundową przerwą.
Samanta:
(Przerażona)
Kim jesteś!? Czego chcesz!? Co tu się dzieje....
(Zakrywa usta i płacze)
(Przez następne 5 minut matka Samanty krzyczy, Samanta płacze, a Joel bez emocji patrzy na publiczność)
Kurtyna
Komentarze