Historia

Mój. Świat.

schizoid 0 5 lat temu 828 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

22.06.2018, godz.15:00

Mam na imię Robert. Od początku wakacji minęły już dobre 3 godziny. Kiedy, widziałem, jak moi koledzy z klasy oraz pozostali uczniowie technikum do którego uczęszczałem od 01.09.2016, bardzo cieszyli się zakończonym rokiem szkolnym oraz rozdaniem papierka powszechnie nazywanym "świadectwem" oraz tym co na nim pisze: "dostał promocję do następnej klasy". Ja jednak nie cieszyłem się, nie wiem dlaczego. Pomimo tego że, wszyscy zauważyli to że, wyróżniam się od pozostałych, to jednak należałem do tzw."elity" klasowej czyli, osób lubianych. Ale, wróćmy do mnie a raczej do tego czym się wyróżniałem od innych. Przez 6 lat podstawówki, 3 lata gimnazjum, oraz już 2 lata technikum zawsze ja byłem "inny". Żyję we własnym świecie skupionym wokół swoich pragnień ale nie miałem problemów z percepcją oceny rzeczywistości co nie zmienia faktu że, miałem problem z komunikowaniem się ze swoimi rówieśnikami.Nauczyciele zawsze zawracali dupy moich rodziców a to na wywiadówkach lub indywidualnych rozmowach, czego wynikiem było to że, moi rodzice wozili mnie po psychologach. Po skończonych przesiadywaniach i przesłuchaniach u tych lekarzy, oni mówili moim rodzicom to że, ponoć mogę mieć autyzm. Do teraz nie wiem na jakiej kurwa podstawie oni doszli do takiego wniosku. Potem były cały czas afery o to że to moje "wycofanie społeczne" to nie moja wina a moich rówieśników, ciągle na lekcjach były wyprawiane kazania o wzajemnym szanowaniu się oraz tolerancji. Jakiś czas później zaczęto stosować specjalne ulgi edukacyjne wobec mnie. Ja wcale nie miałem problemów ze swoimi rówieśnikami, ja po prostu kochałem samotność tzn. wolałem się bawić samemu, nie miałem żadnych pasji, hobby i zainteresowań, nie lubiłem pracy w grupach a jeśli do nich niestety dochodziło to nie udzielałem się, nie otaczałem się w żadnym towarzystwie bo uważałem że, to było głupie. Zawsze ceniłem, cenię i będę cenił swoją indywidualność. Miałem też problem z okazywaniem swoich uczuć, w oczach nauczycieli sprawiałem wrażenie chłodnego emocjonalnie dzieciaka a w oczach rówieśników obojętnego albo niekumatego rzeczywistości. Nie chodziło TYLKO o to że, byłem nieśmiały bo byłem ale i o to że, nie lubiłem ukazywać uczuć, ale mimo to byłem bardzo wrażliwy. To wszystko działo się w klasie 1-3. W klasie 4 nadal byłem typem samotnika i znalazłem sobie nawet hobby i to to było kolekcjonowanie map różnych miast polskich i nie tylko polskich. Moje nastawienie do rówieśników też się zmieniło i udzielałem się w rozmowach ale i tak nie miałem "bliskiego" kumpla. Jeśli, chodzi o towarzystwo to nadal unikałem szerokim łukiem. W klasie 5 byłem całkowicie pochłonięty swoimi myślami i światem do tego stopnia że, relacje z kolegami i koleżankami były jeszcze bardziej zaniedbane, tak jakby zawsze były ale w mniejszym stopniu. Pochłonięty własnym życiem wewnętrznym jednak nie traciłem kontaktu z rzeczywistością, która była dla mnie "przerażająca" więc łudziłem się że, te pragnienia nie będą nigdy spełnione a marzenia będą tylko marzeniami wtedy zacząłem już zdawać sobie sprawę z tego że, życie to parszywa dziwka. Zaczęła się fala bólu istnienia która trwa do teraz i nie zanosi się na to że, się rozbije o brzeg a ciągle będzie rosnąć. Nie będę pisał co się działo w następnych latach ponieważ, raz to mi się pogłębiało a raz obniżało, doznawałem też lekkich wahań nastroju. Zawsze kochałem rozmyślać nad wieloma tematami i zaczynać o nich debaty czy rozmowy ze znajomymi ale tak czy siak temat zszedł na inne tory które, były bardziej ciekawsze. Moje samopoczucie ciągle mnie kłopotało, gdyż czuję się niezrozumiany przez nikogo. Straciłem już całkowicie chęci na spotkania towarzyskie. Jednak czasami zdarzy mi się spotkać ze znajomymi ale tak w nich uczestniczę że, tego nie robię, tylko siedzę cicho jak mysz pod miotłą. Myślę więc nad tym i marzę o tym że, chcę mieć przyjaciela, taką bratnią duszę do pogawędek. Jestem typem melancholika i jak tak dłużej nad tym myślałem to doszedłem do wniosku że, to i tak nie warto bo nigdy nie będę takowego miał a jak będę marzył o takiej osobie to prędzej poznam się z rozczarowaniem i niechęci do życia co pchnie mnie do nienawiści i zło mówieniu o ludzkości, co jednak mi się i tak przydarza. Myślałem nad wejściem w relację z jakąś dziewczyną, co znowu zamienia się w marzenie i fantazjowanie o takiej w różnych sytuacjach życiowych ... i znowu kurwa jak na złość moje myśli i mój w dupę pierdolony i zajebany realizm i racjonalizm zajebały mi te pragnienia bo związek ograniczy mnie i moje dążenia do przyszłości co jest moim ważnym i życiowym priorytetem a także dosłownie zgwałci moją osobistość. Marzę o wejściu w związek ale tylko seksualny, pomimo tego że, równie to wystarczać mi może onanizowanie się do pornoli o kategorii bdsm albo lesbian czy jakieś inne tego typu pojebania i spuszczanie się na siebie i myśl o tym że, jestem na miejscu jakiegoś aktora porno czy nawet jakiegoś dildosa lub wibratora. I tak chuj z tym że, jak skończę się ślinić do tych dzieł jakże artystycznych zdaję sobie sprawę z tego że, seks to bzdura a miłość to ciota. Seks i miłość zarówno naruszyłoby moją strefę komfortu w której zamknąłem się świadom tego a klucz połknąłem co powoduje u mnie mdłości i niestrawność. Nie potrafię się cieszyć, potrafię się tylko śmiać. Nie potrafię się smucić, bo tylko płakać. I tak od zawsze. Nie umiem przekonać do siebie znajomych, a obcych ludzi to ja się boję i wolę żeby trzymali się ode mnie z daleka. Denerwuję się kiedy w autobusie spotkam kogoś znajomego zamiast się cieszyć, on lub ona tego nie wie i nie widzi bo złość tłumię w myślach i udaję szczęśliwego. Nie przepadam za ludźmi z tego powodu że, czasami myślę o tym jak ludzie doprowadzą do zniszczenia całego świata, natury, gospodarki i harmonii (pokoju i szczęścia) oraz o tym jak ludzkość zmierza w złym kierunku. Często popadam w ruminacje, depresję i egzystencjalny bezsens, w ten cały pierdolony weltschmerz. Mój mózg jest zainfekowany. Mam 20 lat i zdiagnozowano u mnie schizoidalne zaburzenie osobowości. Nie jestem autystą ani aspergerem. Jestem schizoidem.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje