Historia
Szum (Static)
Naprawdę, muszę to z siebie wyrzucić. Nie mogę żyć z tym, co stało się tamtej nocy. Za każdym razem, kiedy zamykam powieki, widzę śmierć w jej oczach i złośliwość w jego. Dopiero, co przeprowadziłem się do Szkocji z moją narzeczoną. Wprowadziliśmy się do pięknego miasteczka na północy o nazwie Elgin. Byliśmy tu od dwóch tygodni. Wszystko szło jak po maśle, nie mieliśmy żadnych problemów na miejscu. Myśleliśmy, że będziemy wiedli tutaj szczęśliwe życie. Tak bardzo się myliliśmy.
Po trzech tygodniach, jednej nocy zaczęły przydarzać się nam dziwne rzeczy, które zmieniły nasze życia. Moja narzeczona odebrała telefon o czwartej nad ranem, dziwna godzina, by dzwonić do kogokolwiek. Oślepiona światłem wyświetlacza komórki spojrzała tylko, po czym odebrała mówiąc zaspanym głosem "Halo". Powtórzyła kilka razy, po czym się rozłączyła. Powiedziała, że słyszała tylko bardzo cichy, piszczący hałas w tle. Trochę zaniepokojona wyłączyła telefon, aby nikt więcej jej już tej nocy nie budził.
5 minut później zadzwoniła moja komórka. Tym razem był to czysty szum, który słyszeliśmy oboje oraz śmiech w tle. Natychmiastowo się zdenerwowałem, ktoś najwyraźniej się z nami bawił. Kląłem i kazałem im przestać dzwonić. Zaraz po tym, jak szum się skończył, usłyszeliśmy głośny huk przy drzwiach wejściowych. Oboje podskoczyliśmy, ona wtuliła się we mnie zapłakana i przerażona. Powiedziałem jej, że wszystko będzie dobrze. Wstałem, kazałem jej zostać tutaj, ubrałem szlafrok i poszedłem pod drzwi biorąc po drodze kij bejsbolowy. Podniosłem żaluzję zasłaniającą okienko w drzwiach i zobaczyłem wiadomość. Wiadomość o treści: "Nie powinieneś był zostawiać jej samej."
Ledwo skończyłem czytać i usłyszałem krzyk z góry. Natychmiast pobiegłem po schodach na piętro i stanąłem jak wryty w drzwiach naszej sypialni. Moja narzeczona stała, a z jej szyi kapała krew. Patrzyła mi prosto w oczy, błagając o pomoc i łkając. Za nią było to coś. To pierdolone coś, co zrujnowało mi życie. To była wysoka, kompletnie naga istota, przypominała człowieka. Było zupełnie łyse i miało bardzo chude kończyny, prawie było widać kości. Jego twarz była najbardziej przerażającą rzeczą, jaką w życiu widziałem. Miało ogromny uśmiech rozciągający się na całą szerokość twarzy, przekrwione oczy, jedno wyraźnie mniejsze od drugiego.
Nigdy wcześniej nie miałem tego uczucia. Nie mogłem nic zrobić. Nie byłem się w stanie ruszyć. Nie mogłem nawet powiedzieć jak bardzo było mi przykro, mogłem tylko płakać. To coś powoli człapało się w moją stronę, trzymając moją narzeczoną w uścisku. Jego twarz obniżyła się do poziomu mojej i spojrzał mi w oczy. W tym momencie zaczął krzyczeć, ale z jego ust wydobywał się jedynie szum. Byłem przerażony. Bardzo szybko odbiegł w stronę okna i wyskoczył razem z nią. Padłem na ziemię, gdy tylko zniknął mi z oczu. Czym prędzej się podniosłem i ruszyłem w stronę okna, ale nie było już po nich śladu.
Dwa dni później byłem wrakiem człowieka. Nie spałem; cały czas próbowałem się dowiedzieć, czy ktoś inny wiedział, co to mogło być, czy ktoś miał podobne przeżycia. Na miejscowym posterunku policji w moje ręce trafił raport o zaginionych osobach, których wciąż poszukiwano. Nikt nigdy nie słyszał o tym czymś. Minął miesiąc, nic się nie działo. Nie pracowałem, prawie nie spałem. Ledwo żyłem. Żyletką rozciąłem sobie nadgarstki. Krew sączyła się z ran, a ja czułem jak spływa ze mnie cały ból minionych wydarzeń. Spojrzałem w lustro nad zlewem, a on tam był. Cieszył się tak jak przedtem. Krew kapała z jego oczu, trzymał przed sobą urwaną głowę mojej narzeczonej. Znów zamiast krzyku z jego pyska wydobywał się szum, po chwili upadłem.
Czułem, jak moje ciało słabnie. Wykrwawiałem się. Byłem zbyt przerażony, żeby spojrzeć w lustro, ale czułem, że muszę. Powoli wstałem z podłogi, a nasze odbicia się spotkały. Patrzyłem mu prosto w oczy, gdzie powinny być i moje, gdzie powinno być moje ciało. Powoli uniosłem rękę. W odbiciu w lustrze trzymałem jej głowę. Spojrzałem na moją prawdziwą dłoń. Trzymałem głowę mojej narzeczonej. Krzyknąłem i ją upuściłem, a zamiast krzyku z moich ust wydobywał się szum. Krew stała się gęsta i czarna, już wiedziałem, że zbliża się koniec. Zrobiło mi się zimno. Nie mogłem zabić mojej narzeczonej. To nie ja. Zasnąłem.
Obudziłem się w szpitalnym łóżku, zdezorientowany, z zabandażowanymi nadgarstkami. Gdy tylko odzyskałem świadomość, do mojej sali weszło dwóch policjantów i powiedzieli, że mają kilka pytań. Powiedzieli, że jej głowę znaleziono w moim domu i żebym raczej nigdzie się nie wybierał przez jakiś czas. Kazali mi odpoczywać, bo wrócą później. Gdy wychodzili z pomieszczenia jeden z nich się odwrócił i powiedział: "Aha, jeszcze jedno". Jego usta otworzyły się niewiarygodnie szeroko, a jedynym dźwiękiem, który wypełnił salę, był czysty szum.
Tłumaczenie: Lestatt Gaara
Źródło: creepypasta.com
Komentarze