Historia
Wigilijna gadka
Autor: Rafał Kuleta
– Ciekawe czy te zdechlaki już gadają – gospodarz chwycił kosę, splunął i chwiejnym krokiem powlekł się do stajni.
– Jest noc wigilijna. Niech się wyżalą.
Wychudzone, zmizerowane konie ledwo dychały.
– Gadać, parchy!
Zwierzęta nie powiedziały ani słowa. Wściekły gospodarz podniósł kosę i odrąbał pierwszemu koniowi głowę. Pozostałe zarżały w panice. Potem wszystko ucichło. Żona, zaniepokojona nieobecnością męża, wyszła go szukać.
W stajni cuchnęło krwią i odchodami.
Przed kobietą pojawił się koński łeb.
– Teraz gadaj! – mąż nadział na nią głowę klaczy. Zaniemówiła. – Ty też nie chcesz? – ciął bez zastanowienia , głowa odleciała daleko. – Dzisiaj wszyscy będziecie! – wytoczył się ze stajni, ciągnąc kosę i odcięte łby.
Komentarze