Historia
Miłość
7.11.2014
14:00
Właśnie wróciłem ze szkoły, muszę się spakować, jutro z Kacprem i Maćkiem jedziemy w góry, postanowiliśmy sobie zrobić małą przerwę od ciągłej nauki. Wszyscy trzej lubimy górski klimat, powinno nam to wyjść na zdrowie. Planowaliśmy to z Kacprem od dłuższego czasu, wiecie, tylko my, droga, muzyka ZZ Top czy Toto, Tatry w oddali, chodzenie leśnymi szlakami, leżenie nad Morskim Okiem. Trzeba korzystać z życia póki się kości nie zastaną. Wieczorem pewnie obejrzę jakiś film, szybciej zasnę.
20:00
Właśnie uderzyłem się w mały palec o krzesło... Nie znoszę tego, cholerne krzesło. Chyba obejrzę Gliniarza z Beverly Hills.
8.11.14
6:30
Wyjeżdżam spod domu, muszę jeszcze pojechać po Kacpra i Maćka, oby byli gotowi, nie chcę utknąć na Zakopiance...
7:40
Jesteśmy prawie w Krakowie, teraz tylko obwodnica, przebić się przez Zakopiankę i prosto do Białki Tatrzańskiej, tam będziemy spać.
- Co będziemy robić jak dojedziemy? - spytał Maciek.
- Szczerze dziś nic mi się nie chce robić, może pojedziemy na baseny do Bukowiny, a później do restauracji Litworowy Staw? Mają tam zajebiste pierogi i kwaśnicę, później się rozpakujemy i pomyślimy nad jutrem. - odpowiedziałem.
- Chyba tam byłem, to jest za stokami narciarskimi w stronę Zakopanego jadąc od Białki? - zaciekawił się Kacper.
- No, mniej więcej.
- Może być.
- Mi też pasuje. - dodał Maciek.
14:00
Jesteśmy już w hotelu, szału nie ma, ale czysto i mamy wszystko czego nam trzeba, w tym i wifi.
- Jakiś facet popełnił samobójstwo w Bukowinie. Sąsiad go znalazł w jego domu z nożem kuchennym wbitym w serce. - powiedział zaciekawiony Maciek, wpatrując się w ekran telefonu.
- Zabił to się zabił, co nam do tego? - wykrztusił Kacper.
- Nic, nie mogę czytać na głos?!
- Dopiero co przyjechaliśmy, a wy już zaczynacie? Jedźmy na te baseny. - oznajmiłem.
20:00
Właśnie usiedliśmy przy stoliku w Litworowym Stawie, wygląda dokładnie tak jak go zapamiętałem, nad drzwiami wyryte przeróżne powiedzenia, rozmaite ozdoby, góralska kapela. Cieszę się, że mogliśmy tu zajrzeć.
Zamówiliśmy jedzenie, rozmawialiśmy o głupotach, gdy nagle przypadkiem podsłuchałem rozmowę pewnych kobiet siedzących niedaleko nas.
- Biedny Grzesiek, szkoda chłopiny.
- Prawda, całe życie sam, w końcu kogoś znalazł i niedługo po tym się zabił. Przecież w końcu mu się zaczęło układać.
- Miał dziewczynę jak marzenie, nie wiem co w niego wstąpiło. Była śliczna, te jej blond włosy, figura. Jak jej było? Marta?
Dziwna rozmowa. W sumie co się kobietom dziwić, takie sytuacje nie dzieją się na co dzień. Chwilę po powrocie do domu poszliśmy spać, wszyscy byliśmy wyczerpani, jeszcze to samobójstwo w dzień naszego przyjazdu.
9.11.14
8:00
Wstaliśmy już, dziś jedziemy do Zakopanego, chcemy przejść się po Krupówkach, wyjśc na Gubałówkę, raczej standardowe miejsca.
14:00 Krupówki
- Chodzimy tu od rana, może byśmy coś zjedli? - zaproponował Kacper.
- W sumie też jestem głodny, poszukajmy jakiegoś baru lub restauracji. - odpowiedziałem.
Maciek przytaknął nie odzywając się nawet słowem.
Po chwili poszukiwań znaleźliśmy jakąś niedużą knajpę, bez zastanowienia weszliśmy i zajęliśmy miejsce przy stoliku. Zamówiliśmy jedzenie, ja z Kacprem rozmawialiśmy o tym co będziemy później robić, a Maciek wyciągnął telefon i zaczął przeglądać internet. Niedługo sam sie będzie musiał podłączyć do prądu.
- Ej, panowie, kolejne samobójstwo. Tomasz P. z Poronina powiesił się najprawdopodobniej dziś w nocy, znalazł go kurier jakoś przed południem. - wyszeptał Maciek.
- Może to ma jakiś związek z tamtym facetem? - zasugerował Kacper.
- Oby nie, nie mam zamiaru tracić czasu na wyjeździe na kolejną sprawę. - wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
- Chłopaki, dodano to niedawno. W Białce też się ktoś zabił. Także mężczyzna, miał pękniętą czaszkę, uderzał głową w ścianę aż do śmierci. Trzeba się tym zająć. - dodał Marcin.
- Zajebiście... - odrzekłem zrezygnowany.
- Cóż, chyba czas na nas, rozejrzyjmy się tam. Ja z Pawłem pojedziemy do Poronina, a ty złap busa do Białki i rozejrzyj się tam. - odezwał się Kacper.
Dokończyliśmy posiłki i rozdzieliliśmy się.
16:30 Poronin
Podjechaliśmy pod dom sąsiadów ofiary, musieliśmy się dowiedzieć z czym mamy do czynienia. Zapukałem. Otworzyła nam starsza pani z gdzie nie gdzie siwymi już włosami.
- Dzień dobry, chcieliśmy zadać pani kilka pytań o Tomasza P.
- A kim panowie są, jeśli można wiedzieć?
- Agenci Majchrzak i Gąsior, policja.
- No dobrze, proszę wejść. Napiją się panowie herbaty, kawy?
- Dziękujemy, my tylko na kilka minut.
- Znała się pani z Tomaszem P? - zaczął Kacper.
- Tak, rozmawialiśmy czasem, gdy na siebie wpadliśmy na ulicy, był zawsze miły i uprzejmy, schludnie ubrany, nigdy niczego nie chciał, pewnie skromność mu na to nie pozwalała. Aż dziwiło mnie, że nie znalazł sobie żony, miał ponad 30 lat.
- Czy ostatnio zachowywał się jakoś dziwnie, podejrzanie, robił coś nadzwyczajnego?
- Cóż, nie śledziłam go, ale wiem, że niedługo przed śmiercią zaczął się spotykać z jakąś kobietą. Raz ją widziałam jak ją odprowadzał pod furtkę. Była wysoka, miała blond włosy i chyba niebieskie oczy.
- Wie pani jak się nazywała?
- Chwilkę... Wydaje mi się, że miała na imię Dominika. Tak, na pewno, Tomek mówił mi o niej kilka dni temu.
- Mówił coś więcej?
- Niestety, powiedział mi tylko tyle. Zaraz. Przecież on popełnił samobójstwo, prawda?
- Tak, ale musimy się upewnić, że tak było. Dziękujemy, damy pani znać jakbyśmy się czegoś dowiedzieli. - powiedziałem na odchodne. Poszliśmy do auta i pojechaliśmy do naszego hotelu, Maciek już tam czekał.
19:00
- Było sporo krwi w jego domu. Sąsiedzi mówili, ze widzieli go z jakąś kobietą. Blond włosy, niebieskie oczy. Ktoś mi powiedział, że miała na imię Marta. - zaczął Maciek.
- Tak samo jak ta od pierwszej ofiary. - zauważył Kacper.
- Myślicie o tym co ja? - spytałem.
- Sukkuby? - zapytał Kacper.
- Najwyraźniej działają we dwie. - odpowiedziałem.
- Co to są, do cholery, sukkuby? - spytał Maciek, na którego twarzy malował się niepokój.
- Demony niższego stopnia, które wysysają energię życiową z uwodzonych przez nich mężczyzn. Przybierają postać pięknych kobiet, najczęściej mających blond włosy, by łatwiej im było skusić swoje ofiary. - odpowiedziałem.
- Jak je możemy zabić?
- Cóż, są dwa sposoby. Pierwszy to zamknięcie ich po drugiej stronie lustra i zbicie go. Można też zabić je używając ochrzczonego przez księdza, srebrnego ostrza. - wyjaśniałem dalej. - Macie. Założcie te amulety, będziecie odporni na ich uroki. - powiedziałem, podając Maćkowi i Kacprowi naszyjniki z wypisanymi imionami trzech aniołów cnót - Senoya, Sansenoya i Semangelofa.
Ruszyliśmy w stronę Poronina, rozglądając się za kobietami pasującymi do opisów.
20:00 Bukowina Tatrzańska
- Patrzcie! - wykrzyczał Kacper, wskazując dwie kobiety. - To chyba one!
- Blond włosy się zgadzają. - powiedziałem, po czym zaparkowałem auto. - Pójdziemy za nimi.
Podejrzane zmierzały w stronę jakiegoś dużego, opuszczonego domu.
- Może to ich kryjówka? - wyszeptał Maciek.
- Przekonamy się. - odpowiedział Kacper.
Gdy weszły do budynku rozdzieliliśmy się. Kacper z Maćkiem mieli wejść od przodu, a ja od tyłu. Poszedłem w kierunku tylnego wejścia, skradałem się pod oknami, czułem jedynie bicie swojego serca i chłód przeszywający moje ciało. Delikatnie uchyliłem drzwi i wszedłem do środka, Kacper i Maciek pewnie już tam byli. Usłyszałem krzyki, zacząłem biec w stronę, z której dochodziły. Wbiegłem do pomieszczenia, będącego kiedyś salonem. Maciek leżał na ziemi, miał zakrwawioną twarz, a Kacper siłował się z jedna z nich, trzymając w ręce srebrny nóż. Wyciągnąłem swoje ostrze i zacząłem skradać się w stronę potwora, gdy nagle usłyszałem coś za sobą. Odwróciłem się. To był Drugi demon. Złapał mnie i rzucił w stronę korytarza. Kawałki szkła powbijały mi się do rąk, byłem poobijany. Krew cieknęła mi po dłoniach. Nóż leżał obok mnie, a kobieta była coraz bliżej, mierzyła mnie swoim bestialskim wzrokiem, lecz nie odezwała się ani słowem, podobnie jak jej "siostrzyczka". Gdy podeszła dość blisko szybko złapałem ostrze i przekłułem jej szyję. Krew bryzgała na wszystkie strony. Oczy potwora zaczęły mienić się na czerwono, a po chwili upadł na ziemię martwy, jakby był zwykłym człowiekiem. Kątem oka zauważyłem jak Kacper ląduje na ścianie i upuszcza nóż. Musiałem coś wymyślić! Zauważyłem, że obok mnie jest łazienka, to była moja jedyna szansa. Wbiegłem do niej. Na ścianie wisiało lustro, ściągnąłem je i ruszyłem w stronę drugiego demona. Kacper był ledwo przytomny, wszędzie była krew. Maciek dalej leżał na podłodze nie dając oznak życia. Demon zbliżał się do Kacpra. Podszedł do niego, nachylił się i już miał zacząć wysysać z niego życie, gdy zauważył amulet i cofnął się szybkim krokiem.
- Ej! Szmato! - krzyknąłem.
Bestia odwróciła się w moją stronę. Lustro było skierowane w stronę potwora.
- Relinque impurus animus, peregrinari a corpore et nunquam redire. In nomine Patris et Filii et Spiritus Sancti. Amen! - wykrzyczałem.
Oczy bestii zaczęły świecić na czerwono. Można było zobaczyć jak jakaś aura, czy inny na wpół widoczny byt przenosi się z demona w stronę lustra. Gdy to znalazło się już po drugiej stronie szkła upuściłem lustro i kilka razy je przydeptałem, by mieć pewność, że jest rozbite. Kacper podniósł się. Podbiegliśmy do Maćka.
- Maciek! Maciek! - krzyczał Kacper, bijąc go raz za razem po twarzy.
Po czwartym uderzeniu otworzył oczy.
- Już! Żyję, ślepy jesteś?! - krzyknął zdenerwowany na tyle głośno, na ile mu wystarczyło sił. - Jeszcze raz, a ci oddam!
- Dobra, sorka. - przeprosił Kacper.
14.11.14
18:00
Tamten "mały" incydent dał nam nieźle popalić, jednak byliśmy w górach tyle dni ile planowaliśmy. Zwiedziliśmy to co mieliśmy zwiedzić, świetnie się bawiliśmy. Jesteśmy już w domu, cali i zdrowi.
- Mam nadzieję, że taka sytuacja się już więcej nie przytrafi podczas naszego wypoczynku.
- Ta, akurat. - odpowiedział Kacper z uśmiechem na twarzy, trzymając w ręce zimne piwo.
Komentarze