Historia
Odwróciła się i poczułem jak uginają się pode mną kolana
Las wokół mnie żył. Był pierwszy dzień kwietnia. Cała przyroda odradzała się z zimowego letargu, zdobiąc świat cudowną zielenią. Cały las pełen był dźwięków, szumiących drzew, śpiewających ptaków, pluskającej wody, krzątających się zwierząt i w końcu moich kroków na kamienistej ścieżce. Ten las to najpiękniejsze miejsce jakie znam, nie jest jednak to zwykły last. Jest to jeden z tych pradawnych lasów, które przetrwały w prawie niezmienionej formie tysiące lat. Już Prasłowianie potwierdzili niesamowitość tego lasu, wybierając go na miejsce spoczynku największych ze swojego ludu. Lecz dziś jedyną ich pozostałością są kamienne kurhany, nadające temu miejscu niesamowitą, mistyczną atmosferę.
Szedłem tak napawając się pięknem przyrody, gdy ujrzałem coś, co przyćmiło całe piękno lasu.
Na brzegu jeziora, oświetlanego przez południowe słońce, przechadzała się najpiękniejsza istota jaką było mi dane ujrzeć w życiu.
Odwróciła się i poczułem jak uginają się pode mną kolana.
Wielkie, piękne brązowej jak jesienne kasztany oczy patrzyły się na mnie. Zobaczyłem jak na pełnych, delikatnie czerwonych usteczkach zawitał nieśmiały uśmiech. Na jej lekko naznaczonych piegami, aksamitnych policzkach pojawia się delikatny rumieniec. Zmarszczyła mały, nosek i zaśmiała się. Było to najcudowniejszy dźwięk, jaki kiedykolwiek usłyszałem i wiedziałem już, że nic piękniejszego w życiu nie usłyszę. Powolnym ruchem ręki zagarnęła swoje, piękne, długie włosy na plecy, odsłaniają jędrne, kształtne piersi. Kuszącym ruchem ręki przejechała po swoim pięknym ciele. Zaczynając od cudownych obojczyków, przechodząc do ponętnie sterczących piersi i wspaniałej tali, a kończąc na pięknych, zaokrąglonych pośladkach wieńczących zgrabne, długie nogi. Kuszącym ruchem delikatnej dłoni zachęciła mnie, abym podszedł.
Gest ten dodał mi trochę pewności siebie i zacząłem nieśmiało do niej podchodzić. Gdy byłem zaledwie pół metra od niej, zawiał wiatr, otulając mnie zapachem jej aksamitnej skóry. Zapach ten sprawił, że przez moje ciało przeszedł dreszcz. Ona widząc moją reakcje roześmiała się tylko cudownie.
Chciałem podejść jeszcze bliżej, lecz wykonałem jeden niezdarny krok, potknąłem się i upadłem w wodę po kolana. Podniosłem się szybko, jednocześnie zdejmując przemoczoną kurtkę i spostrzegłem, że ona oddaliła się ode mnie i brodzi teraz w wodzie sięgającej jej tali. Zachęciła mnie tym samym gestem ręki, abym podszedł i odwróciła się idą w stronę głębszej wody.
Nie zważając na to, że woda robi się coraz głębsza szedłem w jej stronę. Kiedy do niej dotarłem woda sięgała jej do piersi, na których przez chłód panujący w wodzie, wyraźnie odznaczały się bladoróżowe sutki.
Teraz to ona podeszła do mnie zatrzymując swą twarz, kilka centymetrów od mojej, tak że czułem jej ciepły oddech na policzkach. Musnęła swoimi wargami moje usta, a ja zapatrzyłem się w jej brązowe oczy. Chwyciła moją dłoń i położyła sobie na udzie. Tym razem nie musnęła moich ust, tylko przywarła do nich, a ja odwzajemniłem pocałunek, patrząc się w jej cudowne, brązowe oczy.
Nie miało znaczenia, że chwile później straciliśmy grunt pod nogami, nie miało znaczenia, że opadaliśmy coraz głębiej i głębiej w ciemne odmęty jeziora, nie miało znaczenia, że za chwile brak powietrza rozsadzi mi płuca, teraz chciałem tylko całować ją i patrzeć w jej wielkie, brązowe oczy...
Komentarze