Historia

Nancy Liz

lejdi_ewenement96 16 10 lat temu 12 159 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

Cassie chodzi do trzeciej klasy gimnazjum. Od początku pierwszego semestru ma nauczanie indywidualne. Teraz gdy już kończy się rok szkolny, to często powtarza rodzicom, że taki tok nauczania jest bardzo dobry, ze względu na większe skupienie gdy odbywa się lekcja. Zawsze gdy przychodzą do niej nauczyciele jedno z rodziców jest w domu. Jednak ostatnio ich nie było.

Nadszedł piątek, dzień w którym dziewczyna ma tylko biologię. Jej tata i mama musieli pojechać do innego miasta na ważne spotkanie. Została o tym powiadomiona poprzez kartkę którą zostawili jej na blacie w kuchni. Cassie nie jest mała, więc przyjęła do siebie tą informację i z cierpliwością czekała na przybycie nauczyciela. Zadzwonił domofon.

- Tak? - zapytała Cassie.

- Nancy Liz na nauczanie indywidualne. - odpowiedziała nauczycielka.

Po tych słowach dziewczyna otworzyła pani drzwi i poszła do pokoju naszykować potrzebne książki na biologię. Nie spieszyła się gdyż mieszka na czternastym piętrze, a winda w ich wieżowcu dosyć wolno jeździ. Nagle po jej mieszkaniu rozległo się delikatnie pukanie w drzwi. Pobiegła truchtem je otworzyć.

- Cześć Cass, jak miło cię widzieć. To co? Zaczynamy naukę!

- Cieszę się, zapraszam do salonu. Czy podać coś do picia i jedzenia?

- Poproszę wodę, duży upał dzisiaj.

- Już przynoszę.

Poszła do kuchni, nalała do szklanki wodę, po czym udała się do pokoju i postawiła ją na stole.

- Dziękuję.

Lekcja trwała planowaną godzinę. Na koniec obie się pożegnały i życzyły sobie udanych wakacji.

Cassie wróciła do salonu i zaczęła oglądać telewizję. Zdenerwowała się trochę bo są już prawie same powtórki. ''No cóż, takie uroki wakacji'' - pomyślała. Nagle rozległ się dźwięk jej telefonu. Dziewczyna po niego pobiegła i odebrała.

- Tak? - zapytała.

- Cassie, jestem z tatą już po spotkaniu, będziemy za godzinkę.

- Właśnie! Prawie bym zapomniła, masz dzisiaj labę, bo pani od biologii musiała iść do lekarza i powiedziała, że będzie za tydzień. - kontynuowała mama.

- Najwidoczniej to już nieaktualne. Była i normalnie odbyły się zajęcia.

- Wiesz, nie dzowniła do mnie ponownie, ale skoro była to dobrze, nie będziesz miała zaległości.

- Mamuś ja kończę bo mam drugie połączenie.

- Trzymaj się kochana i grzecznie na nas czekaj.

Cassie rozłączyła się i odebrała kolejne połączenie.

- Tak słucham? - zapytała.

- Witaj. Wybacz, że dzisiaj nie przyszłam, ale poinformowałam już twoją mamę o zaistniałej sytuacji. Obiecuję, że za tydzień nadrobimy materiał. Musiałam iść do lekarza bo źle się czuję. Dostałam receptę na leki, więc mam nadzieję szybko się wyleczyć. - odpowiedziała nauczycielka.

Cassie rzuciła telefonem o podłogę. Stała w miejscu rozglądając się dookoła nie wiedząc co się dzieje. Po chwili usłyszała dźwięk domofonu. Podeszła z myślą, że to ulotki albo listonosz.

- Kto tam? - spytała cicho.

- To ja Nancy, zostawiłam u ciebie torebkę na parapecie.

Cassie osłupiała i zamilkła na chwilę.

- Cassie otwórz mam tam telefon a potrzebuję go.

Dziewczyna odłożyła domofon i uciekła do swojego pokoju. Usiadła w kącie obejmując rękoma kolana. Po chwili zaczęła się zastanawiać czy zamknęła drzwi na zamek. Już chciała wstać gdy usłyszała pukanie do nich.

- Cass to ja, otwórz!

Dziewczynie serce biło głośniej, tętno przyspieszyło, trzęsły się jej ręce. ''Kto to jest? Kim do cholery jest ta kobieta? Boże, chroń mnie, boję się, nie wiem kto to.'' - pomyślała.

Lekkie pukanie do drzwi zamieniło się w mocniejsze, spokojnie to coś mogło wyważyć drzwi.

Nagle dobijanie się ucichło. Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Jednak zaczęła słyszeć ciche kroki w przedpokoju. Stawały się coraz głośniejsze... Po chwili jej drzwi od pokoju delikatnie się uchyliły...

- Cassie. Czemu mi nie otworzyłaś? Ja przyszłam tylko po torebkę. - powiedziała nauczycielka uśmiechając się dosyć dziwnie, można było mieć wrażenie, że zaświeciły się jej oczy. Podeszła do parapetu po zapomnianą rzecz.

- Dlaczego siedzisz tak w kącie? Coś się stało? - kontynuowała w ironiczny sposób swoją wypowiedź.

Cassie siedziała cicho. Bała się jak nigdy, nie miała gdzie uciec. Błagała w myślach aby ta sytuacja jak najszybciej się skończyła.

- I co nie odpowiesz mi? Siedzisz tam jak taka sierota, biedna płacząca mała istotka. - po tych słowach rozległ się dźwięk dzwonka.

Cassie pobiegła do drzwi jednak nikogo tam nie było. Pomyślała, że ktoś robi sobie żarty, ale przestała tak myśleć gdy Nancy również do nich podeszła i wpatrywała się w coś czego tam nie było. Raz patrzyła w powietrze raz na Cassie i kiwała głową na potwierdzenie. Bez słowa odeszła do windy i odjechała nią. Cass dostała po chwili sms'a:

'' Tym razem miałaś szczęście, pilnuj się mała.''

Dziewczyna szybko zamknęła drzwi na zamek i wyrzuciła telefon przez okno. Zaczęła płakać z bezradności. Przed oczami momentalnie miała ciemno i upadła na podłogę.

Obudziła się następnego dnia w piękny poranek. Tak bardzo ucieszona faktem, że nic jej nie jest poszła do kuchni na śniadanie. Tam czekała na nią kartka od rodziców, że ich dziś nie ma bo mają ważne spotkanie. Po chwili rozległ się dźwięk domofonu. Cassie podeszła do niego i zapytała:

- Tak?

- Nancy Liz na nauczanie indywidualne - odpowiedziała nauczycielka.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

W tym powietrzu to był jakiś anioł stróż? XD
Odpowiedz
Pewnie odeszła dla tego bo nie przypełzo to co miało się zjawić. Nauczycielka to coś na zasadzie posłanki przygotowującej ofiarę :) Taka moja interpretacja :)
Odpowiedz
Na początku trochę się przeraziłam. Chodzę do 3 klasy gimnazjum też nauczanie indywidualne, na szczęście w szkole :D pasta wciągająca, szkoda tylko ze nie wiadomo co znajdowało się w powietrzu ;)
Odpowiedz
Słabe heh ale się uśmiałam ;)
Odpowiedz
to znaczy,jakim cudem ona byla na wagarach,skoro lekcje odbywaly sie u niej w domu???
Odpowiedz
extra :)
Odpowiedz
mega!!:D
Odpowiedz
proponuje czytać tą historie na lekcjach organizacyjnych w szkole :) 100% frekwencja i pozytywne oceny :)
Odpowiedz
fajnee O.o nigdy więcej korków ;p
Odpowiedz
Jestem świetna w szkole, nie potrzebuję pomocy, te dwóje to takie inne szóstki, nie potrzebuję dodatkowych lekcji...
Odpowiedz
O.o
Odpowiedz
Nigdywięcejkorepetycjinigdywięcejkorepetycjinigdywięcejkorepetycj... ;____________;
Odpowiedz
wciągające :) czekam na kolejne :)
Odpowiedz
całkiem ciekawe, ale można było wytłumaczyć, co było w tym powietrzu że Nancy odpuściła
Odpowiedz
takie straszne...
Odpowiedz
jeju ale fajne <3
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje