Historia
Ostatnie Połączenie
Kiedy miałem 17 lat pracowałem jako konsultant telefoniczny. Po tym telefonie rzuciłem pracę.
---
- Słyszysz mnie?
Głos starej kobiety. Zadyszany, nerwowy, może nawet spanikowany.
- Z tej strony...
Przerwała mi.
- Słyszysz mnie? Słyszysz? Connor, słyszysz mnie?
Pewnie zniedołężniała, pomyślałem.
- Proszę pani, wydaje mi się, że to pomył...
- Connor, przyjdź proszę. Proszę przyjdź. Ktoś jest przy tylnych drzwiach.
Z każdym wypowiedzianym zdaniem zdawała się coraz bardziej panikować.
- Proszę pani, wykręciła...
- Connor, on jest przy drzwiach! Nosi maskę. Boję się. Proszę, przyjdź.
Wcisnąłem przycisk pomocy, aby wezwać mojego przełożonego.Coś szeptała nieustannie, ale zacząłem do niej mówić, ostrożnie podkręcając głośność na maksimum.
- Proszę pani, - powiedziałem - ja nie jestem Connor. Może poda nam pani swój adres, żebyśmy mogli wezwać dla pani policję?
- Connor, boję się. - Przerwała na chwilę, po czym mówiła dalej: - Oh, jeśli to ty, Elana, proszę powiedz tatusiowi, żeby przyszedł. Mówi twoja babcia. Proszę, powiedz tatusiowi, żeby przyszedł. Proszę, to ważne. To naprawdę ważne. Niech tatuś do mnie przyjdzie. Powiedz mu, że ktoś tu jest. Powiedz mu, proszę. Szybko, Elana!
Mój szef, młody człowiek o imieniu Frazer, podszedł i założył na głowę drugie słuchawki.
- Proszę pani, - powiedziałem - Proszę podać nam pani adres i...
- Elana, proszę, proszę powiedz tatusiowi, żeby przyszedł. Proszę, zrób to, dobrze? Wiesz, że cię nie słyszę, proszę, po prostu powiedz tatusiowi, żeby przyszedł. Elana! Proszę!
Wyświetlacz pokazywał tylko jej miasto, miejscową pogodę i jej nazwisko, Pani Ansh.
Frazer wcisnął przycisk "ID rozmówcy".
Ze słuchawki dobiegł dźwięk tłuczonego szkła.
- O mój Boże, zniszczył drzwi! Connor, wdarł się przez drzwi! Czemu nic nie robisz? Czemu nic nie robisz?
Na wyświetlaczu pojawił się numer pochodzący z drugiej strony kraju. Pod nim, czerwonymi literami napisany był adres i nazwisko stałego klienta.
- Pani Ansh, - powiedziałem - proszę zamknąć...
Usłyszałem kroki. Ona wrzasnęła.Drzwi został zatrzaśnięte. Zamknięte na klucz.Frazer wyjął swoją komórkę z kieszeni i zadzwonił na policję.
- Connor, on jest w środku. Jest w środku!
Widziałem, jak Frazer rozmawia przez telefon.Głos kobiety stał się bardziej jazgotliwy.
- Czemu nie przychodzisz? Proszę, czemu nie przychodzisz?
- Proszę pani, - powiedziałem - proszę się uspokoić, zadzwoniliśmy na policję! Wkrótce u pani będą!
Głośny łomot.
Pani Ansh zaczęła płakać.
- Czemu nie przychodzisz? - wyszeptała.
Kolejne głośny łomot. Brzmiało jak pękające drewno.
Pani Ansh krzyknęła.Frazer odłożył swoją komórkę i znów założył słuchawki.
- Policja wkrótce przyjedzie - powiedział.
- On jest w domu - odrzekłem.
- Nie mam niczego! Proszę, nie mam nic wartościowego.
ŁUP
- Możesz wziąć telewizor i biżuterię, wszystko. Proszę, tylko nie...
ŁUP
- Mój syn do mnie przyjdzie...
ŁUP
- Mój syn jest silny, wie jak wal...
ŁUP
Głośny trzask.
- Mój syn zrobi ci krzywdę! Odejdź! Zostaw mnie w spo...
Kolejny głośny trzask. Dźwięk upadającego drewna.
Pani Ansh krzyknęła.
Dźwięk pustego w środku plastiku upadającego na twardą podłogę.
Szum.
Frazer i ja spojrzeliśmy na siebie z szeroko otwartymi oczami.
Nagle dźwięk powrócił.
Jej głos był teraz słaby, jakby z oddali.
- Proszę, nie rób mi krzywdy. Ja nic nie mam.
Powolne, ciężkie kroki.
Jej głos był piskliwy, niemal łamiący się.
- Czemu to robisz? Czemu?
Następnie usłyszeliśmy uderzenie. Pani Ansh krzyknęła. Coś miękkiego i ciężkiego upadło na podłogę.
Przez kolejne trzy minuty był tylko trzy rodzaje odgłosów: łkanie, uderzenia, a po każdym uderzeniu coś pomiędzy jękiem i wrzaskiem.
Nagle płacz ustał.
Jęki też.
Męski głos.
- Czemu? - zapytał.
Zaczął się śmiać.
Frazer i ja znieruchomieliśmy.
- Naprawdę pytasz "czemu"?
Kolejne uderzenie.
- Za długo już jesteś na tym świecie. Nie jesteś tu więcej mile widziana.
ŁUP
- Rujnujesz każdy mój dzień i noc swoją cholerną bezradnością.
ŁUP
- Muszę wszystko robić za ciebie. I co dostaję w zamian?
ŁUP
- Elana lubi cię bardziej, niż mnie.
Kolejne uderzenie, po którym nastąpił odgłos łamanych kości.
Śmiał się.
Kroki powoli zniknęły w oddali.
---
Tłumaczenie: Lestatt Gaara
Autor: urban_teller
(CC) BY-NC-ND 3.0 © Przy kopiowaniu proszę o zachowanie autora, tłumacza i obu źródeł.
Komentarze