Film

La Llorona

szymon 2 10 lat temu 4 498 odsłon Czas czytania: ~6 minut

Jeśli wierzyć tym, którzy doświadczyli jej obecności, jest ona długowłosą kobietą o martwej twarzy i zaczerwienionych oczach, z których czasem płyną krwawe łzy. Spaceruje sobie w ubłoconych szatach, niosąc na ręku martwe dziecko i zawodząc przy tym przeraźliwie z powodu swojej straty. Krąży po wąwozach, strumykach i stawach.

Są takie miejsca na świecie, gdzie zalewające się łzami małe dzieci straszy się Płaczką. Mówi się, że zwiastuje ona rychłą śmierć kogoś w rodzinie. Istnieje też przekonanie, że Płaczka wpisuje się w dość szeroko pojętą prewencję, ostrzegając ludzi przed grożącym im niebezpieczeństwem.

Wiara w Płaczkę najszerzej rozprzestrzeniona jest w krajach latynoskich. Budzi tam grozę, a ludzie na wsiach boją się jej nie mniej niż grasujących w okolicy bandytów czy dzikich zwierząt. Latynosi nazywają ją La Llorona - z hiszpańskiego właśnie "płaczka".

Jest wiele wersji historii La Llorony, chociaż pewne fragmenty jej charakterystyki powtarzają się. Jeśli wierzyć tym, którzy doświadczyli jej obecności, jest ona długowłosą kobietą o martwej twarzy i zaczerwienionych oczach, z których czasem płyną krwawe łzy. Spaceruje sobie w ubłoconych szatach, niosąc na ręku martwe dziecko i zawodząc przy tym przeraźliwie z powodu swojej straty. Krąży po wąwozach, strumykach i stawach.

Skąd się zatem wzięła Płaczka? Jedna z najbardziej upowszechnionych wersji (gwatemalska) głosi, że La Llorona, to Leonor Uceda, kobieta, która była do szaleństwa zakochana w przystojnym Pablo de Morelosie. Ten próbował zniechęcić do siebie nieszczęsną kobietę, każąc jej dawać patologiczne "dowody miłości". Najpierw zażądał, żeby Leonor zabiła swojego męża. Nieszczęśnik szybko opuścił ten świat, ale to było za mało, żeby przekonać Pablo. Zapytał on wkrótce kochankę, czy z miłości do niego gotowa jest uśmiercić swoje dzieci. Zaślepiona miłością Leonor potraktowała prośbę kochanka ze śmiertelną powagą i potopiła swoje szlochające potomstwo w rzece. Sam Pablo nie spodziewał się takiego obrotu sprawy - zamiast spodziewanych słów uznania, Leonor usłyszała, że jest zbyt okrutna jak na jego gust. Niespełniona miłość odeszła w siną dal, a oszalała z rozpaczy Leonor od tamtej pory błąka się po okolicy szlochając rozpaczliwie i szukając swoich dzieci.

Równie dramatyczna jest inna gwatemalska wersja, wedle której Płaczka była criolla (Europejką urodzoną na Nowych Terytoriach), żoną bogatego Hiszpana, która wdała się w romans z "nieczystym rasowo" biedakiem, a owocem tego związku było dziecko. Chcąc ukryć zdradę kobieta utopiła je wkrótce po urodzeniu.

Gwatemalczycy wierzą, że duch Płaczki ujawnia się tylko blisko powierzchni wody (w jeziorach, rzekach, stawach, a nawet w specjalnych zbiornikach stworzonych do prania odzieży), najczęściej w obecności mężczyzn. Ci, którzy mają nieszczęście ją spotkać, momentalnie tracą zmysły. Jeden z rzekomych świadków, Marcella Rodriguez, utrzymuje, że słyszała okropne łkanie, które było do tego stopnia dramatyczne, że musiała zakryć uszy, żeby zneutralizować jego moc, ale przerażające dźwięki ustąpiły dopiero pod wpływem modlitwy.

Jeśli o Płaczkę zapytamy w Wenezueli, dowiemy się, że jest to kobieta, którą mąż zdradził z jej własną matką. Zrozpaczona żona, chcąc się zemścić, podpaliła dom rodzicielki, nie wiedząc jednak o tym, że w środku znajdują się jej własne dzieci. W poczuciu bezradności zmuszona była przyglądać się ich straszliwej śmierci w płomieniach, bo za późno już było, aby ruszyć im na pomoc. Od tamtej pory Płaczka-podpalaczka błąka się po sawannie jęcząc, zawodząc i wołając dzieci.

Jeszcze inna wersja głosi, że La Llorona to żona, której mąż pojechał na wojnę. Z pola walk doszły ją wkrótce wieści, ze oblubieniec zginął. Kiedy okryta żałobą próbowała mierzyć się z rozpaczą, w jej miasteczku zjawił się nowy batalion. Wdowa, szukając pocieszenia, wdała się w romans z młodym żołnierzem. Owocem tego namiętnego związku była ciąża, ale żeby prawom melodramatu stało się zadość, jej ukochany musiał opuścić miasteczko. W dniu porodu do miasteczka powrócił za to jej zmarły mąż - i to całkiem żywy. Kobieta w szoku poporodowym chwyciła dziecko i wybiegła z domu, kierując się prosto do strumienia, w którym, aby zmyć hańbę - w zależności od wersji - albo utopiła się razem z noworodkiem, albo utopiła tylko dziecko.

W Meksyku La Llorona jest trzecią co do ważności kobietą w wierzeniach ludu. Przed nią jest tylko Matka Boska z Guadalupe i La Malince. Niektórzy Meksykanie nadają jej nawet pierwiastek metafizyczny, wierząc, że La Llorona jest aztecką boginią, patronką rasy Chihuacóatl. Utrzymują oni, że przed konkwistą hiszpańską na wodach jeziora Texcoco pojawiać zaczęła się ubrana na biało kobieta opłakująca swoją rasę. Ale w samym Meksyku istnieją jeszcze inne wersje tej samej legendy - krąży na przykład opowieść, że La Llorona, pod postacią przepięknej kobiety wodzi mężczyzn na pokuszenie, po czym bezpardonowo wysyła ich na tamten świat. Inna, najbliższa poprzednio przedstawianym wersja głosi, że Płaczka utopiła swoje dzieci w Rio Grande, kiedy nie była w stanie dłużej ich utrzymywać.

Inną z meksykańskich legend dotyczących Płaczki jest ta, wedle której żyła ona w Tequila. Kiedy przepowiedziano jej przyszłość, usłyszała, że wkrótce umrze razem z dziećmi. Tej samej nocy wielka burza zaatakowała wioskę, w której żyła, powodując, że wezbrane wody rzeki wystąpiły z brzegów porywając w powodziowej fali jej domostwo. W trakcie tych wydarzeń utonęły dzieci Płaczki, a ona sama zginęła, próbując je odnaleźć.

W południowym Meksyku z kolei, szczególnie w Guerrero, ludzie wierzą, że La Llorona była prostytutką, która kilkakrotnie zaszła w ciążę i za każdym razem pozbywała się dzieci, wrzucając je do pobliskiej rzeki Tecpan. Kiedy wreszcie sama zmarła, Bóg powiedział jej, że nie będzie miała wstępu do nieba, dopóki nie przyprowadzi z sobą wszystkich potomków, których zamordowała, a następnie przykazał aniołom ubrać ją w białe szaty (stąd często nazywa się ją Kobietą w Bieli) i sprowadzić z powrotem na ziemię, żeby odnalazła ofiary swojej bezwzględności. Od tamtej pory dusza kobiety pałęta się w okolicach Tecpan, bezskutecznie próbując zlokalizować w odmętach wodnych małych topielców.

W południowym Teksasie, w Stanach Zjednoczonych, historia La Llorony ma z kolei zabarwienie klasowe. Według tamtejszego przekazu La Llorona była piękną, choć bardzo ubogą kobietą, która nawiązała romans z synem bogatego człowieka. Kochankowie wkrótce pobrali się w sekrecie i dorobili kilkorga dzieci. Jakiś czas potem ojciec panicza oznajmił mu, że zaaranżował on dla niego małżeństwo w ramach wyższej klasy, a ten wolę rodzica postawił ponad szczęście i odpowiedzialność za własną rodzinę. Zapowiedział swoje odejście żonie, a ta, rozwścieczona i zrozpaczona zarazem, utopiła w gniewie ich wspólne dzieci, a następnie również i siebie. Z religijnej nadbudówki tej wersji dowiadujemy się, że kiedy Płaczka trafiła przed oblicze Boga, ten spytał ją trzykrotnie, gdzie są jej dzieci, na co ona za każdym razem odpowiadała, że nie ma pojęcia. Bóg przeklął ją i wysłał z powrotem na ziemię, żeby je odszukała. Od tej pory La Lloronę spotkać można w okolicach Rio Grande. Lepiej jej unikać, bo, jak głosi jedno z wierzeń, kobieta postradała zmysły do tego stopnia, że topi ludzi, których spotka na swojej drodze sądząc, że zastąpią oni jej dzieci.

W zupełnie innej niż wcześniej przywołane wersji opowieści o La Lloronie jest ona naiwną i niewinną dziewczyną, która zawiera małżeństwo z rozsądku z powodu ciąży. Ojciec dziecka morduje kolejne pociechy, a La Llorona, próbując go powstrzymać, sama również traci życie.

Trudno nie zauważyć, że Płaczka występuje w wielu kulturach świata. Ma ona swoje odpowiedniki także w wierzeniach europejskich. Obraz matki dokonującej w rozpaczy niewyobrażalnej zbrodni na swoich dzieciach od dawna przerażał ludzi. Takie morderstwo jest sprzeczne z największą znaną miłością - rodzicielską. Może to właśnie jest powodem legendy - fakt, iż można być w takiej sytuacji, gdy wydaje się, że jedynym wyjściem jest uśmiercenie pełnego ufności dziecka. A wiadomo, tak straszne wydarzenia od zawsze fascynowały ludzi i napełniały ich lękiem.

W internecie odnaleźć można film przedstawiający dowód na istnienie La Llorony. Grupa przyjaciół jadących nocą samochodem nagrała przypadkiem białą postać spacerującą poboczem. Byli oczywiście przerażeni. Ale chyba bardziej przerażająca niż sama postać, była tu rozpacz odbita w tej załamującej ręce, lamentującej kobiecie. Chyba to jest właśnie w Płaczce najsmutniejsze.

To opowiadanie nie jest moje.

Autor: Małgorzata Maćkowiak

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Historia nawet nawet, ale film jest bardzo nieudolnie zrobiony :D
Odpowiedz
Hhahaha, przebiorę się , pójdę o 3 w nocy do lasu. Powiem kumplom, żeby nagrywali kamerką z noktowizorem i wstawię film na yt podając się za chupacabre XDDDDD
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje