Historia

Powrót do domu cz. 2 (ost.)

Lulu the Psycho Killer 2 6 miesięcy temu 185 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

Kontynuacja pasty o tym samym tytule.

~~~

Kroki zbliżały się coraz bardziej i bardziej aż w końcu zatrzymały się tuż za mną. Strach doszczętnie mnie sparaliżował; nie byłem w stanie ruszyć się ani chociażby uciec czy zadzwonić na policję. Na swoim karku czułem oddech tego, kto zrobił to okropieństwo mojej żonie oraz dzieciom.

Minuty dłużyły się nieubłaganie, żaden z nas nie zrobił nic, co przerwałoby przeszywającą na wylot pomieszczenie ciszę. Począłem zastanawiać się, ile to jeszcze potrwa. Wreszcie, po tym, co wydawało się cholerną wiecznością, zdołałem wydukać drżącym głosem:

- Dlaczego?

Morderca zachichotał ponuro, brzmiało to wręcz jak rechot jakiegoś demona lub innej paranormalnej postaci z popkultury.

- Dlaczego nie? - odrzekł nonszalancko rozbawiony ponad miarę

"Dlaczego nie?" pomyślałem mocno zszokowany "Co to za odpowiedź?!"

Nie odważyłem się jednak powiedzieć niczego więcej, czekając na rychłą śmierć, której prędkiego nadejścia się spodziewałem.

Nic jednakże się nie wydarzyło. Byłem zdezorientowany. Czy ten potwór chciał się pobawić mną zanim mnie wykończy?

Nie miałem pojęcia, jak długo staliśmy w bezruchu, oczekując aż ten drugi wykona coś, co pociągnie za sobą łańcuch zdarzeń, który zakończy żywot jednego (albo nawet obu) z nas.

Czas leciał, a my nadal ślęczeliśmy bezczynnie na środku salonu przed zwłokami mojej rodziny.

Po wewnętrznej batalii (oraz kilku łzach, których jakimś cudem nie poczułem na swym poliku) w końcu odwróciłem się twarzą do sprawcy.

W tym momencie zatkało mnie. To był mój wieloletni przyjaciel, którego nigdy nie posądziłbym o coś takiego.

- Mark... - wyszeptałem słabo, nieomal mdlejąc. Jego imię wydawało się być trucizną, jadem na moim języku, którego nie potrafiłem strawić przez obrzydzenie jakie we mnie wzbierało

Przez głowę przeleciały mi setki obrazów, na których on niewinnie zabawiał moje dzieci, na których rozmawiał kulturalnie z moją żoną i wreszcie - na których żartował ze mną po dwóch piwach.

Gniew zaczął we mnie buzować, oczy zeszkliły się z chęci zemsty.

Nie zastanawiając się nad konsekwencjami swoich działań, szybko chwyciłem nóż, którym ukatrupił on moich bliskich, po czym wbiłem mu go w gardło.

Strach połączony ze zdradą wypisany na jego twarzy napawał mnie dumą. Zrobiłem to. Sprawiedliwości stało się zadość.

Uśmiech rozkwitł z wolna na moich ustach. Dostał to, na co zasłużył. Moja rodzina mogła spoczywać w pokoju.

Krew tryskająca z jego szyi, którą desperacko próbował zatamować, utwierdzała mnie tylko w przekonaniu, iż postąpiłem właściwie.

Łomot, jaki wydało jego ciało upadające na zimną podłogę był diabelnie satysfakcjonujący. Czułem się spełniony.

Wtem usłyszałem odgłos syren policyjnych. Kilkunastu uzbrojonych policjantów wbiegło do pomieszczenia oraz otoczyło mnie, celując we mnie pistoletami.

Zakuli mnie oni w kajdanki i zaprowadzili do radiowozu. Starałem się im wytłumaczyć wszystko, ale oni mnie nie słuchali, zamiast tego wrzucając mnie na tył samochodu jakbym to ja był potworem.

Parę miesięcy minęło aż w końcu zapadł wyrok. Zostałem skazany na dożywocie za zabójstwo mojej żony, dzieci oraz byłego kumpla. Pierdolony żart.

Na sali sądowej nawet nie dali mi dojść do słowa, cały czas mi przerywając. Nie mogłem złożyć stosownych zeznań, gdyż to ja byłem mordercą, a takich jak ja nie warto słuchać.

Cóż... cena adekwatna do czynu. Szkoda tylko, że wszyscy mnie zapamiętają jako tego, kto zabił dla przyjemności, a nie tego, kto zabił w odwecie.

Siedząc teraz za więziennymi kratami mam wiele czasu na przemyślenia i kontemplacje. Jedni narzekają, iż nie mają ani chwili wytchnienia w spokoju, a ja narzekam, że mam ich za dużo.

Bo nie wiem, co jest w tej sytuacji gorsze: to, iż spędzę resztę życia w pace, czy to, że, gdybym miał okazję, zrobiłbym to ponownie.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Dłuższy format robi robotę! Fajne
Odpowiedz
Dziękuję, cieszę się, że się podoba.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje