Historia
Angry
Happy: http://straszne-historie.pl/story/8985
Sad: http://straszne-historie.pl/story/8986
Zaczęło się to, gdy wykonywałem swoją robotę. Razem z moim kumplem po fachu - Freddy'm mieliśmy do obszukania stary magazyn. Znajdował on się na odludziu. Razem magazynów było 8, ale mieliśmy przeszukać tylko nr.6. Kiedy weszliśmy do środka zdaliśmy sobie sprawę, że prędko nam to nie pójdzie. Magazyn był dość spory, składał się z poustawianych obok siebie drewnianych szafek, między nimi był jakiś metr długości do przejścia. Razem naliczyliśmy 10 rzędów, każdy miał 15 szafek. Zabraliśmy się do roboty. Freddy zaczął przeszukiwać te przy wejściu, ja za to poszedłem sprawdzić te od tyłu. Podszedłem do pierwszej szafki na końcu i zacząłem ją przeszukiwać. Po chwili usłyszałem dźwięk rąbanego drewna. Rozejrzałem się. Po prawej stronie, jakieś 4 rzędy dalej stał człowiek. Był odwrócony do mnie tyłem. Na głowie miał kaptur, na rękach białe rękawiczki, trzymał siekierę, którą co chwila uderzał o jedną z szafek.
- Przepraszam, kim pan jest? - zapytałem lekko zdziwiony
- Nienawidzę cię! - krzyknął zmieniającym ton głosem
- Proszę się uspokoić! - powiedziałem groźniejszym tonem
- Nienawidzę cię! - ryknął nieznajomy odwracająć się do mnie.
Na twarzy miał maskę wyglądającą niczym emotikona ">:O" . Zaczął powoli iść w moją stronę z siekierą przygotowaną do ataku. Mimowolnie zacząłem się odsuwać przyspieszając kroku. Odwróciłem się i szybko zacząłem biec do wyjścia. Słyszałem że on także biegnie.
- Freddy! Freddy! - krzyczałem
Gdy byłem już przy wyjściu odwróciłem się w poszukiwaniu Freddy'ego. Tamten szaleniec wciąż biegł na mnie z siekierą, ale dzieliły nas jeszcze jakieś 4 szafki. Nagle zza rogu wychylił się Freddy patrząc na mnie.
- Co się stało Thomas? - zapytał uśmiechając się lekko
Zanim zdążyłem odpowiedzieć w jego głowę wbiło się ostrze siekiery obryzgując wszystko wokół krwią. Przerażony wybiegłem z magazynu i wsiadłem do służbowego samochodu. Drżącymi rękoma wyciągnąłem kluczyki i odpaliłem silnik. Ten popapraniec także wyszedł z magazynu, ale się spóźnił. Odjechałem z piskiem opon zostawiając go w tyle. Jedną ręką wyciągnąłem komórkę. Gdy ekran nie reagował na wciskane guziki zrozumiałem, że jest rozładowany. "Niech to szlag" pomyślałem "nawet nie mogę wezwać pomocy". Zaczęło się ściemniać, więc postanowiłem pojechać do domu. Szczerze miałem w dupie to, że Freddy nie żył, znajdę sobie nowego pomocnika, a ten dziwak nie da rady mi nic zrobić, nie zna nawet mojego adresu. Zresztą, nie miałem ochoty ciągać się po wszystkich posterunkach tłumacząc, co się wydarzyło. To nie na moje nerwy.
Zanim pojechałem do domu wstąpiłem na stację paliw żeby zatankować. Kiedy wracałem do samochodu pomyślałem, że dobrze byłoby jeszcze przed odjazdem skorzystać z toalety. Wszedłem do niewielkiego pomieszczenia i załatwiłem to, co miałem. Kiedy myłem ręce usłyszałem z jednej z kabin głos. Jego ton zmieniał się, tak jak u tego zjeba w magazynie. "Czy ja mam do czynienia z jakąś sektą?" pomyślałem już lekko zirytowany.
- Witaj Thomas! - krzyknął głos
- Kim jesteś do cholery?!
- Jestem Zły, a ty jesteś Thomas.
- Skąd wiesz?!
- Nie różnimy się od siebie aż tak bardzo.
- Ja nie jestem zjebem!
- Widzisz, jesteś zły, ja też jestem Zły
- Odpierdol się ode mnie! - odpowiedziałem zdenerwowany wychodząc z toalety. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu.
Kiedy byłem już w środku zablokowałem wszystkie drzwi i zasłoniłem okna. Zaparzyłem sobie kawę, wziąłem naładowany pistolet z szafki i siadłem w salonie, w rogu żeby nikt nie mógł mnie zajść. Jedną ręką złapałem pilota i włączyłem telewizor. "Jeżeli chcą mnie śledzić, to niech śledzą" pomyślałem, "ale na pewno tego pożałują". Popstrykałem pilotem po kanałach.
- Cholera, znowu nic nie ma! - powiedziałem sam do siebie zirytowany.
Pociągnąłem łyk kawy. "Hmmmm.... Lepsza niż zwykle". Wziąłem kolejny łyk. "Naprawdę dobra ta kawa, jeszcze nigdy nie piłem tak dobrej". Po chwili obraz zaczął rozmywać mi się przed oczami.
- Co kurwa? - powiedziałem sennym głosem - Ci popaprańcy dosypali mi tutaj cooo...
Zasnąłem.
Gdy się obudziłem byłem przywiązany do krzesła. Nie wytrzymałem, jak oni mieli czelność wchodzić do mojego domu?! Próbowałem wydostać się z krzesła szarpiąc się. W międzyczasie popatrzyłem wokół siebie. Byłem w jakimś ceglanym budynku, obok mnie siedziało dwóch innych ludzi, chłopak i dziewczyna. Chłopak się śmiał, dziewczyna płakała. Za nimi stali ludzie w maskach, takich jak u Złego tylko z innymi emocjami. Chwilę później zobaczyliśmy przed sobą kolejną osobę. Była ubrana na czarno, na jej twarzy była maska ukazująca złowieszczy uśmiech.
- Boicie się? - zapytał podchodząc do nas.
Czytaj dalej: http://straszne-historie.pl/story/8988
Komentarze