Historia
Wypadek
Dzień już wstał. W domu państwa Loise panował codzienny gwar. Trudno było zachować spokój przy dwójce energicznych dzieci.
- Nie ma mleka.- Sucho odparł zmęczony tatuś otwierając lodówkę.
Żona lekko pocałowała go w policzek.
- Pójdę do sklepu. Nie trać głowy
- Naprawdę mogłabyś to zrobić Jane? Jestem wykończony...
- No już cicho..- Powiedziała ubierając swoje wyblakło czerwone baletki.- To tylko parę kroków.
Wyszła z domu zatrzaskując drzwi. Tego dnia słońce świeciło miło i łagodnie.
- Dzień dobry Pani Margot!- Krzyknęła z radością dziewczyna.
Sąsiadka odpowiedziała uśmiechem. Jane skręciła chodnikiem w prawo. Miała zamiar przejść przez pasy, a później skręcić do małego sklepiku "Oriom".
Szybko przebiegła przez czarny asfalt, niestety tak szybko, że po drodze zgubiła buta. Zaśmiała się sama z siebie i bez zastanowienia powoli podniosła baletkę.
Znienacka usłyszała donośny odgłos klaksonu. Szybko odwróciła się, a jedynie co mogła dostrzec to przód czarnego samochodu. Poczuła ogromny ból i usłyszała pisk opon. Z lekkością podniosła się w górę, a po chwili upadła, niczym ogromny głaz ważący tonę. Z ciężkością otworzyła oczy. Jasny blask nieba zaślepił dziewczynę lecz po chwili odpuścił. Jane ospale podniosła się z nagrzanej powierzchni drogi. Kilka metrów przed nią stała czarna Honda. Ku jej zdziwieniu nie miała złamanej nogi czy ręki, z jej głowy czy nosa nie ciekła szkarłatna krew, a z brzucha nie wylewały się podobne do rosołu wnętrzności. Czuła się dobrze.
Ostrożnie wstała, w jednej chwili cały świat zakręcił się jej przed oczami. Mimo to ruszyła przed siebie. W samochodzie nie było śladu po kierowcy ,,pewnie uciekł" Mówiła sama do siebie.
Skręcając dostrzegła swój dom. Drzwi cicho zaskrzypiały.
- Josh? Gdzie jesteś? Miałam..Pomóż mi- Przerażenie wołała kobieta. Nie chciała jechać do szpitala, nienawidziła ich. Nagle usłyszała syrenę radiowozu policyjnego. Spojrzała przez okno, ku jej zdziwieniu do zakrętu biegło wielu ludzi.,,Pewnie znaleźli puste auto.." Myślała w duchu.
Zdecydowanym krokiem skierowała się w stronę wypadku. Wzrokiem zaczęła szukać swojego męża. Po jakimś czasie dostrzegła go. Uśmiechnęła się do mężczyzny, lecz po chwili zauważyła, że dwóch dorosłych ludzi, próbuje go odciągnąć od drogi.
- Josh, tu jestem!- Krzyczała przedzierając się przez tłum ludzi.
Zatrzymała swój wzrok na drodze. Nagle po jej policzkach spłynęły łzy. Zaczęła ciężko dyszeć, a po chwili płakać. W jednej chwili upadła na asfalt. Wrzeszczała ze wszystkich sił, niestety nikt nie zwracał uwagi na jej ducha lecz na ciało, które leżało zakrwawione na jezdni.
Komentarze