Historia

Cud

jo_ 0 4 lata temu 473 odsłon Czas czytania: ~1 minuta

Opowiadanie inspirowane jednym z seriali kryminalnych.


Właściwie to nikt nie wiedział, jak to się stało. Bartuś zniknął. Wiadomo – dwulatki mają to do siebie, że są ruchliwe i ciężko je upilnować, ale żeby tak, jak kamień w wodę? Oczywiście rozpacz rodziców i całej najbliższej rodziny był uzasadniony, jedyne co wszystkich zastanawiało, to brak oznak smutku na twarzy Kaśki – siedmioletniej siostry zaginionego chłopca. Dziewczynka z uśmiechem na twarzy pocieszała wszystkich, że jej braciszek wróci. Była tak pewna swego, że z godziny na godzinę rodzice pod wpływem jej nieustającego optymizmu zaczęli się uspokajać i tak jak ich córka wierzyć. W co? W cud – bo chyba tylko to mogło takiego malucha ocalić.


Kiedy kolejny, trzeci już dzień poszukiwań nie przyniósł żadnych rezultatów (a postawiono na nogi policję w całym kraju, uruchomiono również system child alert), optymizm rodziny powoli zaczął maleć. Również Kasia zaczęła się niepokoić. Starała się  pocieszać rodziców, jak tylko mogła, ale widać było pierwsze oznaki zniecierpliwienia na jej twarzy. Jak to, jeszcze go nie ma? Nie wrócił? Dlaczego? Przecież tak wierzyła, że się odnajdzie, że będzie z nimi. Dlaczego go nie ma? Dlaczego?...


Czwartego dnia poszukiwań Kasia zniknęła. Dla rodziców to było już zbyt wiele. Policja podwoiła wysiłki, teraz już szukali dwójki dzieci. Wszyscy sąsiedzi przeszukiwali okoliczne domy, piwnice i parki.


Gdyby nie to, że bezdomny wszedł za potrzebą do opuszczonego magazynu, chyba nigdy by ich nie znaleziono. Budynek stał pusty, brama prowadząca na posesję była zamknięta, więc nikomu nie przyszło do głowy, żeby tam szukać. Okazało się, że ogrodzenie było w jednym miejscu uszkodzone na tyle, że mogłoby przecisnąć się tamtędy dziecko. Policjant, który wszedł pierwszy, nie wytrzymał i wybiegł wymiotując. Kolejny, który pojawił się na miejscu, powiedział, że ten widok zapamięta do końca życia - nad leżącymi pośrodku pomieszczenia spuchniętymi, sinymi zwłokami dwuletniego chłopca, którego rączki i nóżki zostały przybite do amatorsko skleconego krzyża klęczała siedmioletnia dziewczynka powtarzająca słowa: „przecież tylko uderzył się w głowę, przecież miał zmartwychwstać, przecież miał zmartwychwstać, przecież…”

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje