Historia

Autentyczne przeżycia amerykańskiego ratownika górskiego VII

tłumacze straszne-historie.pl 18 8 lat temu 30 052 odsłon Czas czytania: ~14 minut

Część 1: http://straszne-historie.pl/story/11660-Autentyczne-przezycia-amerykanskiego-ratownika-gorskiego

Część 2: http://straszne-historie.pl/story/11697-Autentyczne-przezycia-amerykanskiego-ratownika-gorskiego-II

Część 3: http://straszne-historie.pl/story/11708-Autentyczne-przezycia-amerykanskiego-ratownika-gorskiego-III

Część 4: http://straszne-historie.pl/story/12081-Autentyczne-przezycia-amerykanskiego-ratownika-gorskiego-IV

Część 5: http://straszne-historie.pl/story/12171-Autentyczne-przezycia-amerykanskiego-ratownika-gorskiego-V

Część 6: http://straszne-historie.pl/story/12219-Autentyczne-przezycia-amerykanskiego-ratownika-gorskiego-VI

Często pytany jestem – czy to w internecie, czy przez znajomych w realu – o prawdziwość legend takich jak Wendigo (http://straszne-historie.pl/story/12350-Wendigo) czy The Rake (http://straszne-historie.pl/story/145-the_rake). I choć muszę przyznać, że żaden ze mnie ekspert w tej dziedzinie, poczytałem trochę o tych zjawiskach i myślę, że słyszałem kilka historii z naszej pracy, które mogą być związane z tymi mitycznymi stworami. Znacie to przysłowie, że w każdej legendzie jest ziarnko prawdy? Myślę, że jest ono jak najbardziej prawidłowe, ale - jak wiecie - staram się nie myśleć zbyt wiele o porytych sprawach, które dzieją się w tych lasach. Inaczej się nie da, to trochę tak jak z pracą w szpitalu, możesz całymi dniami zamartwiać się ilu ludzi tam zmarło i jak wiele duchów (lub innych zjaw, nazwij to jak chcesz) czai się w tamtejszych murach – ale jeśli będziesz tak myśleć, raczej nic dobrego z tego dla ciebie nie wyniknie, tylko sprawi, że praca będzie jeszcze trudniejsza.

Wielu z ratowników SAR ma takie podejście - wykonujemy swoją robotę jak gdyby nigdy nic. Jak już raz się przestraszysz, albo wpadniesz w jakąś paranoję, raczej nie uda się już tego odkręcić – i to właśnie dlatego tak dużo rekrutów rezygnuje ze służby u nas. W moim parku mamy szczególnie wysoką ilość zwolnień, nowi pracownicy spinają się o każdą „nietypową” rzecz, której doświadczają i nie potrafią odpuścić. W tej robocie po prostu trzeba umieć się do tego przyzwyczaić, zamknąć się i robić swoje.

Rozmawiałem z K.D., chciałem dowiedzieć się jakie są jej przemyślenia o Wendigo. Nie miała nic szczególnego do powiedzenia na ten temat, prócz tego, że stara się nie myśleć o tych zjawiskach zbyt wiele. Dodała tylko, że jej kumpel, miał przeżycia, które mogłyby wskazywać na coś podobnego do Wendigo. Skontaktowałem się z nim przez Skype'a i zgodził się mi o tym opowiedzieć. Wiedział, że opisuję to wszystko w internecie i pozwolił mi zamieścić swoją historię w całości:

„Dorastałem w środkowej części stanu Oregon, znajduje się tam rezerwat o nazwie Warm Springs, około dwóch godzin drogi od mojego domu. Kiedy byłem dzieckiem często jeździłem tam na campingi – nie do samego rezerwatu oczywiście, ale w okolicy, i poznałem wiele dzieciaków, które stamtąd pochodziły. Najbardziej zakumplowałem się z Nolanem, spędzaliśmy razem dużo czasu, kiedy tylko mogliśmy. Nasi rodzice również się polubili i umawialiśmy się na wspólne campingi – zazwyczaj trwały one około dwóch tygodni, więc całkiem długo”.

Zapytałem czy mieli kampera.

„Tak, mój ojciec miał, ale zabieraliśmy też namioty (i cały sprzęt campignowy), rozbijaliśmy je gdzieś z dala od kampera, i szczerze mówiąc – wolałem spać w namiocie”.

„No i jednego roku spotkaliśmy się z Nolanem na wakacjach. Mieliśmy może wtedy po 12 lat. Chcieliśmy rozbić namiot przy rzece, chcieliśmy zobaczyć jak to jest łowić ryby w nocy. Byliśmy może z 500 metrów od głównego obozu, ale pamiętam, że dystans ten był wystarczający, żebyśmy nie słyszeli, ani nie widzieli innych ludzi. Przez cały dzień łaziliśmy po okolicy i się wygłupialiśmy, już niezbyt pamiętam szczegóły, ale ostatecznie zajęliśmy się rozpalaniem ogniska. Nolan bardzo mi zaimponował, miał on krzesiwo i to właśnie nim odpalił drewno. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem, a było to bardzo fajne! Nauczył mnie jak się nim posługiwać i podpalaliśmy różne rzeczy. Jak tak teraz o tym myślę – było to bardzo głupie z naszej strony – był środek pieprzonego lata, a straż pożarna ogłosiła zagrożenie pożarowe na dość wysokim poziomie. Ale dzięki Bogu nie wznieciliśmy żadnego pożaru.

Kiedy zrobiło się już ciemno, usiedliśmy i zaczęliśmy gadać o rzeczach, o jakich rozmawiają dwunastoletni chłopcy – już teraz nie pamiętam co to było konkretnie. Pamiętam za to, że w pewnym momencie spojrzał za moje ramię, na rzekę, i zapytał mnie czy coś tam widzę.

Namiot rozbiliśmy około 5 metrów od rzeki, koło jej najszerszego miejsca – od drugiego brzegu dzieliło nas może z 10 metrów. Wybraliśmy to miejsce ponieważ woda była tam zawsze zimna – co przy letnich upałach było dla nas bardzo ważne.

Spojrzałem za siebie i rzeczywiście, widziałem coś brodzącego w wodzie. Z miejsca, w którym siedzieliśmy wyglądało to trochę jak jeleń, ale nie mogłem przyjrzeć się dokładnie, przeszkadzało mi w tym ognisko. Wstałem i podszedłem bliżej. Zauważyłem poroże. Wywnioskowałem więc, że jest to samiec. Ale to było trochę dziwne, że wszedł do wody i na dodatek zmierzał dokładnie w naszą stronę. Zapytałem Nolana co o myśli i co według niego powinniśmy zrobić. Popatrzył w ognisko z dziwnym wyrazem twarzy i powiedział mi, żebym po prostu usiadł koło niego i się zamknął. Tak też zrobiłem, nigdy wcześniej nie widziałem, żeby się tak zachowywał. Wyszeptał, żebym to po prostu zignorował i kontynuował rozmowę jak gdyby nic, ale ja nie mogłem wydusić z siebie już ani słowa. Opowiadał o odcinku jakiegoś programu, który oglądał ale ja słyszałem tylko tego cholernego jelenia, więc nie zwracałem zbytnio uwagi na to co gada.

Próbowałem spojrzeć nad jego ramieniem (tym razem on siedział tyłem do wody) i zobaczyć co dzieje się w rzece, ale za każdym razem, gdy chciałem to zrobić Nolan uderzał mnie lekko w bok i kazał mi patrzeć na niego. Ostro się przestraszyłem. I wtedy usłyszałem jak jeleń wychodzi z wody, i zdałem sobie sprawę, że cokolwiek wylazło z rzeki nie jest na pewno jeleniem, bo idzie na dwóch nogach. Chciałem wstać, zacząłem świrować. Ale Nolan tylko mnie przytrzymał i zaczął mówić jeszcze głośniej o programie telewizyjnym. Ale widać było, że boi się tak samo jak ja, może nawet bardziej. Pochylił się w moją stronę i wyszeptał, że cokolwiek się stanie nie mogę rozmawiać z tym stworzeniem.

Zobaczyłem, że to coś podeszło bliżej i stało już dokładnie za plecami Nolana. Byłem gotów zesikać się w majtki i chciałem uciekać jak najdalej – i prawdopodobnie zrobiłbym to gdybym był sam – ale nie chciałem zostawiać kolegi. Siedziałem więc dalej i tylko ukradkowo spoglądałem na to stworzenie.

Nie było zbyt wysokie, ale jego postawa była strasznie dziwna, jakby miał problem z środkiem ciężkości, nie potrafię tego dokładnie opisać, ale wyglądał jakby był pochylony zbyt bardzo do przodu. To stworzenie po prostu stało za plecami Nolana, już całkiem długi czas.

W końcu Nolan nie miał już o czym mówić, skończyły mu się tematy i przez chwilę zapanowała cisza. Ognisko wydawało trzaskające dźwięki. I wtedy wtedy zaczęło mi się wydawać, że słyszę jak to coś zaczyna mówić bardzo niskim głosem. Nie słyszałem co dokładnie mówi, pochyliłem się lekko do przodu i wtedy naprawdę zesikałem się w majtki – ponieważ to coś również się pochyliło. Nie mogłem dostrzec twarzy tego czegoś, ale widziałem jego oczy. Były jakby zamglone, mleczne. Wyglądało to jak we Władcy Pierścieni, kiedy Frodo wpadł do jeziora i widział martwych ludzi. Dokładnie tak wyglądały oczy tego stworzenia. Wszystko co widziałem to te oczyska, tuż nad głową Nolana, i niewyraźny zarys poroża. Nie wiem jak musiała wyglądać moja twarz w tym momencie, ale w tej samej chwili – ja i Nolan wstaliśmy i zaczęliśmy spierdalać stamtąd jak popieprzeni. Biegliśmy ile sił w nogach, aż dotarliśmy do głównego obozu.

Moje spodnie były mokre od szczyn, więc najszybciej jak się dało ściągnąłem je i rzuciłem w krzaki. Oboje zatrzymaliśmy się przed kamperem mojego ojca, patrzyliśmy w las – stworzenie nie goniło nas. Ledwo mogliśmy złapać oddech. Zapytałem Nolana czym to było, ale odpowiedział, że nie wie. Powiedział, że dziadek ostrzegał go, że jeśli coś podejdzie do niego kiedy będzie na jakimś pustkowiu, nigdy nie powinien rozmawiać z tym czymś, ani słuchać co ma ono do powiedzenia. Chciałem też dowiedzieć się, czy Nolan również słyszał jak niedoszły „jeleń” przemówił, powiedział, że jedyną rzeczą jaką był w stanie zrozumieć to słowa: „pomogę wam”. Z tego co pamiętam tej nocy spaliśmy w kamperze, a następnego dnia wróciliśmy do domów i już nigdy nie zobaczyliśmy nic podobnego.”

Przypomina mi to trochę legendę o Wendigo. Jest takie zdanie, które służy do jego określenia, i myślę, że w tym przypadku pasuje idealnie: „jest to duch samotnych miejsc”.

Chciałem się też dowiedzieć czegoś więcej o mężczyźnie bez twarzy. Zacząłem pytać o to moich znajomych i jeden z nich powiedział, że kiedy wykonywał pracę konserwacyjne w parku zobaczył kogoś takiego.

Poszliśmy na kolację do miasta, było nas pięcioro – wliczając mnie. Kolega opowiedział mi, że odmalowywał właśnie punkt informacyjny w parku i usłyszał jak jakiś mężczyzna pyta go o drogę na najbliższe pole namiotowe. Nie mógł się odwrócić i spojrzeć na niego, ponieważ stał na drabinie, ale powiedział, że nie ma żadnego w pobliżu, ale jeśli pójdzie ścieżką prosto, jeszcze przez jakieś sześć kilometrów to dojdzie do innego parku, i tam znajdzie pole. Zapytał czy może jeszcze jakoś pomóc, mężczyzna odrzekł, że nie i podziękował za wskazówki. Mój kumpel dalej malował, ale słyszał, że ten facet nie odszedł.

„Kiedy tylko podszedł i zaczął do mnie mówić, włosy na karku stanęły mi dęba, sam nie wiem dlaczego. Po prostu poczułem się dziwnie zaniepokojony tą sytuacją. Chciałem tylko dokończyć malowanie i spadać stamtąd jak najszybciej. Myślałem, że to może przez to, że nie mogłem się odwrócić i spojrzeć na niego, sam nie wiem – po prostu coś było nie tak. W powietrzu unosił się też dziwny zapach, jakby starej krwi. Spojrzałem na boki, ale nie widziałem niczego co mogłoby go spowodować. Czekałem aż ten facet w końcu odejdzie, ale nie słyszałem, żeby się na to zanosiło. Wydawało mi się, że stoi za mną i po prostu patrzy na mnie. Zapytałem więc ponownie czy mogę mu jakoś pomóc ale nie odpowiedział. Wiedziałem, że tam stoi, nie słyszałem kroków, które mogłoby wskazywać, że sobie poszedł. Więc zdecydowałem się, że pora się odwrócić, z trudem próbowałem stanąć na drabinie tak, żeby być przodem do tego gościa.

Nie wiem czy to mój mózg robił sobie ze mnie żarty, ale przysięgam ci, Russ, przez ułamek sekundy, kiedy się odwracałem, ten skurwiel nie miał twarzy. Nie miał twarzy! Była ona wklęsła i gładka. Prawie tam zszedłem na zawał, kompletnie nie spodziewałem się, że zobaczę coś takiego. Chciałem coś powiedzieć i wtedy coś jakby zaskoczyło w mojej głowie i zaczął wyglądać jak normalny facet. Musiałem wyglądać dziwnie, bo zapytał mnie czy wszystko w porządku, odpowiedziałem, że tak, że wszystko gra.

Zapytał jeszcze raz o pole namiotowe. Powiedziałem mu o nim ponownie i wskazałem drogę. I wtedy zaczął mówić, że nie jest stąd i czy pomogę mu tam trafić. I wtedy już widziałem, że coś jest nie tak, bo nie ma szansy, żeby trafił do miejsca, w którym byłem, gdyby nie znał tych lasów. Nigdzie w pobliżu nie było jego samochodu, więc jak mógł dojść tak daleko? Powiedziałem, że przepraszam, że nie mogę go podwieźć firmowym samochodem, bo miałbym problemy. Zaczął prosić i mówić, że naprawdę nie wie gdzie jest, chciał żebym z nim poszedł i pomógł trafić na pole.

W tym momencie zaczynałem już trochę się bać, zacząłem zastanawiać się czy to nie jest jakaś zasadzka, albo coś takiego. Powiedziałem, że mogę zamówić mu taksówkę, wyjąłem komórkę. Wtedy powiedział „nie”, i odszedł bardzo szybko. Ale nie ścieżką, on wszedł prosto między pieprzone drzewa. Zlazłem z drabiny i od razu wskoczyłem do furgonetki, chciałem odjechać jak najszybciej, pieprzyć to malowanie! Kiedy wyjeżdżałem z parku zobaczyłem go w lusterku. Stał na linii drzew, nie mam pojęcia jak zdołał tak szybko tam dotrzeć. I tym razem… tym razem ten skurwiel znów nie miał twarzy! Po prostu patrzył jak odjeżdżam, i kiedy byłem tuż przed zakrętem zrobił krok wstecz i dosłownie zniknął między drzewami. Może to tylko takie złudzenie, ale wyglądało to jakby się po prostu rozpłynął”.

Co interesujące, jak tylko ten kolega skończył tę opowieść odezwał się inny.

„Wiecie co? Ostatnio przytrafiło mi się coś dziwnego i podobnego do tego! Byłem w terenie, wyznaczałem nowe szlaki. Zdarzyło się to dosłownie pośrodku niczego, zastanawiałem się jak poprowadzić nową trasę. Nie widziałem nikogo od dobrych dwóch godzin, niezbyt więc zwracałem uwagę na otoczenie, głównie patrzyłem pod nogi. I wtedy, jakby znikąd, przechodziłem właśnie przez wzgórze i prawie na niego wpadłem. Był starszy, coś koło sześćdziesiątki, zacząłem go przepraszać, że niemal na niego wszedłem, i wtedy zobaczyłem jego twarz. Prawdopodobnie wyglądałem wtedy jak ostatni dupek ponieważ zatrzymałem się i po prostu się w niego wpatrywałem.

Zajęło mi chwile aby zdać sobie co jest nie tak. Jego twarz… była ogromna! Wiem, że to brzmi trochę dziwnie, ale nie wiem jak inaczej mam wam to opisać. Głowę miał normalnych rozmiarów, zwykłą, ale przestrzeń jaką zajmowała jego twarz była stanowczo zbyt duża! Jakbyście wzięli czyjąś twarz i powiększyli ją dwukrotnie. Nic nie powiedział, tylko popatrzył na mnie. Zacząłem się wycofywać i przepraszać. Obszedłem go i chciałem jak najszybciej skończyć robotę i stamtąd spieprzać. Przez cały czas patrzyłem za siebie, bojąc się, że pojawi się nagle za mną. Jak to mówię to sam słyszę, że brzmi to niedorzecznie, ale wtedy… To była chyba najstraszniejsza rzecz jaką widziałem w parkach”.

Chwile później zmieniłem temat na schody. Moi towarzysze stali się wtedy już trochę mniej rozmowni. Nikt nie chciał początkowo nic mówić. Naprawdę, jest to dla nas temat tabu, nawet jak nie jesteśmy w pracy. Ale stwierdziłem, że przełamię lody historią, która mi się przytrafiła, kiedy skończyłem głos zabrał kolega, który opowiedział historię o facecie bez twarzy. Opowiadał jednak bardzo cicho.

„Kilka lat temu wybrałem się na camping z moją dziewczyną, byliśmy może ze trzy kilometry od głównej drogi. Poszliśmy spać, ale tej nocy nie mogliśmy zasnąć...”

I tu ktoś rzucił baaaardzo śmieszny żart, i zaczynaliśmy niebezpiecznie zbaczać z tematu, który mnie interesował, ale udało mi się nakierować rozmowę tak, żeby do niego powrócić.

„… ha, ha! Bardzo, kurwa, śmieszne! Nie, po prostu słyszeliśmy ciągle jakieś dziwne, zawodzące dźwięki. Mój brat w młodości zgrzytał zębami we śnie – i to mniej więcej był podobny odgłos. Dziewczyna trochę się przestraszyła, powtarzałem jej, żeby to po prostu zignorowała, ponieważ słyszałem to już wcześniej – i po prostu trzeba to zignorować. I w końcu dźwięk ucichł, wiecie co mam na myśli...”.

Wszyscy wiedzieliśmy.

„i w końcu udało nam się zasnąć, ale po jakichś dwóch godzinach przebudziłem się, bo coś wydawało się być nie tak jak powinno. Odwróciłem się na drugi bok i… i nie było jej w namiocie. Spanikowałem, bo...”.

Wziął bardzo długi łyk swojego drinka.

„W każdym razie, wybiegłem z namiotu, i zacząłem wołać ją po imieniu. Nie musiałem daleko jej szukać, była tuż przy skraju naszego obozu – stała i patrzyła na coś między drzewami, i zauważyłem, że była strasznie blada. Ognisko już prawie zgasło, ale dawało jeszcze tyle światła, że zdołałem to dostrzec. Podbiegłem do niej, żeby zobaczyć co się z nią dzieje. Była w głębokim śnie, ale miała otwarte oczy. Objąłem ją i chciałem odprowadzić do namiotu, ale ona nie chciała się ruszyć. Bardzo cicho powiedziała coś w stylu: „muszę już iść, Eddie, muszę iść, to jest tam”. Odpowiedziałem, że lunatykuje i musi wrócić do łóżka, ale ona ani drgnęła. Po prostu stała i powtarzała, że musi iść. Spojrzałem na co ona tak spogląda. I z 10 metrów przed nią były pieprzone schody. Szare, betonowe. Zaczęła iść przed siebie. Potrząsnąłem nią kilka razy i to ją obudziło. Spojrzała na mnie jakbym zwariował i zapytała co do cholery robi na zewnątrz. Nie powiedziałem jej o tym co się stało, wytłumaczyłem, że po prostu lunatykowała.

Tego dziwnego, zgrzytającego dźwięku nie było już słychać, wróciła ze mną do namiotu i zasnęła. Nie wiem… Nie lubię o tym myśleć, wiecie?”.

Wszyscy wiedzieliśmy.

„Pamiętacie tego dzieciaka… Nie pamiętam co to było, tego takiego pieprzniętego. Nie z Downem, ale z czymś takim. Czytałem raport, były tam jego zeznania, znaleźli go po tygodniu. Popierdolone to było okrutnie. Musiałem podejść do tego trochę sceptycznie, bo cholera wie co ten dzieciak uważa za prawdziwe, a co nie, ale było tam kilka rzeczy, których nie mógł zmyślić”.

Jakie na przykład?

„Przede wszystkim, mówił o schodach. Mówił, że obserwował jak jego ojciec rozpala ognisko i nagle schody pojawiły się przed nim. Czuł, że musi na nie wejść, bo inaczej stanie się coś złego. Policja nie rozumiała o czym mówił, potem powtarzał tylko „jak ognisko, jak ognisko!”. Wspominał też o dziwnych dźwiękach, ale nie potrafił ich opisać, mówił tylko, że były głośne i musiał zakrywać swoje uszy. Najbardziej zapamiętałem fragment, kiedy pytali go gdzie zaginął, odpowiedział, że ciągle był tu – i wskazywał palcem na samego siebie. Policja myślała, że on po prostu nie zdawał sobie sprawy, że zaginął. Mówił, że w ogóle się nie bał, bo były z nim schody, i one mówiły do niego, ale nie tak jak ludzie. Jak mówiłem – te zeznania były strasznie poryte, i mam wrażenie, że policjanci nie do końca je zrozumieli i zapisali poprawnie. Uznali, że miał jakiś rodzaj amnezji i nikt inny nie był zamieszany w jego zniknięcie. No ale to nie wyjaśnia dlaczego wrócił po tygodniu w świetnej formie, bez żadnego zadrapania, najedzony i czysty”.

Ciągle pozostaje wiele pytań na które chcę znaleźć odpowiedź, będę kontynuował rozmowy z ludźmi, którzy przeżyli różne rzeczy w tych lasach. Niedługo kolejna część, dzięki za waszą cierpliwość!

Ciąg dalszy: http://straszne-historie.pl/story/12590-Autentyczne-przezycia-amerykanskiego-ratownika-gorskiego-VIII-final

Tłumaczenie (dedykowane Kasi, pozdrawiam :P): ScaryGuy dla http://Straszne-Historie.pl

Autor: searchandrescuewoods @ Reddit NoSleep

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

:)
Odpowiedz
Na reddicie jest juz ostatnia część, kiedy można doczekać się tłumaczenia ?
Odpowiedz
Kocham tą serię ❤ czekam na następne.
Odpowiedz
Dla mnie? ;-) Wspaniałe, jak zawsze. Juz nie mogę doczekać się kolejnej części ♡
Odpowiedz
Btw. Schody to ch*j oszustwo :v https://www.youtube.com/watch?v=xbvevRGP_Ow mistyfikacja, taka sytuacja. Schody ze zdjęcia z którejś poprzedniej cześci znajdują się w anglii i są jakimś tam artystycznym wihajstrem*.
Odpowiedz
Jesli schody to ousztwo, to pewnie wszystko to bujda... to znaczy nie mówie że w to wszystko uwierzyłam, ale wydało Mi się to naprawde dziwne.
Odpowiedz
Z tym zdjęciem to jest tak, że w oryginale autor nie dołączył tego zdjęcia. Musimy wyedytować pierwszą część, tłumacz dodał zdjęcie poglądowe i to wprowadza rzeczywiście zamęt. O ile dobrze pamiętam, autor nawet w którejś z części pisał, że nigdy nie zrobił im zdjęcia.
Odpowiedz
Straszne Historie - Straszne-Historie.pl A w sumie mimo wszystko w opisie filmu pisze że to co robi na filmie ejst "ekstremalnie niebezpieczne" xD
Odpowiedz
Najlepsza seria <3
Odpowiedz
Świetne. Jakby ktoś posklejał dziesiątki najlepszych creepypast i osadził je we wspólnych okolicznościach.
Odpowiedz
Nareeeeszcie, najfajniejsza seria!
Odpowiedz
Mam wrażenie że to sie wszystko zaczyna łączyć i rozwijać w jeden nurt, którego główną osią są schody a pozostałe sprawy krążą wokól nich. Wystarczy popatrzeć na pierwsze części, gdzie najpierw o schodach opowiedział pobieznie, na równi z innymi historiami i wmieszał je między nie. Potem o schodach powiedział coś więcej, jakby opisał ich działąnie. Teraz są jego głównym tematem zainteresowań. No i jeszcze człowiek bez twarzy. Czekam na więcej.
Odpowiedz
Mnie najbardziej interesuje "człowiek bez twarzy", również czekam na więcej.
Odpowiedz
No. Koleś zdecydowanie ma jakieś zboczenie na punkcie schodów. :)
Odpowiedz
Czekam na tłumaczenie kolejnej części Ta taka trochę niedokończona, mam apetyt na więcej :D
Odpowiedz
Na tłumaczenie kolejnej części będzie trzeba, niestety, poczekać trochę dłużej. Autor jej jeszcze nie napisał :-) Ale jak tylko pojawi się w internecie bezzwłocznie zabierzemy się do pracy.
Odpowiedz
Straszne Historie - Straszne-Historie.pl Dziękuje ^_^
Odpowiedz
Dziękuje za kolejną część! ^^ Juz myslałam że o nie zapomnieliscie !
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje