Historia
Stacja HADES
Bardzo krótka historyjka :)
Ostatnio nie mogłam wytrzymać ciągłych kłótni w rodzinie i postanowiłam się wyprowadzić daleko stąd...
Znalazłam mały, drewniany domek w górach. Bardzo mi się spodobał! Miał wiele ciekawych funkcji i to za niewielką cenę.
Mieszkałam tam około tygodnia. Aż do czasu, gdy postanowiłam przejrzeć strych. Znalazłam dużo
przydatnych rzeczy oraz antyków z dwudziestego wieku. W oko wpadło mi stare, drewniane radio.
Spodobało mi się, więc postanowiłam je zatrzymać. Zabrałam je na dół.
Obejrzałam je dokładnie i stwierdziłam, że nie działa. Ale nie straciłam nadziei. Pokręciłam
korbką. Jest! Radio zadziałało! Uszczęśliwiona zakrzyczałam. Dziwne...Tylko jedna marna stacja? To
było dziwne...Jedna stacja w radiu??? Lecz nie zwlekałam i ją włączyłam. Na początku słychać było pojedyncze szumy. Nagle odskoczyłam. Z radia dobiegał płacz małej dziewczynki. Prosiła o pomoc.
To nie mogła być zabawa...Ten płacz był taki prawdziwy. Już miałam wyłączyć, gdy odezwał się głos:
Witam w stacji HADES...*płacz...-Hades? O co chodzi???
Byłam cała roztrzęsiona. Ale słuchałam dalej. Nadal płacz dziecka. Wtem dziecko krzyknęło z bólu.
Słychać było odgłosy biczowania. Dziewczynka płakała z boleści. W oddali słychać było śmiechy
starego faceta. Nagle dziewczynka krzyknęła ostatni raz. I to tak głośno, że prawie pękły mi uszy.
Potem słychać było tylko głos żucia świeżego mięsa. Omal się nie popłakałam. Wyłączyłam tą
psychiczną audycję i wyrzuciłam radio do śmieci. Co za psychopata to zrobił? Kto?
Zastanawiałam się nad tym, wchodząc do piwnicy, by zanieść kartony od wyprowadzki.
Zeszłam po schodach...Czuć odór mięsa...Co tak śmierdzi? Poszłam szukać źródła zapachu.
Znalazłam się przed starymi drzwiami z metalu. Przełknęłam ślinę i obróciłam klamkę.
Zobaczyłam brudne od krwi kafelki, a gdzieniegdzie rósł stary mech. Pośrodku leżały zwłoki dziewczynki, a raczej kości, bo została pozbawiona mięśni...Oh...Zapomniałam posprzątać po audycji...I z uśmiechem wytarłam krew szmatką :)
Komentarze