Historia

Płacz dziecka

athalin 1 8 lat temu 1 479 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Nie rozumiem, dlaczego chcesz do tego wracać. Przecież obiecaliśmy sobie, że zapomnimy. Dobrze, minęło 20 lat, ale to nic nie zmienia, sam wiesz. Skoro jednak tak bardzo nalegasz, wróćmy do tamtych wydarzeń. Tylko więcej mnie o to nie proś. To będzie ostatni raz.

To było chyba najgorętsze lato, jakie dane mi było przeżyć. Pamiętasz, jak bardzo się cieszyliśmy, że udało nam się tak tanio załatwić wspaniałe wakacje? Mieliśmy zamieszkać u pani Kosik, w tej przeklętej wsi Luszowa. Oferowała nam duży pokój w swojej chatce. Myśleliśmy, że mieszka sama, ale pamiętasz, jak bardzo byliśmy zaskoczeni, gdy wyszło, że żyje tam jeszcze jej syn, jego żona i ich dziecko? Miejsca nie było dużo, jednak, jak na taką cenę, i tak stanowiło to wygranie losu na loterii.

Pojechaliśmy ja, ty, Piotrek i nasza znajoma z Irlandii, Brenda. Była zafascynowana polskim folklorem, przynajmniej na początku. Kiedy w końcu dojechaliśmy, od początku wyczuwałam jakąś dziwną atmosferę. Synowa pani Kosik ciągle płakała. Kobieta tłumaczyła nam, że nie dawno straciła ciążę. Smutne. W końcu zajęliśmy nasz pokój. Każdego ranka, o świcie budził nas sędziwy kogut. Modliliśmy się, żeby to bydle szybko wylądowało w rosole. Już pierwszej nocy, słyszeliśmy płacz Maciusia. Kiedy dziecko się nie uspokajało, zobaczyłyśmy z Brendą, co się dzieje.

- Już dobrze- powiedziała szybko pani Kosik- płacze o braciszka.

Zastanawiałam się wtedy, czy takie małe dziecko zdaje sobie sprawę, że jego mama była w ciąży, ale ją straciła.

Po kilku dniach, syn pani Kosik i jego żona wyszli na spacer. Ponoć jej służyło świerze powietrze. Tak, jasne, każdego dnia słyszeliśmy, jak popłakuje. Dorównywała w tym swojemu synkowi. Spacer raczej nie mógł wiele zmienić. Wrócił z niego tylko on, najwyraźniej przerażony. Pamiętasz, jak histerycznie tłumaczył, że się zgubiła? Szukaliśmy jej nawet my, ale bez efektów. Zgłosili sprawę na policję. Następnej nocy, dziecko znowu płakało. Wydało mi się to logiczne, w końcu nie wiedziało gdzie jest jego mama. Wszystkich zastanawiało, co się dzieje z kobietą. Pani Kosik pobiegła do jego łóżeczka i zawiązała na nim czerwoną wstążkę.

- Co pani robi?- zapytałam.

- Mamuna po niego przyjdzie.

- Co?!

- Kiedyś to zrozumiesz, dziecko.

Szybko zamknęła się w swojej klitce. Co to jest mamuna? Pewnie jakiś durny przesąd. Wtedy coś zauważyłam. Przed maleńką sypialnią, zajmowaną przez jej syna z żoną, ktoś najwyraźniej rozlał wodę. Drzwi były uchylone. Zerknęłam i wtedy to zobaczyłam.

Synowa pani Kosik ze zzialeniałą skórą i długimi mokrymi włosami pochylała się nad śpiącym mężem. Zaczęłam krzyczeć tak głośno, że poraniłam własne uszy. Dostrzegłam, że na rękach trzyma maleńkie dziecko, znacznie mniejsze od zwykłego niemowleńcia.

Przybiegłeś ty i Brenda. Pamiętasz, widzieliśmy ją tak jak ty teraz widzisz mnie. To nie było przywidzenie. Po chwili pojawiła się pani Kosik.

- Nic nie róbcie- powiedziała.

Wtedy jej syn się obudził. Dziwne, że nie zareagował na mój wcześniejszy wrzask. Patrzył na swoją żonę z przerażeniem. Wtedy się odezwała.

- Najpierw kazałeś mi usunąć ciążę. Ale to ci nie wystarczyło, musiałeś mnie utopić w tym przeklętym jeziorze. Popatrz, mam nasze dziecko! Zobacz jakie śliczne.

Niemowle otworzyło oczy i roześmiało się gorzko. Kobieta ułożyła je mężowi na piersi. Zaczął się dusić i nie wiele brakowało, aby umarł.

- Będę na ciebie czekać w jeziorze... pewnego dnia zbłądzisz tam na spacerze.

Wyszła z sypialni, zostawiając za sobą strugę wody. Podeszła do łóżeczka swojego drugiego dziecka. Patrzyliśmy na nią jak sparaliżowani. Chciałą je wziąć, ale nie mogła. Coś ją powstrzymywało.

- Przezorna z ciebie kobieta mamo- powiedziała ponuro, wskazując na czerwoną kokardę- opiekuj się Maciusiem. Na mnie już pora.

- Poczekaj! Powiedz mi co się stało.

- Powiedział, że nie stać nas na utrzymanie drugiego dziecka. Kazał mi usunąć, a tobie wmówić, że poroniłam... teraz znowu je mam- przytuliła czule swe niemowle- chciałam powiedzieć ci prawdę, wtedy wyciągnął mnie na spacer i utopił jak psa.

- Dziecko... idź do nieba, nie mścij się- błagała pani Kosik.

- Najpierw zawlokę twojego syna do piekła.

Wybuchnęła śmiechem, i przytulając swoje dziecko, zniknęła. Po porstu rozpłynęła się w powietrzu.

Tej nocy już nikt nie zasnął.

- Miałam przeczucia- wyznała pani Kosik- to nie Maciuś płakał, kiedy przyjechaliście.

- Banshee- powiedziała nagle Brenda- zawsze płacze, gdy ktoś ma umrzeć.

Następnego dnia, wróciliśmy do domu. I błagam, nie każ wspominać mi tego już nigdy więcej.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Pomysl na historię niezły, wykonanie słabe. Liczne błędy interpunkcyjne, stylistyczne ("Wtedy jej syn sie obudził[...] patrzył na żonę z przerażeniem. " brzmi jakby ten syn patrzył) i ortograficzne ("swierzy"). 3/10 Następnym razem rozwin opisy sytuacji. Wiecej wydarzeń i emocji, bo brzmi to jak "przyjechalismy rozmawialiśmy ona wyszla on wszedł" itp. Może jak sie czuly postacie? Jak wyglądały? Popracuj nad stylem. Mniej powtórzen, bardziej rozbudowane zdania. Powodzenia
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje