Stajnia...

Była sobota wychodziłem właśnie do sklepu, miałem iść krótszą drogą ale że byłem pobudzony to poszedłem dłuższą, ta droga prowadziła przez ciasną alejke i w pewnej chwili drogi mijało się taką stajnię, ta stajnia była opuszczona więc zapuszczali się tam tylko bezdomni, ale ja się nie bałem bezdomnych ani takich miejsc więc wyruszyłem właśnie tą drogą, było już ciemno właśnie mijałem tą stajnię, gdy tylko na nią patrzyłem przechodziły mnie ciarki, w pewnej chwili usłyszałem krzyk dochodzący z tej stajni oczywiście byłem ciekawy więc musiałem to sprawdzić no bo ciekawość idzie przodem, gdy już wlazłem do stajnia poczułem nieprzyjemny zapach, ale mimo wszystko chciałem się dowiedzieć co to był za hałas, w środku nic nie było ani nikogo więc się mocno zdziwiłem, w pewnej chwili ktoś rzucił we mnie jajkiem, wkurzony obróciłem się i ujrzałem farmera trzymał on widły, w pewnym momencie zaczął powoli do mnie podchodzić i szepczeć coś pod nosem, wkurzony rzuciłem się na niego a on mnie dźgnął tymi widłami, upadłem na ziemię i mówiłem do niego "Proszę nie!" i w chwili gdy już wymachiwał widłami dostał kulkę od policjanta który przechodził tą alejką, miły policjant spytał mnie czy wszystko w porządku i czy mnie nie zawieść, zgodziłem się i policjant przywiózł mnie do domu a ja już nigdy nie wejdę do tej stajni.