Historia
Czas karmienia
- Dziecko płacze – powiedziała do mnie żona.
Zszedłem z łóżka i poszedłem do pokoju dziecka, potykając się po drodze w ciemności. Słyszałem żałosne szlochanie dochodzące z ciemnego pokoiku. „Smoczek,” pomyślałem po omacku go szukając. Kiedy go znalazłem i podałem córeczce, przestała płakać.
- Przynieś ją tutaj, to i tak jest czas karmienia – usłyszałem krzyk mojej żony, kiedy już byłem na korytarzu.
Westchnąłem i wróciłem się do pokoiku. Po omacku odszukałem dziecko w kołysce. Córcia zachichotała słodko, kiedy ją podniosłem. Ostrożnie wyszedłem z pokoju (nie zapalałem światła), nie chciałem jej upuścić i przygnieść.
Przekazałem córeczkę żonie i wróciłem do łóżka, aby ekspresowo zasnąć.
Obudziłem się cały mokry – ohyda. Delikatne światło wpadało do sypialni przez okno. Usiadłem na łóżku i podniosłem kołdrę. Wszystko było mokre od krwi. Najwięcej zobaczyłem jej po stronie żony. Strużka krwi prowadziła do szafy. Jej drzwi były lekko uchylone i słyszałem wesołe chichotanie dochodzące z niej. Z pokoju dziecka, dochodził płacz mojej córeczki...
Komentarze