Historia
Peruka
Wiem ze jest godzina 3 w nocy, ale jak zwykle boję się zasnąć. Chcialabym Wam opowiedzieć moją historie, a przy okazji przytoczyć przyczyny mojej bezsenności. A więc, kilka lat temu przeszlam przez piekło, zaczelo sie od zwyklej anemii, potem kompletny brak apetytu. Siniaki na ciele nie wiadomo skąd, w koncu zgłosilam sie do lekarza - Pamietam że gdy uslyszalam diagnozę zamarłam... zdiagnozowano u mnie Ostra białaczka limfoblastyczna, pamietam że to bylo dla mnie jak wyrok. Potem bylo jeszcze gorzej, ciągle wizyty w szpitalach i klinikach onkologicznych.
Miałam wtedy 25 lat , więc tym bardziej tragicznym byl dla mnie fakt stopniowej utraty moich, jak do tej pory, dlugich, kasztanowych, pięknych włosów. Ale cóż przyjmowanie chemioterapii miało swoje skutki uboczne.. Rodzina oczywiscie wspierala mnie ale widzialam rozpacz w ich oczach tak samo jak w swoich, kiedy spoglądalam w lustro. Rokowania nie byly najlepsze, choroba bezlitośnie postępowala i rozwiajala się.
Codziennie rano patrzyłam jak jest mnie coraz mniej i na moją powększającą sie łysinę, czułam sie wstrętna. Wiedzialam że moje dni prawdopodobnie są już policzone, no i że już za klka dni będę musiala zalożyc, na moją calkiem łysą glowę, chustke - tak tą potworną chustke, której nie wiedząc czemu tak okropnie sie bałam...
Minęły 3 miesiące, Przyzwyczaiłam sie w tym czasie juz nawet do chustki na glowie. Najwazniejsze dla mnie było to, że stan mojego zdrowia sie nie pogarszał. Zapaliła sie nam wszystkim mała iskierka nadziei, że wróce do zdrowia.
Kilka dni później przyszedł do mnie lekarz z dobrymi wiadomosciam. Choroba ustała i narazie nie daje sie we znaki. Powiedział że jeżeli ten stan sie nie zmieni, to za klka dni bede mogla wyjsc do domu. Nie potrafie opisać jaka ogarnęła mnie wtedy radość, pomyślalam ze ktoś, tam na górze jednak nade mną czuwa i godziny mojego płaczu i modlitw nie poszły na marne. Nie wiedziałam natomiast jeszcze wtedy że to nie koniec moich problemów.
22.06.2011r.
Tego dnia nie zapomne nigdy - W KOŃCU!! w końcu wyszłam z tego piekła. Pamietam że przyjechała po mnie mama, odebrałyśmy wypis ze szpitala, podziękowalam jeszcze personelowi za opiekę pożegnalam sie i wyszliśmy. Mimo ze myślami już byłam w domu - na tarasie, popijałam herbatkę i bawiłam sie z naszą labladorką Megi...
Moją euforię przerwała mama:
-Mam dla Ciebie jeszcze małą niespodziankę - powiedziała i odchyliła sie do tylu na siedzenie po czerwoną torbę, podała mi ją mówiąc:
-Mam nadzieję Córeczko, że będzie Ci sie podobać i choć trochę przywróci wiarę w siebie, póki nie podrosną Ci włoski. Mama się zaśmiała i zapytała - Ruszamy?
-Jasne. Powiedziałam i zajrzałam do czerwonej torby, chociaż i tak wiedziałam już co tam jest.
Była to oczywiscie Peruka z naturalnych ludzkich długich włosów. Długośc byla mniej więcej taka jak moich naturalnych włosów, no może te byly trochę dłuższe. Natomiast od razu moją uwagę przykuł kolor, był to kolor intensywnie czarny. Ciężko mi go opisać, był piękny, nienaturalny, ale bylo w nim coś co mnie fascynowalo.
Jednocześnie miałam mieszane uczucia, na początku co do tej peruki. Pragnęłam ją założyć, z drugiej zaś strony coś mnie od niej odrzucało. Jeszcze tego samego dnia wieczorem poszłam wziąć przysznic i postanowiłam, że chociaż przymierzę tą moją 'nowa czupryne' . I tak tez zrobilam.
Od razu, gdy ją założyłam zadziwił mnie fakt, że peruka idealnie leżała na mojej glowie. Nie dało sie poznać że wogóle nie są to moje włosy. Wyglądało to tak, jakby sie dopasowała w jakiś magiczny sposób. Nie musiałam nawet jej podlklejac klejem, tak jak robi się to standardowo w przypadku peruk, ale nic., ten fakt nawet mnie ucieszył. Jednak moja radość długo nie trwała – chwilę potem do łazienki wpadła Megi, z hukiem popychając drzwi. Nie znałam jej od tej strony. Zawsze była spokojna i przyjacielska, tym razem był inaczej...
Megi ujadała i wręcz próbowała się na mnie rzucić, na szczęście na pomoc przybiegła moja mama z siostrą. Odciągnęły ją ode mnie siłą. Pamiętam że zrobiło mi się przykro, że już nawet z Megi nie mam takiego konataktu jak przed moją chorobą. Dopiero później zorientowalam się, że Megi mogło chodzic o perukę, jednak nadal zastanawialam się, dlaczego?
Minęło kilka dni, „Moje” nowe włosy stały się już codziennoscią, ja się do nich przyzwyczaiłam. Moja rodzina też zaakceptowała mnie w „nowej fryzurze”. Tylko Megi nadal mnie omijała szerokim łukiem, a kiedy się zbliżałam warczała wrogo i uciekała.
Jednak niestety nie było mi dane długo żyć w niepewności, gdyż szybko się przekonałam, że nasza labladorka nie zwariowała. Ona poprostu się bała... tak jak ja tamtej nocy.
Moja siostra, jak zwykle w sobotnią noc wybyła gdzieś z narzeczonym, mama z tata byli umówieni ze znajomymi taty z pracy. Ja natomiast nie miałam planów, więc postanowiłam, że ten wieczór spedzę na leniuchowaniu. Zbliżała się godzina 19.00, mama niechętnie zostawiała mnie samą w domu od powrotu ze szpitala. Więc jak zwykle musiała sobie pomarudzić, jednak po moich stokrotnych zapewnieniach, że sobie poradzę w końcu zamknęły się za nimi drzwi.
Pomyslałam – Uff.. Jaka cisza, w końcu.
Zasiadłam sobie spokojnie przed TV, otworzylam chipsy. Megi jak zwykle trzymała się na dystans, leżała po przciwległej stronie salonu. I Tylko obserwoała mnie czujnym okiem.
Zbliżała się północ, nadal oglądałam coś w TV. Jednak już nie specjalnie mnie to interersowało. Byłam już nieco senna, poza tym na dworze zerwała się straszna wichura. Deszcz uderzał o parapet tak głośno, że miałam wrażenie, że ktoś cały czas stuka mi w okno, miałam dziwne przeczucia, wydawało mi się że ktoś na mnie patrzy. jednak starałam się trzeźwo myśleć.
Sennymi oczami rozejrzałam się po salonie, znalazłam pilota do telewizora, wyłączyłam go i powlokłam się na górę do mojego pokoju. Zasłoniłam rolety, gdyż nie chciałam patrzeć na to, co dzieje się za oknem. Przebrałam się, ściągnęłam peruke. Szybko zasnełam.
Obudzilam się w srodku nocy, nie wiem dlaczego bo nigdy mi się to nie zdarza. Chwilę patrzyłam się w sufit. Byłam ciekawa która jest godzina i czy rodzice już wrocili, dlatego aby sprawdzic godzine obróciłam się w stronę mojej szafki przy łóżku, jednak to co zobaczylam.... Nigdy tego nie zapomne. Obok mojego łóżka stała postać – kobieta ok. 30 lat z krótkimi, wystrzepionymi, czarnymi włosami. Była przeraźliwie blada ubrana w mokre poplamione ciuchy.
Była bardzo smutna. Wpatrywała się we mnie duzymi, zamglonymi oczami. Czułam że chce mi coś powiedziec, i że paralizujacy strach pszeszywa mnie do tego stopnia, że zaraz zemdleję.
Nie wiem, czy zemdlałam, czy zasnęłam. Rano obudził mnie krzyk mojej mamy, która weszła do mojego pokoju. Zerwałam się szybko i zobaczyłam, że peruka, którą dzień wcześniej ściągnęłam i położyłam koło mojej szafy, teraz leżała i przypominała jedynie czepek, z garstka rozrzuconych na około włosów.
-Boże, dziecko co się stało? coś ty zrobiła i dlaczego?
Zamarłam, nie odpowiedziałam nic.. usiadłam na łóżku i przypomniałam sobie co wydarzyło się zeszłej nocy. Usiłowałam sobie przypomnieć co było dalej i czy aby na pewno ta kobieta to nie był sen... jednak miałam w pamieci czarną dziure. Ostatnie co pamietam to smutny wyraz twarzy tej zjawy. Jednego byłam pewna, to nie ja zniszczyłam tą perukę.
Cały dzien chodziłam jak struta, nadszedł wieczór, bałam się iść spac sama. Jednak tym razem, Megi sama wcisnęła mi się do pokoju, tak jak kiedyś. Jakby chciała naprawić dystans, jaki ostatnio między nami stworzyła. Położyla się pod moim łózkiem, ja ok 23.00 zasnęłam.
Kilka godzin później obudził mnie okropny hałas – to jak zwykle ujadanie Megi. Otworzyłam oczy i znów zobaczyłam kobietę z poprzedniej nocy, jednak tym razem wyglądała inaczej. Była promienna, usmiechnieta, ale najbardziej moją uwage zwróciły jej włosy. Tym razem były długie i zadbane, mniej więcej takie jak moja peruka, od razu zrozumiałam o co chodzi.
Megi nie przestawała szczekać, chętnie bym stamtąd uciekła jednak nie mogłam, ponieważ czułam się jakby, jakaś siła trzymała mnie na łóżku. Nie mogłam się ruszyc, krzyczeć też nie mogłam. Słyszałam tylko jak serce podchodzi mi do gardła.
Kobieta nie przestawała się uśmiechać, w pewnym momencie poczułam ze coś, jakby mnie „puszcza” moglam już się ruszyć, Megi przestała szczekac. W tym momencie dziewczyna wyszeptała: 'Teraz mogę już odejść... na zawsze”.
Tej nocy już nie zasnęłam, próbowałam zebrać mysli do kupy, bo jedyne co z tego rozumiałam to że osoba która mnie nawiedza nie żyje, a moja peruka była zrobiona prawdopodobnie z jej włosów. I pewnie to nie pozwoliło przejść jej duszy na druga stronę. Nurtowało mnie jednak jedno pytanie: W jaki sposób zginęła dziewczyna? Wtedy przypomniałam sobie o jej mokrej sukience, podejrzewam że się utopiła, Jednak pewności nie mam....
Natomiast jestem pewna że nigdy nie zapomne tej historii. Minęły już 3 lata. Dziś jestem już zupełnie zdrowa. Poza rutynowymi badaniami, nie mam do czynienia z żadnymi szpitalami i nawet odrosły mi włosy. Ale nadal boję zasypaić się we własnym łóżku.
Komentarze