Historia

Spowiedź Diabła

fugi 5 8 lat temu 4 206 odsłon Czas czytania: ~8 minut

Tom zapukał kilka razy w drewnianą ściankę.

– W celu pokuty proszę odmówić trzy razy zdrowaś Mario – szepnął w stronę drewnianej kratownicy.

– Bogu niech będą dzięki – odrzekł głos po drugiej stronie.

Usłyszał szmer wstającej starszej kobiety, która odeszła od konfesjonału i ruszyła w stronę ławek w środkowej nawie kościoła.

Duchowny spojrzał na swój stary zegarek z pozłacanymi wskazówkami. Jeszcze tylko 15 minut do końca przeprowadzania sakramentu spowiedzi i mógł wracać do domu. Jego co czwartkowa praca w służbie Boga właśnie się kończyła.

Zazwyczaj w tych godzinach już nikt nie przychodził.

Miał czas na odpoczynek i przemyślenia.

Ksiądz był młodym człowiekiem koło trzydziestki, nosił cienkie okulary i oczywiście sutannę.

Właśnie rozmyślał o czekającym na niego obiedzie, gdy usłyszał kroki, a po chwili ktoś ciężko uklęknął na miejscu dla spowiadającego.

„Jeszcze jeden” – jęknął w duchu.

– Niech będzie pochwalony – dobiegł go głos zza drewnianej ścianki.

– Na wieki wieków amen – odrzekł bez entuzjazmu.

– Bóg niech będzie w twoim sercu, abyś skruszony w duchu wyznał swoje grzechy – dodał.

Przez chwilę słyszał tylko dziwny oddech spowiednika, po chwili usłyszał:

– Ostatnio spowiadałem się…hmm…wieki temu.

– Kiedy dokładnie? Sakrament pokuty jest ważnym elementem życia każdego chrześcijanina.

– Nie potrafię powiedzieć. A kiedy ksiądz był ostatni raz u spowiedzi?

To pytanie zaskoczyło go. To on tu zadawał pytania.

– Spowiadam się regularnie, czym zgrzeszyłeś?

– Obrażam Pana Boga.

– Czym?

– Swoim istnieniem.

„Co to za cholerny fanatyk?” pomyślał. „A zapowiadał się taki piękny czwartek…”

– Wymień swoje grzechy – rzekł.

– Robię same złe rzeczy.

– Jak każdy grzesznik.

– A księżulek popełnia grzechy?

To pytanie już go wyprowadziło z równowagi. Spojrzał wzburzony w okienko konfesjonału i zamarł w przerażeniu.

Łypało na niego jadowicie żółte oko, jakiejś postaci o trudnych do opisania rysach twarzy, które zanikały w półmroku kościoła. Jedyne czego był pewien to jego ciemnej karnacji skóry i kruczoczarnych włosów

– Tak, księżulek też popełnia grzechy – twarz wykrzywiła się w uśmiechu.

– Ja…ja… jestem człowiekiem, to nasza natura – szepnął zbity z tropu.

– Dobra, dobra, nie pierdziel mi tu ojczulku.

Tom odzyskał odwagę i łypnął wzrokiem na przybysza.

– Obrażasz majestat Kościoła, stroisz sobie żarty?

– Obrażanie waszego śmiesznego kościoła, to jest akurat jeden z moich lekkich grzechów, ojczulku.

Do księdza dobiegł cichy, ale jeżący włos na głowie chichot.

– Kim… Kim jesteś? – szepnął coraz bardziej przerażony.

– Nie domyślasz się księżuniu? Mam wiele imion, wybierz sobie któreś – przybysz machnął lekceważąco ręką.

– To… niemożliwe! – starał się zapewnić sam siebie.

Znowu chichot.

Poczuł się jak w śnie. A raczej jak w koszmarze.

– Dobra, ułatwię ci zadanie, o święty jełopie, twoi wierni nazywają mnie Mefistofeles, Abaddon, Lucyfer, Beliar, Beelzebub, a jako formalną formę literacką używam imienia Szatan.

Postać oparła się o ściankę, żeby znaleźć lepszą pozycję.

– Moglibyście dać tu jakieś poduszki, te babunie mogą dostać reumatyzmu na tych drewnianych ławkach.

Tom nie mógł się poruszyć od natłoku myśli. Starał się zdecydować, czy to jakiś cholerny koszmar czy jawa. Uszczypnął się w ramię. Zabolało. Spojrzał ze wstrętem na ciemną postać.

– Czemu tu przyszedłeś? – spytał nieufnie.

– A mam do ciebie małą sprawę – przybysz rzucił niedbale.

– Do mnie? A skąd mam wiedzieć, że w ogóle jesteś tym za kogo się podajesz? Nie wierzę w szataństwo i herezję!

Obcy prychnął lekceważąco.

- Pff, niewierny Tomasz się znalazł. Nie jestem jakimś zombie z brodą hippisa, żebyś mnie macał po ciele i szukał stygmatów i innych pierdół. Wierzysz w Boga, Tommy?

Ksiądz wzdrygnął się na dźwięk swojego imienia. W dodatku zauważył aluzję nieznajomego. Popatrzył na krzyż wiszący na jego szyi i odpowiedział:

- Naturalnie, przecież jestem jego kapłanem.

- A z kim walczy Twój Bóg?

- No... Z szatanem.

- To jak możesz mówić, że nie wierzysz w moją prawdziwość, skoro wierzysz, że Twój kochany Bóg walczy z takim plugastwem jak ja? - Szatan uśmiechnął się triumfalnie na widok niezdecydowanej i przerażonej twarzy księdza.

Diabeł oparł się o boczną ścianę konfesjonału i zaczął gmerać w swoim czarnym płaszczu.

– Chcesz Piekielne Ciasteczko?

Tom spojrzał na niego przerażony do szpiku kości.

– Pochodzi z… z piekła? – jęknął biały jak ściana.

– Nie, kochaniutki, z piekarni, tuż za rogiem. Mają tam pyszne ciasteczka z papryką chili.

Przybysz wyciągnął małą paczkę z ciasteczkami.

– To chcesz?

– Nie, dziękuję.

– To żałuj, to naprawdę jedna z niewielu rzeczy, która twoja ludzkość robi naprawdę dobrze – powiedział i zaczął chrupać pierwszego suchara.

Ksiądz wsłuchiwał się w chrupanie i mlaskanie przybysza, po czym zebrał całe swoje ostatki odwagi i spytał niepewnie:

- To...to dlaczego tu przyszedłeś?

Mlaskanie ustało.

Żółte oko łypnęło na niego przez drewnianą kratkę. Tommy wtulił się w przeciwległą ścianę i od razu pożałował, że zadał to pytanie.

- Jak to dlaczego? Chciałem sobie z tobą porozmawiać, ojczulku – gość wrócił do pałaszowania sucharów.

- Ale... o czym?

- No, możemy porozmawiać o pogodzie, o boksie albo o polityce, ale chciałbym poruszyć także temat Randy'ego – Diabeł powiedział od niechcenia.

Ksiądz prawie przywalił głową w sufit konfesjonału. Wybałuszył oczy i poczuł występujący pot na czole. Zanim udało mu się cokolwiek powiedzieć, musiał wykonać kilka prób, a rozmazane obrazy latały mu przed oczami.

„Przecież nikt miał się nie dowiedzieć!”

- Skąd... skąd o tym wiesz? - w końcu udało mu się wyjąkać.

Nieznajomy wyglądał jakby w ogóle się nie przejął zachowaniem duchownego, tylko spokojnie strzepywał okruszki po ciastkach z ubrania. O wiele bardziej zainteresowany tą czynnością odparł:

- Och, drogi, naiwny księżulku, przecież jestem diabłem, wiem wszystko. Wiem, kiedy masz dość pracy, ile postawiłeś w lotka, ile wina znika za twoją sprawą po każdej mszy, wiem kiedy się masturbujesz, wiem o twoich problemach z urzędem skarbowym – Szatan przerwał, silnie strzepnął ostatni okruszek – i wiem też o drogim, małym Randy'm.

- To wcale nie tak! Nie znam żadnego Randy'ego!

- Nie? - ciemna twarz wygięła się w dobrodusznym uśmiechu.

- To znaczy wiem, jest, znaczy był ministrantem w naszym kościele, ale z grupy ojca Benedykta!

- Ach, drogi Tommy... - szepnął od niechcenia, jakby słyszał takie tłumaczenie setki razy – wiesz, że to nieładnie zabawiać się z trzynastoletnimi chłopcami.

- Ma czternaście lat! - krzyknął, zanim ugryzł się w język.

Echo jego podniesionego krzyku przeniosło się przez kościół. Jakaś samotna starsza kobieta klęcząca przed ołtarzem obróciła głowę w ich stronę i podejrzliwie zlustrowała wzrokiem konfesjonał.

„Nie możesz się dać wyprowadzić z równowagi.”

„Jeszcze nie wszystko stracone.”

- Kimkolwiek jesteś, nie wiem o czym mówisz.

- Oj oj, ojczulku, ładnie tak kłamać? W domu bożym? - jego wesoły chichot sprawił, że Tom'owi włos zjeżył się na głowie – Pozwól, że ci przypomnę. Biedny, mały Randy, miał takie blond włoski i niewinne niebieskie oczęta...

- Nie, nie, przestań! - duchowny zakrył sobie oczy rękami, jakby mając złudną nadzieję, że to coś mu pomoże.

- No i dwa lata temu był ministrantem, w tym pięknym, neogotyckim kościółku i bardzo lubił takiego miłego księdza. Mógł z nim porozmawiać, ksiądz pomagał mu w lekcjach, bardzo się przyjaźnili... - Diabeł mówił, jakby opowiadał jakąś bajkę dziecku na dobranoc i zaraz zakończy ją mądrym morałem.

Tommy wyglądał raczej jakby ktoś mu opowiedział najgorszy z możliwych koszmarów i będzie miał dzisiaj problemy ze snem, a raczej spędzi bezsenną noc, sikając ze strachu na widok każdego cienia, czy gałęzi na dworze.

- Nie, nie, nie, nie, w imię ojca i syna, nie, proszę! - zaczął szlochać.

Nie zwracając na niego uwagi, Nieznajomy mówił dalej:

- Mały Randy myślał, że znalazł prawdziwego przyjaciela. Ale ksiądz chciał czegoś więcej. Bardzo mu się podobał mały Randy, te jego oczka i niewinna buzia! W końcu zaprosił go na przejażdżkę nad jezioro, żeby powędkować – nastąpiła chwila ciszy, Diabeł strzepnął jakiegoś zawieruszonego okruszka z rękawa kurtki – a potem wyłączyłeś silnik i wziąłeś go na tylne siedzenie...

- Zamknij się!!! - wrzask księdza przetoczył się przez cały kościół, nieliczne, czyli całe trzy osoby, odwróciły się w jego stronę zdumione.

„Opanować się. KURWA, OPANOWAĆ SIĘ!”

Zimny chichot Szatana sprawił, że przebiegł go dreszcz.

- Teraz już pamiętasz, księżulku? Pamiętasz jak piszczał, a ty się zabawiałeś, jak przesadziłeś, jak kopałeś ten dół i miałeś drzazgi w rękach od łopaty? I wiesz co jest ironią? Nawet się nie pomodliłeś nad grobem! Hi, Hi, Hi! - ciemna postać zaśmiała się i klepnęła się po kolanie, jakby opowiedziała dobry dowcip.

Duchowny Tom nie wytrzymał.

Sięgnął pod ławkę konfesjonału, miał tam schowany mały, ośmiostrzałowy rewolwer, na wypadek złodziei i chuliganów, którzy się czasem połakomili napaść i okraść kościół. Nigdy z niego nie strzelał, nigdy go nie użył, i nie sądził, że kiedykolwiek użyje.

Ale teraz oderwał przyklejoną taśmą do spodu ławki broń, przyłożył lufę do drewnianej kratki konfesjonału i wycelował w ciemny kontur głowy strasznego przybysza.

- Jeszcze słowo, sukinsynie, jeszcze słowo, zaraz pożałujesz, tylko jedno słowo! - syknął przez kratkę.

Piekielny chichot ucichł. Nastała cisza. Teraz on się czuł panem sytuacji. Nawet nie pomyślał, jaką (a raczej czy jakąkolwiek) szkodę może wyrządzić mały pistolecik samemu Panu Piekieł. Ale adrenalina i przerażenie nie dało mu czasu na myślenie. Ważne, że ten skurwiel na chwilę się zamknął.

Nie na długo.

W ciemności kraty błysnęły żółtawe zęby w uśmiechu.

- Ooo, księżulek wyciąga pazurki, nieładnie! - szepnął Diabeł.

- Zamilcz! - krzyknął, teraz już nie przejmował się, czy ktoś go usłyszy, wrzeszczał na cały głos i chciał tylko, żeby to wszystko się skończyło

- Ojczulek lubi małe dzieci! Ojczulek lubi małe dzieci! Uciekajcie, uciekajcie, zaraz was złapie w swoje sieci! - zaczął śpiewać swoim zachrypniętym głosem, fałszując przeraźliwie.

- ZAMKNIJ KURWA RYJ!!!

- Księżulek was przytuli, księżulek was...

Huk wystrzału przetoczył się przez kościół, a echo zwielokrotniło jego siłę dziesięciokrotnie.

SPOWIEDŹ DIABŁA – KSIĄDZ PEDOFIL ZŁAPANY W KONFESJONALE!

To było zwykłe popołudnie. W kościele znajdowały się tylko trzy osoby. Nagle z konfesjonału w którym się znajdował ksiądz Tom L. padły trzy strzały. Dwa z nich ugodziły kobietę (64 l.), która przechodziła boczną nawą, w nogę i brzuch. Teraz znajduję się w szpitalu, lekarze mówią, że nic nie zagraża jej życiu, ale może pozostać niepełnosprawną do końca życia. Nadal nie wiadomo, dlaczego i do kogo strzelał ksiądz. Nie miał pozwolenia na broń. Funkcjonariusze policji przeszukali jego mieszkanie i znaleziono tam dziecięcą pornografię oraz wiele filmów tego samego rodzaju na jego komputerze. Jednak najważniejszym znaleziskiem były zdjęcia chłopca Randy'ego H., który zaginął dwa lata temu, a jego ciała nie znaleziono. Księdzu zostanie postawiony zarzut gwałtu i morderstwa na nieletnim.

Deszcz lał się strumieniami z nieba, zaczynało robić się ciemno

Jedynym silnym źródłem światła były „koguty” na radiowozach i karetkach, które odbijały się fascynującymi światłami od witraży kościoła.

Zakutego w kajdanki księdza wpakowano do radiowozu na tylne siedzenie. Zmoknięty, patrzył przed siebie mętnym wzrokiem. Dwóch policjantów wsiadło na przednie siedzenia.

Nagle zobaczył coś kątem oka. Po szybie spływały krople wody, ale dojrzał tę sylwetkę. Obok kościoła, przy drzewie stała ciemna postać w kapeluszu i starym płaszczu. Utkwiła wzrok w księdzu.

Radiowóz ruszył, ale Tom nadal patrzył na Diabła.

Jeden z policjantów, tłusty grubas odwrócił się niego:

- Te, święty psie, na co się tak gapisz?

Nie doczekawszy się odpowiedzi wrócił do rozmowy z kierowcą.

Duchowny nadal patrzył się na nieznajomego. Tajemniczy przybysz wyciągnął papierosa, zapalił go mimo deszczu i uśmiechnął się do Tommy'ego. Po czym odwrócił się i zniknął w ciemnościach nocy.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Więcej takich historii a ta strona wejdzie na wyższy level.
Odpowiedz
Każdy ksiądz pedofil powinien doświadczyć takiego spotkania z diabłem.
Odpowiedz
nie tylko ksiądz - nie odbierajmy tej "przyjemności" żadnemu i żadnej
Odpowiedz
Na główną nie może trafić z powodu treści zawierających pedofilię, ale poza tym jest to naprawdę świetny tekst z nutą czarnego humoru. Oby tak dalej, tylko następnym razem niech autor unika tego typu tematów, bo niektóre osoby mogą się poczuć urażone.
Odpowiedz
To są straszne historie nie grupa wsparcia dla estetów. Jak ktoś się czuje urażony może nie czytać.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Czas czytania: ~40 minut Wyświetlenia: 1 497

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje