Historia
POCZUJESZ SIĘ LEPIEJ
Leczę się psychiatrycznie, biorę też sporo leków, które mają poprawić moje samopoczucie.
Jednym z nich jest lek o nazwie Tritogen*. Mój lekarz, naprawdę fajny człowiek, powiedział mi od razu, żebym nie czytała listy skutków ubocznych, bo tylko niepotrzebnie się nakręcę, lub wystraszę.
- To się prawie nigdy nie zdarza, pani Paulino - powiedział uspokajająco. Prawie. Czyli się zdarza. Uśmiechnęłam się nerwowo przysięgając sobie w duchu, że do ulotki faktycznie nie zajrzę.
Tego samego dnia kupiłam lek. Małe, białe pudełeczko, odkręcane, zielona etykietka. Wysypałam jedną tabletkę na dłoń i obróciłam ją w palcach. Takie coś ma uratować mi życie. Odgonić straszne myśli. Przywołać uśmiech na usta. Uspokoić ataki agresji. Ulotka spoczywała w pudełeczku. Przełknęłam tabletkę, popiłam ją wodą i czekałam. Podobno działanie uspakajające miało wystąpić niemal natychmiast, a trwałe działanie powinno zacząć się po miesiącu.
Ulotki wciąż nie przeczytałam, chociaż bardzo mnie kusiła. Zamiast tego, uznałam, że poszukam informacji o tym leku w internecie. Któż nie zrozumie mnie lepiej, niż ludzie, czujący to, co ja? Wklepałam nazwę Tritogen w wyszukiwarkę i czekałam. Forum o depresji, o fobii społecznej... czytałam kolejne wypowiedzi, coraz bardziej wystraszona.
"Jeśli psychiatra zapisał wam tritogen, pójdźcie do niego i zapytajcie, czemu was tak nienawidzi? to najgorsze gó... które możecie sobie zrobić.
Wystraszyłam się, nie powiem. Wzrok spoczął na opakowaniu po lekach. Szybka decyzja - tu chodzi o moje zdrowie i życie, prawda? Wyciągnęłam białą kartkę, długą i całą wypełnioną drobnym druczkiem. Dlaczego stosujesz lek tritogen? Sposób stosowania. Skład leku. Możliwe skutki uboczne, bingo! Przebiegłam tekst pobieżnie wzrokiem. Rany, w jakiej czarnej d...dziurze byłam. Ktoś, kto ma silną depresję i fobię społeczną zapisuje się lek, który może to pogłębić?
"Możliwe skutki niepożądane: zimne poty, wśród młodych pacjentów - możliwe występowanie myśli samobójczych lub ich nasilenie, bóle brzucha, krwawienie, duszności, szum w uszach, ataki paniki, kołotanie serca, wrażenie śledzenia, możliwe wystąpienie/nasilenie manii, omamy słuchowe i wzrokowe, silne bóle głowy, bezsenność lub nadmierne spanie, brak apetytu lub jego przyrost, spadek/przyrost wagi, wzrost agresji, natrętne myśli, bóle stawów, wymioty, nudności, bóle kości, ataki padaczkowe, drgawki, mrowienie całego ciała, spadek libido
Zgięłam kartkę i wzięłam trzy głębokie wdechy. Ok. A więc trochę tego było, a ja nawet nie doczytałam reszty. Lekarz miał rację, przecież oni musieli wymienić tam wszystko. Przecież żeby było dobre, najpierw musi być gorzej. Co cię nie zabije, to cię wzmocni i tego typu utarte frazesy.
Miałam duże wsparcie u narzeczonego, który, chociaż nie rozumiał mojego problemu, starał się mnie wspierać. Cały dzień przy mnie był, dbał, żeby niczego mi nie zabrakło. Czułam się dobrze i naprawdę uwierzyłam, że przejdę przez kurację bez problemu.
Wszystko zaczęło się po około tygodniu. Ćmiące bóle głowy, łamanie w kościach, bóle serca. Wmawiałam sobie, że to osłabienie. Wciąż regularnie brałam leki. Chodziłam do szkoły, do pracy, otoczona ludźmi czułam się coraz gorzej, wydawało mi się, że każdy się na mnie patrzy, że szepcą o mnie za plecami, śmieją się ze mnie. Słowem - wszystko tak, jak przed terapią. Uroki fobii społecznej.
Najgorsza była noc. Nie mogłam spać. Wszystko mi przeszkadzało. Narzeczony już dawno zasnął, a ja wpadłam chyba w półsen. Wszystko było... dość nierealne. Rozmazane kształty. Zaczęłam się trząść, bo nagle poczułam, że coś lub ktoś na mnie patrzy, bardzo uporczywie. Ocknęłam się i przebudziłam śpiącego obok narzeczonego, byłam zbyt przerażona, żeby przejść to sama. Uczucie bycia obserwowaną wzrosło. W ciemności zauważyłam coś, co znajdowało się w rogu pokoju. Przez ułamek sekundy. Zaczęłam płakać i trząść się.
- Coś mnie obserwuje, coś mnie obserwuje - powtarzałam w kółko, panicznie odganiając od siebie dłonie chłopaka. Wydawało mi się, że jego twarz nagle zamieniła się w roześmianą maskę z czarnymi oczodołami w miejscu oczu. Kpił ze mnie. Wyraźnie to widziałam. Dłonie też nie przypominały tych normalnych - raczej wyglądały jak czarne, długie szpony. Co się ze mną dzieje?
- Paulina!
Ocknęłam się na ziemi. Serce biło mi niemiłosiernie. Paweł szybko streścił mi, co się działo.
Spałam. Nagle zaczęłam się trząść, z ust leciała mi piana, z wciąż zamkniętymi oczami płakałam i odpychałam go od siebie. Nie mógł mnie dobudzić, wyglądałam, jak w śpiączce. Szarpałam się na oślep, kiedy próbował mnie unieruchomić, żebym nie zrobiła sobie krzywdy. Wciąż krzyczałam coś o dziwnej postaci, która się na mnie patrzy i próbuje mnie złapać.
- To są leki, one działają na twój mózg, zmieniają jego całą chemię. Wierzę że to widziałaś, ale to naprawdę tylko zwidy - uspokajał mnie potem.
Wiem, że miał rację. Nie zmienia to faktu, że leki wylądowały na dnie szuflady, a ja biorę już inne.
*Lek Tritogen istnieje naprawdę. Jego skutki uboczne są identyczne jak te opisane. Historia jest niestety prawdziwa. Dla bezpieczeństwa - zmieniłam nazwę leku.
Komentarze