Historia

Wizytówka

nieprawicz 0 3 lata temu 500 odsłon Czas czytania: ~8 minut

Paulina Ostrowska czekała, a jakże by inaczej, w poczekalni. Była umówiona na wizytę u psychologa który miałby zbadać "stan jej duszy". Kobieta miała za sobą już dwie próby samobójcze, raz nawet wylądowała po pijaku w zakładzie neurologiczno -psychiatrycznym ale po 2 miesiącach obserwacji została wypuszczona z receptą na leki które miały pomóc jej zachować trzeźwość umysłu. Chora czekała już piętnaście minut a pacjent który był przed nią nie wychodził z pokoju prywatnych zwierzeń pozostając w środku. Paulina zaczęła przypominać sobie życie w psychiatryku w bloku żeńskim. Pamiętała jak posiłki były dobre ale nieco oszczędne, pamiętała jak ludzie ustawiali się w kolejki żeby otrzymać do swoich kubków napój w formie ciepłej zupy. Wspominała też kółko artystyczne na którym szkicowała koślawe sylwetki jej koleżanek. Zastanawiała się nad tym jak niewiele wspólnego prawdziwy psychiatryk ma z tym wyimaginowanym kończącym historie bohaterów opowiadań grozy.

Nie każdy pacjent szedł do izolatki. Ten przywilej dostępował tylko tych agresywnych, niestabilnych. Zwykli pacjenci pomimo iż mieli problemy mogli chodzić swobodnie po kompleksie a nawet wymieniać się towarami takimi jak herbata, papierosy, kawa.

Te trzy surowce były niezbędne by umilać sobie czas. Oczywiście w psychiatryku była także telewizja gdzie pacjenci mogli oglądać wiadomości lub wybrane z biblioteczki filmy.

Paulina pamiętała te czasy dość dobrze, szczególnie wtedy gdy była na odwyku i miała omamy wzrokowe. Zdawało się jej że coś małego i przerażającego lata wokół niej. Dopiero później po odleżeniu na łóżku szpitalnym który miał pęta wreszcie przestała widzieć to małe świdrujące coś. Był to efekt jaki ujawnia się u alkoholików którzy są na odwyku. Ostrowska od czasu wylądowania w wariatkowie stała się abstynentem i choć licho kusiło ją by spróbowała chociaż kieliszka wódki, ta

uparcie i wytrwale odmawiała popijając sobie sok jabłkowy by oszukać swój nawyk.

Tymczasem gdy kobieta tak czekała, otworzyły się drzwi od gabinetu i wyszedł z nich mężczyzna. Miał wzrok nieobecny jakoby martwy. Przeszedł korytarz ubrał swój czarny zamszowy płaszcz i wyszedł.

-Następny. - ozwał się nieco ochrypły głos z wnętrza korytarza. Pacjentka posłusznie weszła do środka tylko po to by zobaczyć gabinet wypełniony dookoła regałami książek oraz dębowym biurkiem niemal pośrodku jednak umieszczonym bliżej okna.

-Dzień dobry, byliśmy omówieni na spotkanie...-zaczęła Paulina jakoby tłumacząc się.

Psycholog siedział na odwróconym do niej plecami skórzanym fotelu który chował całkowicie jego sylwetkę. Był zwrócony przodem do okna a tyłem do biurka.

-Niech pani usiądzie. I opowie: jak minął pani dzień?

Ostrowska nieco zdziwiona usiadła na wygodnym fotelu przed biurkiem. Chwilę milczała po czym gdy cisza nie mogła być bardziej dobijająca odezwała się:

-Zanim tu przyjechałam, widziałam się z siostrą, martwi się o mnie. Nie piję już od miesiąca ale czasami tak trudno mi się opanować gdy ktoś w towarzystwie pije koniak czy nalewkę...

-Rozumiem. Proszę kontynuować. -ozwał się głos zza fotela

-Nie ma czego kontynuować. Jestem tu tylko z zalecenia mojego lekarza. Sama nie chciałam tutaj przychodzić. Psycholodzy niczego nie zmienili w moim życiu. Jedyne co zrobili to słuchali. Słuchali i milczeli zamiast powiedzieć wprost co jest ze mną źle.

-No...widzę że nie docenia pani naszego zawodu ale to jeszcze nie powód by się od nas migać. -odparł psycholog zacierając ręce w niewiadomym geście.

Nastała chwila niezręcznego milczenia. Paulina miała dość, chciała zostawić cały ten cyrk, wrócić do domu i wypalić paczkę papierosów które jako jedyne dawały jej ulgę od nerwicy i zdenerwowania. Musiała także uważać by nie wylecieć z pracy a jutro miała się wcześnie stawić na nią w poniedziałek. Tymczasem dochodziła godzina dwudziesta pierwsza a ona siedziała w tym odrażającym przesadnie czystym pokoju tracąc czas nie wiadomo "po co?" i "na co?". Nagle usłyszała jakieś skrzeczenie.

Szybko pomyślała że to jej omamy słuchowe zła przecież nie piła. Jak mogła je nadal mieć?

To co stało się później wprawiłoby niemal każdego w osłupienie i strach. Fotel powoli się obrócił, kiedy psycholog odwrócił się ku wnętrzu pokoju. Pacjentka wydała niemy krzyk przerażenia. Zobaczyła bowiem coś tak szkaradnego i obrzydliwego iż głos uwiązł jej w gardle. Patrzyła z wytrzeszczem oczu na sylwetkę która miała być psychologiem.

Postać siedząca na fotelu przypominała wprawdzie człowieka ale tylko z sylwetki. Głowa tego czegoś nie posiadała oczu, nos był praktycznie niewidoczny i zminimalizowany do dwóch skośnych nozdrzwy. NAtomiast usta...zdobił szeroki uśmiech najeżony ostrymi jak brzytwy zębami. Ubiór tej poczwary składał się z niebieskiego swetra, jeans-ów, skórzanych brązowych butów oraz czarnych rękawiczek które u końców wypustek jakimi były palce, były rozerwane. Całość tego ohydnego i plugawego tworu wieńczyła nieokreślona aura grozy.

Kobieta chciała uciekać, chciała krzyczeć lecz kiedy jeszcze raz spojrzała na to coś, zemdlała. Obudziła się w zgoła innym miejscu. Nie była już na czwartym piętrze bloku mieszkalnego. Leżała na wygodnej kanapie z której żaden zamożny grek nie powstydziłby się skorzystać. Pokój był przestronny i wysoki. Po jej lewej stronie Paulina zauważyła regały książek, po prawej kamienny kominek w którym buchał wesoło ogień przyjemnie grzejąc pacjentkę. Kiedy Ostrowska przeszła do pozycji siedzącej zobaczyła że za nią siedział przy swoim biurku ów potwór, raz po raz zapisując coś skrzętnie w swoim obszernym notesie. Kobieta krzyknęła.

-Proszę się uspokoić -odparł potwór, szczerząc zęby któe bez wątpienia były prawdziwe- Zemdlała pani. Na kredensie obok kanapy znajduje się herbata uspokajająca. Pomaga każdemu pacjentowi który zdecydował się na wizytę ze mną.

Paulina opanowała się i rozejrzała się dookoła. To musiał być jakisz sen lub koszmar. Może upiła się i teraz widziała tego efekty? Chciała wyjść, uciekać jednak z jakiegoś powodu strach ją opuścił. Jeżeli to był sen to nie ma się czego bać. Prawda? Postanowiła zatem usiąść i skorzystać z tej niecodziennej sytuacji by wypić herbatę. Smak owego wywaru był nie za gorzki i nie za słodki. Herbata smakowała dziwnie ale nie w złym znaczeniu tego słowa. Była po prostu dobra.

Tymczasem potwór skończył notować swoim piórem i odkładając makulaturę na bok wstał i powoli zbliżył się do nieco podenerwowanej pacjentki. Usiadł na fotelu obok mówiąc:

-Niech się pani zrelaksuje i odpręży. Mamy czasu tyle ile pani potrzebuje. Jesteśmy obecnie w moim domu, stąd nie ma wyjścia chyba że do toalety. Mniemam iż nie jest pani aż tak przerażona mną jak za pierwszym razem.

Kobieta pokiwała głową przeświadczona iż nadal śpi. Wszystko jednak wydawało się tutaj tak realne iż faktycznie mogła niemal uwierzyć iż dzieje się to naprawdę.

-Niech się pani położy i opowie o swoich najskrytszych marzeniach i przewinieniach. Niech się pani nie spieszy. Jak już wspomniałem mamy czas.

-Pfff...dobra. Ilekroć zamykam oczy widzę swoją matkę. Jest na mnie zła. Zupełnie jakbym coś przeskrobała a ja nie pamiętam co zrobiłam nie tak. Czasami zamiast matki widzę mojego byłego. To od niego zaczął się mój problem z alkoholem...

-Tak jak myślałem, niech pani kontynuuje. -powiedział niecodzienny psycholog.

-Pamiętam...jak po raz pierwszy mnie uderzył. Po tym wydarzeniu ostatecznie się rozstaliśmy. Wtedy intensywniej zaczęłam pić aż nie wylądowałam na odwyku w psychiatryku. Miałam omamy i pewnie mam je i teraz. Czy to znak iż nie żyję? Czy podcięłam sobie żyły w wannie i wykrwawiłam się na śmierć.

-Zapewniam panią iż wszystko co tu się dzieje jest nie mniej prawdziwe od pani przeszłości. -odpowiedziała kreatura- Niech pani kontynuuje.

-Nie ma czego...jestem skończoną pijaczką.

-Co zatem z Adrianem i Pawłem. To dwóch dojrzałych mężczyzn którzy pojawili się w pani życiu przed pojawieniem się w życiu Marcina który panią uderzył.

-Adrian? A tak Adrian, ten gej który dotrzymywał mi towarzystwa w barze kiedy zapijałam smutki. śmieszny gość. Pełen humoru, żartował nawet sam z siebie. Niewielu ma taki dystans do siebie. A Paweł...mój drugi chłopak z którym zerwałam bo nie mogłam wysłuchiwać jego tyrad o tym jak bardzo spierdolony jest świat. Nihilista i buntownik. Po zerwaniu z nim zrobiłam sobie tatuaż na lewej łopatce który miał symbolizować moje odcięcie od świata. Dlatego też ów tatuaż przedstawia wilka z różą w pysku. Różę wybrałam z tego powodu że zerwałam z Pawłem w dniu kobiet. Heh...powinnam zarzyczyć sobie zamiast róży kwiat maku.

Kreatura mlasnęła niespodziewanie. Kobieta spojrzała w kierunku "terapeuty" i powtarzając sobie w myślach iż to tylko sen postanowiła dotknąć głowy tego czegoś. Wpierw uczuła wrażenie dotyku...a potem ciepło. Cofnęła dłoń z przestrachem. Nigdy wcześniej sny nie były dla niej aż tak realne...

-Niech pani mi powie...czego najbardziej pani żałuje...-spytał psycholog nie zwracając uwagi na fakt iż został dotknięty. Jego dłonie uzbrojone w pazury wertowały od niechcenia swój notatnik, który z jakiegoś powodu pojawił się w jego dłoniach.

-Czego żałuję...heh...wszystkiego po trochu. Tego że jestem pijaczką, tego że nigdy nie nawiązałam żadnej więzi z matką, nawet tego że gdy miałam dwanaście lat mój ojciec powiesił się a ja musiałam oglądać jego czerwono fioletowe ciało. Po tym wydarzeniu matka nie umiała mnie wychowywać. Zatraciła się w smutku a ja gdy tylko zdałam maturę uciekłam z domu by żyć w mieście z dala od swojej przeszłości.

-Rozumiem.

-Wątpię.

-Niech pani mnie nie dyskredytuje tak szybko. Nie wie pani o mnie zupełnie nic. Nawet jak się nazywam.

Kobieta nieco zdziwiła się ale postanowiła nie patrzeć na psychologa. Tymczasem Potwór o szpiczastych zębach sięgną do notesu i wyją z niego czarną jak smoła wizytówkę na której białymi literami napisane było:

"Wiktor Strach - poradnia psychologiczna dla żywych i umarłych."

-Powinienem umówić się z panią na kolejną wizytę ale myślę iż miesiąc przerwy wyjdzie pani na dobre. Tymczasem gdy pani kiedykolwiek by potrzebowała rozmowy lub po prostu odreagowania proszę umówić się na ponowne spotkanie ze mną. Teraz jeżeli pani pozwoli wtajemniczę panią w pani jeden jedyny problem. Otóż ucieka pani przed problemami, przed swoją przyszłością.

Nigdy nie poszukiwała pani mężczyzny który byłby dla pani dobry ponieważ ojciec nie zdążył obdarzyć Pani - swojej córki miłością. To bardzo poważny minus gdyż dzieci gdy jako dorosłe szukają swojej drugiej połówki. Bardzo często podświadomie kierują się jakoby charakterem swoich rodzicieli i poszukują takich partnerów w których widzą cechy albo ojca albo matki.

Nie muszę chyba dodawać iż jeżeli nie przezwycięży pani strachu i problemów jakie był nim wywołany będzie nadal mieć problemy z alkoholem i tendencjami samobójczymi.

-Ale ja...

-Ćśśśś... -powiedział potwór dotykając wskazującym palcem skroni pacjentki- Jest pani wolna, widzimy się najprędzej za miesiąc.

***

Paulina Ostrowska obudziła się na łóżku szpitalnym wprawionym w ruch. Po bokach widziała lekarzy i pielęgniarki. Widziała kroplówkę z woreczkiem krwi i słyszała odgłosy:

-Szybko na salę...musimy powstrzymać to krwawienie.

-Jezu straciła tyle krwi...

W końcu obraz stał się niewyraźny i zapadła ciemność. Kobieta obudziła się już po zabiegu. Jej obie dłonie były w bandażach. Teraz dopiero przypomniała sobie co się stało. Znów sięgnęła po butelkę, upiła się, napuściła sobie ciepłej wody, podcięła żyły i zasnęła. Aż dziw ją wziął że zdążyli ją uratować. Być może to była zasługa jej psa, czarnego owczarka

który był jej jedynym towarzyszem niedoli. Pamiętała jak natarczywie szczekał kiedy to odpływała w objęcia śmiertelnego morfeusza.

Odetchnęła z ulgą na myśl iż cały ten sen jaki miała nim pojawiła się w szpitalu był zwykłym majakiem, niczym więcej i pewnie kobieta by nadal tak myślała gdyby nie coś sztywnego i czarnego nie pojawiło się w jej ręku. Pacjentka z wysiłkiem w dłoni podniosła wsadzoną między palce sztywną kartkę która okazała się wizytówką:

"Wiktor Strach - poradnia psychologiczna dla żywych i umarłych."

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje