Historia
Pamiątki
Mam na imię Dominika*. Uznałam, że muszę się z kimś podzielić moją historią. Bardzo się boję, już
nie wytrzymuję tej presji, tego wszystkiego…
Jestem maniaczką zjawisk paranormalnych i creepy past. Staram się trzymać wyobraźnię na wodzy,
jednak, jak każdemu, zdarza się wpadka.
Pasty czytam regularnie, gdyż po każdej dłuższej przerwie, boję się w nocy.
Jednak ostatnio, zdarzył mi się… wypadek (?). W każdym razie, straciłam kontrolę. I wiem, że na
zawsze będę tego żałować...
…bo mało brakło, żebym przypłaciła tę pomyłkę życiem…
***
Od jakiegoś czasu, miałam wrażenie, że jestem obserwowana. Zmarszczyłam brwi. W lodówce, jak
zwykle, ta sama śpiewka. Kabanosy i zimne jogurty. Takie życie studenta. 3 rok medycyny. No, zawsze
mogło być gorzej. Wzięłam parę kabanosów i odwróciłam się. Oczywiście, że nic tam nie było. Jak
zwykle. Zniesmaczona, wróciłam do małego pokoiku, w którym mieściło się moje łóżko, stolik i
skrzynia ze starymi pamiątkami. Zasiadłam do laptopa i zaczęłam pracę. Szczegółowy opis układu
nerwowego. „Dlaczego oni nas tak katują?! Mogli by dać coś ciekawszego”. Opisując tak budowę
ludzkiego mózgu, miałam otwartego Facebook’a. Napisała do mnie przyjaciółka z klasy, Paulina*.
„Hej, spotkamy się jutro?”. Uśmiechnęłam się pod nosem. Jutro kończymy wcześniej, bo jest piątek.
„Pewnie. O której?”
„Koło 16, nad rzeką.”
„W porządku.”
„Jesteśmy umówione. Cześć.”
„Hej”
Posiedziałam jeszcze z godzinę i skończyłam to nieszczęsne wypracowanie. Poszłam prosto do łóżka,
bo byłam okropnie zmęczona. Cały czas słyszałam jakieś głosy – szepty, pomruki, szuranie… łkanie?...
Nie mam pojęcia, ale byłam taka zmęczona, że nawet nie zwróciłam na to uwagi.
Następnego dnia, po zajęciach, spotkałam się z Pauliną. Poszłyśmy dalej, wolnym krokiem. Czasami,
miałam wrażenie, że słyszę kroki, szelest, czyjś zmęczony oddech. Odwracałam się wtedy z
przestrachem, bo w takich miejscach często kręcą się jakieś żule upite. Moja towarzyszka była pod
tym względem zupełnie spokojna, jednak kiedy tak gwałtownie odwracam głowę, przerywając
rozmowę, rzuca mi ukradkowe, ale jednak zaniepokojone spojrzenia.
W końcu doszłyśmy na miejsce. Miałyśmy krótkie spodenki, więc po chwili wahania wkroczyłyśmy do
zimnej wody. Dzień był upalny, więc sprawiło nam to niewątpliwą przyjemność. Jednak obudził
również myśl – czy wydarzenie, które za chwilę opiszę zdarzyło się naprawdę, czy to kwestia udaru
słonecznego.
Chlapałyśmy się wodą. Roześmiana, uchylając się od strumienia, lecącego w stronę mojej twarzy,
spojrzałam w stronę brzegu.
I wtedy ją zobaczyłam…
…TĄ dziewczynkę…
Czułam nieodpartą siłę przyciągającą mnie do niej jak magnes. Uśmiechnęła się do mnie. Ruszyłam
powoli w jej kierunku, o mało co nie rozcinając głowy o kamień, którego nie zauważyłam. Paula
szybko do mnie podbiegła, podnosząc mnie na nogi.
„Domi! Dominika! Co ci jest?!” – zaczęła krzyczeć z paniką w głosie.
A ja nic. Dalej tępo patrząc przed siebie, gdzie według mego mniemania stała dziewczynka,
kierowałam się, ku przerażeniu Pauliny, w stronę klifu. Zaraz przed krawędzią, zatrzymałam się i
uniosłam z 5 centymetrów nad ziemią. Wtedy, znikąd, nóż pojawił się w rączce dziewczynki. Uniosła
go nade mną, ale nie zdążyła wbić ostrza, bo zniknęła, kiedy Paula z całej siły uderzyła mnie z liścia w
twarz. Spadłam z powrotem na ziemię i urwał mi się film.
„Co jest...?” – zapytałam nieprzytomnie. Byłam nad rzeką.
„Straciłaś przytomność. Wiesz, to było… niecodzienne.” – powiedziała skonsternowana, drapiąc się w
tył głowy, i miała zamiar streścić mi wszystko co się wydarzyło, kiedy jej przerwałam:
„Też ją widziałaś?! Powiedz! Widziałaś?!” – zapytałam z obłędem w oczach, łapiąc ją za rękę.
„Co?! KOGO miałam widzieć?” – zapytała nader cierpliwie.
„Czyli..? Nie, nikogo” – nie mogła poznać prawdy…
…straciłabym przyjaciółkę…
„Na pewno wszystko ok?”
„Tak, w porządku” – skłamałam.
Wróciłam do domu. Po wydarzeniach nad rzeką nie chciałam być sama, a przede mną cały weekend,
więc postanowiłam odwiedzić rodziców. Cały czas miałam wrażenie, że rodzice dziwnie na mnie
patrzą, a z meczu, który właśnie leciał w telewizji, ktoś cały czas robił do mnie miny. W końcu nie
wytrzymałam, rzuciłam książkę na fotel, powiedziałam, że się źle czuję, i pobiegłam do mojego
pokoju.
Skrzynię z pamiątkami zawsze brałam ze sobą, kiedy zatrzymywałam się gdzieś na dłużej.
Ktoś mógłby poznać mój sekret…
Otworzyłam skrzynię i odetchnęłam z ulgą.
Przynajmniej ciało było na miejscu.
Tak… straciłabym przyjaciółkę. Ale to tylko pamiątka…
Żebym nie zapomniała o jej cudownej siostrze, z którą kiedyś łączyła mnie mocna przyjaźń.
Ani o paru innych…
***
A TY? Co masz w SWOICH pamiątkach…?
***
*Imiona celowo zmienione
Komentarze