Historia

Dom

coldblood 0 10 lat temu 1 914 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Dwa lata temu przeprowadziliśmy się do nowego domu. Wcześniej mieszkaliśmy w naprawdę pięknym budynku z ogromnym ogrodem i pięknie urządzonym wnętrzem, jednak straciliśmy to wszystko w wyniku pożaru. Pożar z przyczyny nieznanej, dziwnie brzmi, prawda? Poza domem, ogień odebrał mi również ojca..

Dla mnie i matki nastały bardzo ciężkie czasy. Niełatwo było utrzymać się za nędzne grosze z cienkiej pensji, kasjerki w supermarkecie, mojej matki. Rozpoczęło się pilne poszukiwanie miejsca nadającego się do mieszkania, byle jakiego – najważniejsze, by móc schronić się przed z dnia na dzień coraz mroźniejszą zimą. Przeglądając gazety, matka natrafiła na jakąś ‘’ cudowną ofertę ‘’ – jak sama to określiła. Duży dom, w lekko opuszczonej okolicy. Nie był wcale ładny – raczej brzydki, z czerwonej cegły, ale najważniejsza była wyjątkowo niska cena, co wydało mi się dość dziwne. Nie zwróciłyśmy na to jednak szczególnej uwagi, gdyż miałyśmy wtedy ważniejsze sprawy na głowie.

Przeprowadzka przebiegła dość szybko – z racji tego, że nie posiadałyśmy zbyt dużej ilości bagażów i przyszłyśmy właściwie jedynie z tym, z czym stałyśmy.

W środku, pokoje urządzone były w dość staroświeckim stylu. Nie przeszkadzało nam to jednak, ważne było tylko to, że dom był już wyposażony i na razie nie musiałyśmy inwestować w niego żadnych pieniędzy.

Kilka dni później wiedziałam już, dlaczego dom był taki tani.

Pierwsza noc. Miałam pokój na poddaszu i tuż nad moim łóżkiem rozciągało się małe okno dachowe. Otaczała mnie zupełna ciemność. Gdy mieszkaliśmy jeszcze w centrum miasta, nie mogłam zasnąć przez jeżdżące niemal całą noc samochody, szczekające psy i neon hotelu z naprzeciwka, przebijający się jaskrawym światłem przez rolety w oknie. Tu było zupełnie inaczej. Teraz słyszałam tylko krople deszczu odbijające się od dachu.

Poczułam się nieswojo i nagle owiał mnie chłodny wiatr. Spojrzałam w górę, okno było zamknięte. Dziwne. Okryłam się kołdrą aż po samą brodę. Senność zaczynała mnie już brać, zamknęłam oczy i dałam ponieść się falom snu. Ale nagle poczułam, że ktoś powoli zsuwa ze mnie kołdrę. Obruszyłam się. Podskoczyłam i usiadłam na łóżku. Cisza. Jednak nadal czułam, że ktoś jest blisko. Podniosłam głowę do góry, ujrzałam odbitą dłoń w mokrej szybie. Wydałam z siebie stłumiony okrzyk, moje serce zaczęło bić mocniej. Przecież to jest drugie piętro! Żaden człowiek nie mógł teraz odbić swojej ręki w szybie! Odwróciłam wzrok, ciężko dysząc, po czym znowu go podniosłam. Okno wyglądało już normalnie. Przerażona, zakryłam się cała kołdrą i wreszcie usnęłam, kojona panicznym strachem.

Następnego dnia, po szkole, byłam sama w domu. Mimo że wcześniej nieraz zostawałam sama i nigdy się nie bałam to teraz ogarnął mnie strach. Siedziałam w fotelu, rozglądając się wokół siebie.

Gdy byłam w łazience, znowu poczułam czyjąś obecność. Spojrzałam za siebie. Pusto, choć byłam pewna, że ktoś tam stoi. Nieważne. Odkręciłam kran.

Wrzasnęłam. Wypływała z niego gęsta, czerwona ciecz. Odskoczyłam i wpatrywałam się w nią mocno zdezorientowana. Poczułam stęchły odór martwego ciała, zrobiło mi się niedobrze. Przez kilka chwil stałam sparaliżowana, strach rozsadzał mi mózg.

- Spokojnie – szepnęłam do siebie i przełknęłam ślinę.

Ostrożnie wyciągnęłam rękę w stronę kranu i zakręciłam go. Wszystko ustało.

Dni leciały, a ja każdej nocy czułam się tak samo nieswojo. Postanowiłam coś z tym zrobić. W szkole poprosiłam koleżankę o pożyczenie aparatu na kliszę. Zgodziła się, nie pytając nawet do czego jest mi on potrzebny. Zrobiłam w nocy kilka fotek, w momencie gdy czułam te zimno i miałam wrażenie, że jestem obserwowana. Przeszłam się po domu i cyknęłam kilka zdjęć również na korytarzu, w kuchni i w łazience. Korzystając z okazji, sama zapolowałam również przed lustrem.

Rano od razu pobiegłam do fotografa, wywołać zdjęcia. Szybko uporał się z nimi, a ja zapłaciłam żądaną cenę i wróciłam do domu, choć droga była dość daleko – mieszkam parę dobrych kilometrów od miasta. Wyciągnęłam zdjęcia z papierowej torebki.

Była wszędzie. Stała przy moim łóżku, a gdy chodziłam po domu, ona szła za mną. Była wszędzie tam gdzie ja. Widziałam ją nawet na moim zdjęciu w lustrze, stała z tyłu. Podążała za mną i prawdopodobnie wtedy również była za mną. Kto? Jakaś dziewczyna. Miała czarne, długie włosy, siną twarz, oczy tak jasne, że niemal zlewały się z białkami, a na przewiewnej sukience ktoś napisał krwią '' wynoście się ''.

Pokazałam zdjęcia mamie, wyprowadziłyśmy się szybko. Wynajmujemy teraz małe mieszkanie w bloku. Jest dużo normalniejsze od tamtego domu. Nie doświadczyłam, jak na razie, żadnych niepokojących zjawisk. Ale czuję, że ona tu jest, jakby przyległa do mnie. To wszystko przez ten dom..

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje