Historia

Potwór w czarnej masce

Kaniosek 1 2 lata temu 523 odsłon Czas czytania: ~9 minut

Wtorek, 23 października, godzina 14:56.

- Nadal oglądasz te bzdury w telewizji ? -Zapytał obojętnie Robert, swoją starszą o 3 lata siostrę Anię. 

- uhh... Przestań czepiać się jak pijany płotu. W końcu, nieczęsto słyszy się o mordercy grasującym po okolicy, nie sądzisz ? -Powiedziała Ania, ciągle przypatrując się pokaźnie wielkiemu ekranowi telewizora, wiszącego na ścianie. 

- Taa.. Cokolwiek. Nawijają o tym już dobry miesiąc. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby okazało się, że większość osób, podchodzi do tego już z lekką obojętnością. 

Robert kątem oka spojrzał na ekran. Przedstawiał on emitowane na żywo, wiadomości z dzisiejszego dnia. Główna uwaga mediów, skupiała się wokół makabrycznych zbrodni, dokonanych na przestrzeni tego miesiąca. 

- Policja jest w kropce. Do tej pory wiemy o trzech zabójstwach. Ofiarami mordercy padają dzieci w przedziale wiekowym od 14-16 lat. Apelujemy do wszystkich rodziców, o szczególny nadzór nad swoimi dziećmi. Powiedział komendant główny policji będący gościem programu.

Robert słysząc dobiegający do jego uszu głos, przekręcił oczami i pokiwał przecząco głową. 

- Rodzice nie ograniczą mnie, do siedzenia całymi dniami w domu, na wypadek gdyby ten psychol, postanowił uwziąć się akurat na mnie. Mam racje ? 

- Obawiam się, że jednak będą cię trzymać krótko na smyczy. Znasz naszą mamę, woli dmuchać na zimne, zwłaszcza w tak nadzwyczajnej sytuacji jak ta. A tata? No cóż, zawsze jest posłuszny mamie, więc nie rozwodząc się na tym zbyt długo, masz po prostu przerąbane. 

milczał przez chwilę.

- Wiesz co, straciłem humor. Idę do siebie. 

Ania wzruszyła ramionami.

- jak chcesz, to idź, nikt cię nie trzyma. 

Robert wbiegł po schodach na piętro, do jego uszu dochodziły dźwięki skrzypiących desek. Wszedł do pokoju. Naprzeciwko niego stało drewniane łóżko, a obok mała szafka z lampką nocną. Na prawo od łóżka znajdowała się pokaźnych rozmiarów szafa, która przerastała 16-letniego chłopca dwukrotnie. Po przeciwnej stronie, swoje miejsce znalazło biurko, z komputerem. Robert nie zastanawiając się zbyt długo, usiadł na swoim nowiutkim fotelu, który otrzymał jako prezent na swoje 16 urodziny, które celebrował z rodziną 6 dni temu. Szybko założył swoje słuchawki na uszy i po kliknięciu dwa razy na komunikator na ekranie, w słuchawkach rozległ się głos. 

- No siema Robert, jak tam śniadanko z siostrzyczką, zaliczone ? - powiedział Adam, z uśmiechem na twarzy.

- a weź mnie nie wkurwiaj. Cały czas siedzi na kanapie z gałami wlepionymi w ekran i słucha w kółko tego samego, o tym świrze z naszej okolicy, który morduje jakichś nieszczęśników. 

- Z jednej strony, ile można o tym mówić. Ale z drugiej... no nie wiem Robert, lepiej mieć się na baczności. A co jeśli teraz, wyznaczył sobie na swój cel ciebie ? 

Zrobił przerwę i ściszył głos. 

- A  może właśnie stoi pod twoimi drzwiami i czeka na okazje ? 

- nabij sobie rozumu do głowy. 

Adam buchnął śmiechem. 

- żartuje przecież stary, nie unoś się tak. Pewnie to jakiś amator, którego nasza policja, czyli fachowcy od siedmiu boleści, nie są w stanie złapać, przez swoją nieudolność. To co pykniemy rundkę w tego nowego FPS'a ? 

- Jeszcze pytasz, wchodź, zaprosiłem cię już do gry. 

4 godziny później. 19:06

- Ciekawe jak bardzo musieli pluć po monitorze, kiedy ich rozwaliliśmy. - powiedział spełniony Adam. 

- Daliśmy im popalić. To co jutro o tej samej porze ? Mamy jutro turniej do wygrania.

- Pewnie. Jutro pójdzie nam tak samo łatwo jak dzisiaj, ci goście to amatorzy.

Głos Adama w słuchawkach, wymieszał się ze stłumionym krzykiem, dobiegającym z dolnej części mieszkania Roberta. 

- Dobra, ja musze już lecieć, siostra wydziera się z dołu jak opętana. 

- Również musze spadać, jestem umówiony na 19:30 z Julką. Życz mi szczęścia. 

- Oby raz ci się coś udało. U ciebie próby wyrwania dziewczyny to pasmo nieszczęść i straconego czasu. - Powiedział cicho, śmiejąc się pod nosem.

- Bardzo śmieszne wiesz? Następnym razem nie bądź takim fiutem - Poirytowany Adam rozłączył się z komunikatora

- O co mu chodzi, na  żartach się nie zna?

- Robert! Wyłaź z tej nory! - zza drzwi, dobiegały coraz bardziej donośne krzyki siostry.

Odłożył słuchawki, i wygasił ekran monitora, po czym szybkim krokiem pognał do drzwi pokoju, energicznie je otwierając. wychylił głowę i wykrzyczał do siostry - Dlaczego tak podnosisz głos?! Jakbyś nie była w stanie wejść po schodach i zapukać do drzwi. chcesz sąsiadów obudzić ? 

- Oj następnym razem wejdę, i skopie ci dupę. Potrafię być wścibska i uwierz nie chcesz się o tym przekonać. Wychodzę na spotkanie z Kamilem, będę za jakiś czas. Zostawiam cię samego. I ani słowa rodzicom że wyszłam z domu, kazali mi mieć na ciebie oko. 

- W porządku, leć do swojego fagasa, ja się czymś zajmę, w końcu cały lokal dla mnie. 

Chwile potem jak Ania opuściła dom, Robert rozsiadł się wygodnie na kanapie i nie wiedząc co ze sobą zrobić, zaczął dogłębnie rozmyślać - A co jeśli Adam ma racje? I ten chory pojeb grasuje gdzieś po okolicy? Ehh.. może wyolbrzymiam, chyba niepotrzebnie się tym przejmuje, nawet jeśli morderca miałby szukać kolejnej ofiary, to jakie są szanse na to że wypadłoby akurat na mnie? Niczym nie wyróżniającego się Roberta, z niczym nie wyróżniającego się domu.. Chyba powinienem się czymś zająć. Książka ? Nie, to nie to. W moich gustach nie ma miejsca na tego typu rozrywkę. Może jakiś dobry film ? Też odpada. Zanim znajdę coś ciekawego miną wieki. Po namysłach przystanął na wyciszeniu się za pomocą muzyki. Zerwał się na równe nogi i pognał do pokoju po schodach, i znowu to samo skrzypienie. powinniśmy pozbyć się problemu wydających straszne odgłosy schodów raz na zawsze  - pomyślał. Gdy już dobiegł do pokoju, chwycił za telefon, i po podłączeniu do niego słuchawek, mógł odpłynąć ze swoim ulubionym zespołem, którego muzyka zaczęła kojąco rozbrzmiewać w sprzęcie audio. 

2 godziny później, 21:11. 

Z objęć morfeusza, wyrwał Roberta drażniący bębenki dźwięk. Zdezorientowany, zerknął na wyświetlacz telefonu, który leżał po jego lewej obok głowy. Zaskoczony, spytał sam siebie. - Dlaczego Adam dzwoni do mnie o tej porze? Nie jest przypadkiem z Julką na randce ? - Leniwym ruchem ręki sięgnął po telefon i przesunął palcem w prawo. Jego jeszcze zaspane oczy, nie przyzwyczaiły się do jasnego blasku wyświetlacza. Zmrużył je jakby miał jaskrę, po czym figlarnie przemówił do kolegi, z uśmiechem na ustach. - No co tam mistrzu podrywu, łowy udane? 

Uśmiech z jego twarzy zaczął znikać tak szybko , jak szybko jak na nich zawitał. Wsłuchiwał się w coś, czego pierwsze jego zmęczony mózg, nie potrafił dociec. Dopiero po chwili, uświadomił sobie, że dźwięki które wydaje z siebie Adam pasują zupełnie jakby ktoś ciężko oddychał. Brał głębokie wdechy, lecz nie pośpiesznie... Lekko zmieszany zapytał. 

- Słyszysz mnie Adam? Oddal trochę telefon od twarzy, bo słyszę tylko twoje głośne wzdychanie. 

W odpowiedz usłyszał tylko cichy, zimny śmiech. 

- Adam, wiesz że nie mam ochoty na te twoje żałosne gierki. Co cię tak bawi do rozpuchu i dlaczego dzwonisz ? 

Rozległa się głucha cisza. 

- Dobra. Jak nie chcesz mi powiedzieć w jakim celu dzwo... 

Nagle ktoś mu przerwał, lecz nie był to głos Adama. 

- Żeby cię uprzedzić. 

Głos rozmówcy był chrypliwy i gruby, nie dało się w nim wyczuć empatii. 

- że co kurwa, przed czym i dlaczego udajesz ten odrażający głos?

- Nadchodzę.. 

Koniec sygnału... 

Robert zagubiony, wpatrywał się w telefon z niedowierzaniem. Co to niby miało być? Żartów mu się zachciało? Pewnie popisuje się przed dziewczyną, jak to Adam... jutro mu skopie za to dupsko. Ciekawe co potem powie tym swoim "głosikiem", który mimo wszystko, wyszedł mu zaskakująco dobrze, jakby był profesjonalnym lektorem. Musze mu przyznać, że jak na niegrzeszącego inteligencją, kolegę z ławki, udało mu się mnie przerazić. 

Telefon zawibrował i wydobył z siebie dźwięk przychodzącego powiadomienia. Robert spojrzał na telefon i zapytał sam siebie - Co on znowu wyprawia? Szybko przesunął palcem i nacisnął na ikonkę z wizerunkiem Adama. Po ujrzeniu treści, przeszły go ciarki - Co ten pojeb robi ? 

Adam wysłał mu zdjęcie jego domu, a niżej napis "zaraz wejdę". Chłopak nie myśląc za wiele zeskoczył z łóżka i jak szybko tylko mógł podbiegł do okna z widokiem na główną ulice. Drogę okrywały kałużę z brudną wodą i zgniłymi liśćmi drzew, całość spowijała ciemność i ulewa. Robert doszukiwał się kolegi na ulicy. To musi być jakiś głupi żart. Kto do cholery stałby w ścianie deszczu, tylko po to żeby kogoś nastraszyć w tandetny sposób? Po 3 minutach wypatrywania się za okno, zauważył ruch przy ogrodzeniu. Czarna wysoka postać niczym cień, prześlizgnęła się przez furtkę, i pognała za dom. A jeśli to wcale nie był Adam, tylko ktoś się go pozbył, a teraz chce mnie dorwać ? Pomyślał po czym nagły przypływ adrenaliny sprawił, że rzucił się do ucieczki. Przeskoczył próg swojego pokoju, gdy nagle - łup. Dźwięk pękającego szkła rozsypującego się po panelach podłogi, sprawił że w środku brzucha Roberta, powstała czarna dziura, która zasysała go od środka. Przerażony do szpiku kości stał nieruchomo i nasłuchiwał. - Cisza.. Po chwili ciche kroki zaczęły dochodzić z dołu. odsunął się od drzwi jakby instynktownie. Usłyszał głośne skrzypnięcie schodów... tych przeklętych schodów. Lecz dały mu znak, że ten ktoś jest już w połowie drogi do jego pokoju, i najpewniej przykłada dużą uwagę do skradania. Nie myśląc za wiele, na palcach przeszedł pół pokoju i uchylił drzwi do szafy. Schował się do środka, licząc na cud który w jego paranoicznych myślach nigdy nie nadejdzie. Nasłuchiwał. Lecz jego wytężone zmysły, zakłóciło powiadomienie dochodzące z telefonu w jego ręce. Dźwięk rozległ się po wnętrzu szafy. Chłopakowi zaczęła rosnąć gula w gardle, przez którą miał wrażenie że się dusi. Wszedł na chat z Adamem, najpewniej już nie żyjącym. Jego przerażenie rosło z każdą sekundą, wytrzeszczył oczy i zacisnął zęby z przerażenia. Na zdjęciu nadesłanym przez Adama, było widać szafę w pokoju Roberta. Chłopak posikał się w spodnie. kiedy rzucił okiem przez dziurkę od klucza, ujrzał wysokiego mężczyznę, z czarną maską, wyrażającą przerażający grymas. W ręce trzymał ostrym jak brzytwa nóż, o długości około 16 cm. Sparaliżowany strachem, obserwował przez łzy w oczach, jak postać z impetem, wbija się barkiem w drzwi szafy. Chłopak poczuł ból głowy, gdy jedne z drzwiczek, spadły mu jak grom z nieba na głowę. Napastnik złapał chłopca za szyję, wyjął z szafy i przygniótł obok do ściany. Poczuł jak lodowate ostrze sunie od szyi do pępka. Chłopiec czuł że zbliża się koniec, zaczął panicznie walczyć o życie, próbując wyrwać się napastnikowi. Wtedy poczuł przeszywający ból. Jednym mocnym pchnięciem, przebił skórę, mięśnie i wnętrzności, doprowadzając chłopca do chaotycznej szamotaniny i przeraźliwego jęku. morderca pchnął 2... 3... 4 raz, z chłopaka zaczęło ulatniać się życie 5... 6... 7..... 

Ania po długiej i bolesnej rozmowie z Michałem, udała się w stronę domu. Była 22:04. Ciekawe jak tam Robert, mam nadzieje że nie zrobił nic głupiego pod moją nieobecność - pomyślała. Przekroczyła próg domu, i wyczuła dziwną aurę, jakby coś odtrącało ją od własnego dom. Wyszła z korytarza, kiedy zdziwienie i strach zawładnęły nią w niecałą sekundę, po ujrzeniu potłuczonej szyby w salonie. Co tu się stało do cholery? - zapytała z przerażeniem w oczach. Instynktownie ruszyła w stronę pokoju brata, wbiła się w drzwi całym swoim ciałem. Przez chwile nie wiedziała na co patrzy. Ziściły się jej najgorsze oczekiwania. Oczy zalały się łzami. Szok jakiego doznała pozostanie z nią do końca życia. Na środku pokoju, w bordowej kałuży leżał Robert. Elementy wystroju pokoju, przybrały czerwonawy odcień. Wszystko pokrywała czerwona ciecz. Nie - wyszeptała ledwo słyszalnym drżącym głosem. Osunęła się na ścianie, spoglądając na krwawą masakrę przed jej oczami.

Morderca rozsiadł się wygodnie w swoim przytulnym gniazdku, gdzieś na odludnym miejscu, z dala od cywilizacji, w podziemnym bunkrze własnej profesjonalnej roboty. Siedział wygodnie przed komputerem. Jego ciemne puste oczy, śledziły tekst na ekranie - zgodnie z ustaleniami policji, ciało znalazła siostra, która opuściła dom na 3 godziny. Pod jej nieobecność doszło do katastrofy. Morderca, mający na swoim koncie 3 istnienia ludzkie, wczoraj o 21:16 zadźgał 16-letniego Roberta H. Przypuszcza się że chłopak został dźgnięty około 117 razy. Jego znajomy Adam K. Z którego telefonu napastnik nadawał wiadomości skierowane w stronę Roberta. Został znaleziony. Jego ciało zostało poćwiartowane, a szczątki porozrzucane w pobliskim lesie, Niedaleko własnego domu. Chłopak z ustaleń znajomej, wracał do domu, kiedy został napadnięty... 

Z każdą linijką uśmiech na twarzy potwora rósł, aż wyszczerzył swoje białe zęby z zadowoleniem patrząc na zdjęcie swojej kolejnej upatrzonej ofiary...




Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zajebiste 11/10
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje