Historia

Mój sugar daddy prosi mnie o dziwne przysługi

Magog 1 2 miesiące temu 852 odsłon Czas czytania: ~9 minut

Według jego profilu na Tinderze miał 45 lat, ale wyglądał na co najwyżej 30. W opisie miał napisane:

Szukam sugar baby. 2 tysiące złotych tygodniowo. Bez seksu.

Brzmiało to zbyt dobrze, by mogło być prawdziwe, ale jako spłukana studentka byłam gotowa zaryzykować. Przesunęłam palcem w prawo, a Tinder dał mi znać, że mamy match. Kilka sekund później dostałam wiadomość:

Hej, skarbie :)

Wolisz wersję z lektorem? Sprawdź:

Wzdrygnęłam się na słowo „skarbie”. Nienawidziłam go, ale dwa tysiące to dwa tysiące, więc odpowiedziałam:

Hej ;)

Miał na imię Jacek i powiedział mi, że prowadzi własną firmę, choć nigdy nie sprecyzował, jakiego rodzaju był to biznes. Rozmawialiśmy przez chwilę, a później poprosił mnie o numer żeby bliknąć mi pierwszą kasę.

Po kilku minutach dostałam powiadomienie. Wpatrywałam się w dwa tysiące złotych przez jakieś dwadzieścia minut, spodziewając się, że zaraz obudzę się z tego snu. Ale to nie był sen. Dostałam powiadomienie.

Wciąż tam jesteś?

Odpisałam:

Tak. Przepraszam. Jeśli mogę zapytać, czego oczekujesz w zamian?

Wpatrywałam się w czat, dopóki nie odpisał:

Chcę tylko, żebyś wyświadczyła mi kilka przysług :)

Brzmiało jak seks.

Na przykład co?

Na przykład, pierwszą rzeczą, którą musisz dla mnie zrobić, jest odebranie przesyłki.

Brzmiało to dość niewinnie, ale wciąż spodziewałam się jakiegoś zwrotu akcji. Dwa tysiące złotych za odebranie paczki? Dajcie spokój, nawet ja nie byłam aż tak naiwna.

Z poczty czy coś?

Nie. Wyślę ci adres, ale wolałbym nie robić tego przez Tindera. Masz Naszą Klasę? Albo możesz dać mi swój numer.

Nasza Klasa? Co to, 2011? Postanowiłam dać mu numer, a on natychmiast wysłał mi adres przesyłki, a potem adres swojego domu, gdzie miałam ją podrzucić.

Nie ma mnie teraz w domu, ale pod niebieską doniczką przy drzwiach jest klucz. Wejdź do środka i połóż paczkę na stoliku do kawy w salonie. Wchodząc upewnij się, że zamknęłaś za sobą drzwi na klucz, a potem znowu je zamknij, gdy będziesz wychodzić.

Chwyciłam kluczyki i portfel i wsiadłam do samochodu, wpisując adres w Google Maps.

Mam! Omw.

Telefon zabrzęczał, gdy wyjeżdżałam z podjazdu.

Mówię poważnie. Zamknij drzwi na klucz DWA razy. Proszę.

Pomyślałam, że to lekka przesada, ale obiecałam mu, że tak zrobię.

Dom wyglądał na opuszczony. Okrążał go zdezelowany płot, a w ogródku chyba coś umarło. Wiele razy.

– Od Jacka?

Podniosłam wzrok i zobaczyłam mężczyznę stojącego w otwartych drzwiach domu. Zajmował prawie całą przestrzeń, a jego głowa ocierała się o framugę. Był ogromny i umięśniony, a cały jego tors pokrywały tatuaże.

– Eee, tak. Chyba tak – odpowiedziałam, nie ruszając się z miejsca.

– Zostań tam – powiedział.

I zostałam. Nie sądzę, żebym mogła się ruszyć, nawet gdyby mnie o to poprosił. Rozejrzałam się i zdałam sobie sprawę, że na tej ulicy nie ma nikogo innego. Byłam całkowicie sama. W dłoni ściskałam kluczyki do samochodu.

Kilka minut później mężczyzna wrócił, niosąc kartonowe pudło. Było wielkości pudełka na buty, ale z poplamionymi i wilgotnymi rogami.

– Możesz otworzyć bagażnik? – zapytał.

Tak zrobiłam, nie chcąc mieć tego czegoś na siedzeniach.

– W porządku, proszę bardzo – powiedział, wkładając przesyłkę.

– Dzięki.

Kiedy już miałam wejść do auta, krzyknął:

– Jeszcze jedno!

Spojrzałam na niego.

– Uważaj.

Nie odpowiedziałam.

Jadąc do domu Jacka, puściłam muzykę, mając nadzieję, że pozwoli mi choć trochę się uspokoić. Nie udało się. Zaparkowałam na kamiennym podjeździe i obejrzałam dom. Był ogromny, z kamiennymi filarami na ganku i najzieleńszą trawą, jaką kiedykolwiek widziałam. Zgasiłam samochód i wysiadłam. Chwyciłam paczkę i podeszłam do drzwi wejściowych. Pod doniczką znalazłam klucz.

Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, zamykając je za sobą. Przypomniałam sobie, co powiedział o zamykaniu ich na klucz. Pomyślałam, że to lekka przesada, ale gdy wpatrywałam się w zamknięte drzwi, coś kazało mi wyciągnąć rękę i przekręcić klucz.

Rozejrzałam się. Wszystkie meble były drewniane i wyglądały na niewiarygodnie drogie. Prawdopodobnie za cenę tych mebli dałabym radę z tuzin razy skończyć prywatną szkołę. A potem pewnie jeszcze studia.

Położyłam paczkę na stoliku do kawy, a gdy wróciłam do drzwi, wewnątrz domu zadzwonił telefon. Zamarłam. Potem zadzwonił mój telefon. Wyjęłam go.

Nie odbieraj żadnych połączeń, które nie pochodzą od Mariana.

Odłożyłam telefon i poszłam za dźwiękiem, zaglądając do różnych pomieszczeń. W końcu znalazłam go w biurze. Podeszłam do biurka i spojrzałam na nazwę dzwoniącego.

Połączenie przychodzące od Jacka.

To było dziwne. Chwyciłam telefon, by ponownie sprawdzić wiadomość. Zaczęłam się trochę bać i zdecydowałam, że nie odbiorę, tak na wszelki wypadek. Wyszłam z domu, pamiętając, by zamknąć drzwi na klucz.

Od tamtej pory wyświadczyłam Jackowi jeszcze kilka przysług. Pojechałam jego BMW do przypadkowego parku w innym mieście, tylko po to, by wysiąść i pojechać innym samochodem z powrotem do domu Jacka. Kazał mi spotkać się z jednym ze swoich "pracowników" na lunchu, a ten dał mi teczkę, którą miałam dostarczyć do pierwszego domu, do którego poszłam, i powiedział mi, że będzie wiedział, jeśli zajrzę do środka. Kilkakrotnie prosił mnie, abym pojechała do tego samego domu i na określony czas została z facetem, który miał na imię Julian. W sumie zarobiłam około 12 000 złotych.

Ostatnio Jacek poprosił mnie, bym została u niego na noc. Rano przyszła taka wiadomość:

Musisz spędzić noc w moim domu.

Nigdy nie widziałam go osobiście, ale rozmawiałam z nim kilka razy przez telefon. Później napisał mi, że zapłaci 4000 złotych za spędzenie nocy w jego domu, pod warunkiem, że będę przestrzegać kilku zasad.

Pojechałam tam tego samego wieczora. Podjazd był pusty, jak zwykle, ale na werandzie paliło się światło. Podeszłam, otworzyłam drzwi, weszłam do środka i zamknęłam je na klucz.

Wszystko w domu wyglądało tak samo. Jacek powiedział mi, że na stole w jadalni zostawi listę zasad. Swoje rzeczy zostawiłam w salonie – moje torby wyglądały jak śmieci w porównaniu z drogimi meblami. Poszłam do kuchni, a potem do jadalni. Na drewnianym stole leżała kartka.

Gdy wchodzisz, zamykaj drzwi na klucz.

Odbieraj tylko połączenia od Mariana.

Nie odkręcaj żadnych kranów między 21:00 a 23:00.

Nie otwieraj drzwi nikomu – bez względu na to, za kogo się podaje – po godzinie 22:00.

Jeśli drzwi do szafy na końcu korytarza są otwarte, śpij w bibliotece. Jeśli są zamknięte, śpij w jednej z sypialni.

Ogrodnik przychodzi o północy. Jeśli zacznie pukać do okien, ukryj się.

Włącz telewizor i pozwól mu śnieżyć przez całą noc. NIE ZAPOMNIJ TEGO ZROBIĆ.

Częstuj się wszystkim, co jest w lodówce :)

Zapłacę ci rano. Dobranoc!

Upewniłam się, że przestrzegam wszystkich zasad. Szczerze mówiąc, żałowałam swojej decyzji, ale biorąc pod uwagę, że już tu byłam i dostawałam za to kasę, postanowiłam jednak zostać. Uznałam, że dopóki będę przestrzegała wszystkich zasad, wszystko będzie w porządku. Mimo to czułam się trochę dziwnie. Co to było? Nawiedzony dom?

Przez kilka godzin wylegiwałam się na ekskluzywnych kanapach Jacka, planując pójść spać około dziewiątej, kiedy zacznie się dziać całe to dziwne gówno. O 20:50 umyłam zęby, używając kranu po raz ostatni przed wybiciem 21.

Sprawdziłam szafę w korytarzu i widząc, że jest otwarta, przeniosłam swoje rzeczy do biblioteki i przygotowałam się do spania na kanapie. Na wszelki wypadek zamknęłam drzwi. Położyłam się na kanapie i przeglądałam Instagrama. Nie dostałam więcej wiadomości od Jacka. Zastanawiałam się, z jakiego powodu w jego domu panowały tak dziwne i surowe zasady.

W pewnym momencie zasnęłam. Dokładnie o 22:16 obudził mnie dzwonek do drzwi. Już miałam wstać, żeby sprawdzić, ale wtedy przypomniałam sobie o zasadzie.

Nie otwieraj drzwi nikomu – bez względu na to, za kogo się podaje – po godzinie 22:00.

Zostałam na kanapie, starając się nie ruszać, paranoicznie bojąc się, że ktokolwiek jest po drugiej stronie mnie usłyszy.

– To policja! Otwórz.

Nie ruszyłam się.

– Halo? Tu policja! Otwórz albo wchodzimy.

Nadal się nie ruszałam, ale słyszałam w uszach bicie własnego serca. Potem zapadła cisza. I znów odezwał się dzwonek do drzwi.

– Hej, tu Jacek! Wpuść mnie!

Brzmiało jak Jacek, ale mimo to nie wstałam. Miałby klucz, prawda? Po co miałabym go wpuszczać? Trwało to przez następną godzinę. Różne osoby dzwoniły do drzwi, podawały się za kogoś, a potem znikały, gdy nie odpowiadałam. W końcu udało mi się zasnąć, a ogrodnik nigdy nie przyszedł.

Kiedy obudziłam się następnego ranka, usłyszałam kogoś w kuchni. Powoli wstałam i otworzyłam drzwi tak cicho, jak to możliwe, zabierając ze sobą telefon i przechodząc przez salon do kuchni. Zatrzymałam się przy drzwiach i zajrzałam do środka. To był Jacek. Stał przed kuchenką, mieszając coś, podczas gdy ekspres parzył kawę.

– Hej! Dzień dobry! – powiedział, gdy mnie zobaczył.

– Cześć – odpowiedziałam, lekko zdenerwowana.

Nie widziałam go wcześniej na żywo, ale wyglądał dokładnie tak, jak na zdjęciach na Tinderze.

– Jajecznica? – zapytał, drewnianą łyżką wskazując patelnię.

– Tak, poproszę – odpowiedziałam, podchodząc i biorąc od niego talerz.

W ciszy zjedliśmy śniadanie i wypiliśmy kawę.

– Więc, jak było? – zapytał.

– W porządku. Nie wydarzyło się nic dziwnego – odpowiedziałam.

– Super!

Było dość niezręcznie.

– Myślę, że już pójdę. Mam zajęcia... – urwałam.

To nie była prawda, ale naprawdę chciałam się stamtąd wydostać.

– Tak, jasne! Porozmawiamy innym razem.

Wzięłam swoje rzeczy, a on odprowadził mnie do samochodu. Widziałam, jak stoi na podjeździe i patrzy na mnie, jak odjeżdżam. Kiedy wróciłam do domu, rozpakowałam swoje rzeczy i zauważyłam, że wciąż mam przy sobie listę. Usiadłam na łóżku i ponownie ją przeczytałam. Poczułam, jak moje ciało się napina, gdy zdałam sobie sprawę, że o czymś zapomniałam.

Włącz telewizor i pozwól mu śnieżyć przez całą noc. NIE ZAPOMNIJ TEGO ZROBIĆ.

Wpatrywałam się w słowa na kartce tak długo, aż straciły sens. Obok mnie zabrzęczał telefon, przywracając mnie do rzeczywistości. Przelew w wysokości 4000 złotych. Spojrzałam na telefon, a potem z powrotem na listę. Może to nie była ważna zasada? Gdy tak rozmyślałam, przyszedł SMS od Jacka:

Nie ma mnie teraz w mieście, powinienem wrócić w przyszłym tygodniu, więc do tego czasu nie musisz załatwiać dla mnie żadnych spraw! Właśnie wysłałem płatność, idź zrobić coś fajnego ;)

Wpatrywałam się w wiadomość i przeczytałam ją znowu. I jeszcze raz. I kolejny.

Nie ma mnie teraz w mieście.

Wróciłam myślami do poranka, do Jacka gotującego w kuchni. Do tego, jak podał mi śniadanie.

Nie ma mnie teraz w mieście.

W ciągu kilku minut przyszedł nowy SMS, tym razem z numeru, którego nie rozpoznałam.

Zapomniałaś czegoś zrobić? ;)

Po tekście pojawiło się zdjęcie Jacka – lub zdjęcie tego czegoś, co wyglądało jak on – stojącego przed telewizorem. Nie odpowiedziałam. Wysłał mi kolejne zdjęcie. Tym razem stał pod moim domem. Potem wysłał wiadomość:

Uważaj.


Źródło: EaPAtbp @ https://www.reddit.com/r/nosleep/comments/diuucz/my_sugar_daddy_asks_me_for_weird_favors/

Tłumaczenie Ekipa Straszne Historie

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

chyba jednak lepszy tradycyjny sposób zarobienia w takim układzie kasy... ;)
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje