Historia

Rytuał

dynamo 1 9 lat temu 1 581 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

Cześć. Chcę opowiedzieć wam historię, która przydarzyła się mnie i mojej przyjaciółce całkiem niedawno.

Ale od początku. Mieszkam w niewielkiej wsi na Podlasiu. Stare domki, starzy ludzie, brak sklepu... Beznadzieja. Jednak jest tutaj jedno miejsce, które intrygowało mnie całe życie. Mianowicie stary, przedwojenny cmentarz.

Nagrobki tutaj są bardzo małe, możliwe, że chowano tu dzieci czy coś.

Były wakacje. Moja przyjaciółka (dla świętego spokoju nazwijmy ją Magda) nocowała u mnie. Moja mama wyjechała do koleżanki w Białymstoku i nie zapowiadało się, że szybko wróci.

Właśnie wtedy wpadłam na pomysł, chyba najgorszy w moim życiu.

-Cholera, nudy straszne tu u ciebie - narzekała Madzia.

-Wybacz, nie zaprosimy nikogo, bo nie chcę mieć przypału.

-Wymyśl coś. Kurde, Lola, zawsze potrafisz na coś wpaść.

-Dobra, ale pewnie ci się to nie spodoba - powiedziałam.

-Gadaj. To może być fajne.

I wtedy opowiedziałam jej o niedawno znalezionym w internecie rytuale. To było proste przyzwanie śmierci.

Przygotowałyśmy niezbyt obszerną listę składników i ruszyłyśmy na cmentarz. Była godzina 0:45. Nie miałam obaw, do końca nie wierzyłam w magię. Po 15 minutach dotarłyśmy na miejsce.

-Dobra, musimy ustawić pentagram ze świeczek, usypać naokoło niego krąg z soli i wypowiedzieć przyzwanie.

-Karolina, weź, zaczynam się bać.

-Madziucha, wierzysz w to? Bo ja jakoś niespecjalnie...

-Dobra, zaczynamy.

Zrobiłyśmy wszystko co trzeba i czekałyśmy. 15, 20 minut i nic. Wróciłyśmy do domu z mieszanką ulgi i rozczarowania.

-Meh, mówiłam że nie zadziała.

-Może to nawet i dobrze?

Resztę wieczoru spędziłyśmy oglądając komedie na laptopie.

Siedziałyśmy tak, kiedy w pokoju pojawił się mój pies, Grzybek. Usiadł w pokoju naprzeciwko nas i zachrumczał (zawsze tak robi, kiedy mi coś oznajmia).

-Grzybku, co się stało?

Wstał i wyszedł, ja za nim. Poszedł w stronę drzwi wejściowych.

-Lolka, wszystko w porządku? - wołanie dochodziło z mojego pokoju.

-Taa, nic takiego - odparłam

I wtedy usłyszałam pukanie. Nie mam w drzwiach dziurki, więc byłam zmuszona je otworzyć. Za drzwiami stała czarna, wysoka, zakapturzona postać w otoczeniu kilku o wiele niższych. Bez namysłu odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do kuchni po nóż. Złapałam go, po czym popędziłam do mojej sypialni.

-Madzia! Bierz dupę w troki!

Popatrzyła na mnie jak na kosmitę.

-Co się dzieje?

-To chodź i zobacz sama!

Wyszłyśmy z sypialni. Zjawy były już na korytarzu.

-Lola, na co czekasz? Spierdalamy!

Otworzyłyśmy okno i wyskoczyłyśmy do ogródka (szczęście, że mój dom jest parterowy!). Ile sił w nogach popędziłyśmy do garażu i zamknęłyśmy się tam na kłódkę. Przesiedziałyśmy tak do rana. Nie powiedziałam mamie nic o tym zajściu. I tu moja rada: nigdy, ale to NIGDY nie bawcie się w żadne pieprzone rytuały. Dla własnego dobra!

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Eeeee zakończenie kijowe
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje