Historia
Melomania
Uwielbiasz muzykę, prawda?
Oczywiście, że tak. Chyba każdy docenia jej walory, zdolność przynoszenia ukojenia w ciężkich chwilach, radości w deszczowe dni lub rozsiewania atmosfery spokojnej melancholii gdy po prostu siadasz na łóżku i rozmyślasz.
Co wieczór przed zaśnięciem zakładasz na uszy słuchawki, uruchamiasz swój ulubiony odtwarzacz lub telefon, z którego słuchasz muzyki, ustawiasz odpowiednią głośność i odpływasz.
Zamykasz oczy. Relaksujesz się. Wsłuchujesz w uspokajające tony, które zdają się oplatać Twe ciało swoim kojącym ciepłem. Klatka piersiowa spokojnie unosi się w rytm oddechu, jakby synchronizując się z rytmem muzyki.
Twój łapczywy słuch daje do zrozumienia mózgowi, że przyzwyczaiłeś się do tej głośności dźwięku i pragniesz więcej. Głośniej. Wyciągasz więc dłoń i po omacku znajdujesz w pościeli charakterystyczny kształt odtwarzacza. Czujesz lekki podmuch chłodnego, nieprzyjemnego wiatru. Pewnie znów zostawiłeś okno otwarte, nie otwierasz więc oczu, często przecież Ci się to zdarza. Wciskasz kilkakrotnie guzik odpowiadający za głośność dźwięku. Tak, jest idealnie. Słyszysz wszystko wyraźniej.
Szkoda, że nie widziałeś jak to Ci się przygląda. Nie otworzyłeś oczu gdy zimny oddech mający swój początek w zgniłych płucach owiewa Twoją twarz niosąc ze sobą nieprzyjemny, stęchły smród. Nie uchyliłeś powiek zaalarmowany, bo nie usłyszałeś, jak to wychodzi spod Twojego łóżka. Przecież miałeś w uszach słuchawki.
Komentarze