Historia
Piwnica
Nic nie pamiętam. Ostatnią chwilą, którą zapamiętałam, było siedzenie przy komputerze. Później poczułam ból w ramieniu. Ale nie taki zwykły ból. To było jak... Pobieranie krwi, szczepionka... Później obudziłam się tutaj. W ciemnym, mokrym pomieszczeniu. Wszędzie jest woda, chyba woda. Nie ma tu zupełnie żadnego światła. Jestem pogrążona w ciemności i mroku. Głucha cisza. Słyszę tylko swe myśli i wypowiedziane przeze mnie słowa. Umrę z głodu i pragnienia. Jestem tego pewna. Tu jest jak... W piwnicy! Chociaż nie wiem, czym się tak cieszę. Nie znam nikogo, kto mógłby mieć taką piwnicę. Decyduję się wstać i zbadać teren po omacku.
Słoiki, zakurzone półki, pająki... To wszystko co się tu znajduje. Chyba wolę nie wiedzieć, co jest w słojach.
Znowu usiadłam. Przecież mam telefon! Sięgam do kieszeni i... nie ma go tam.. Musiał mi wypaść albo teraz, gdy badałam pomieszczenie, albo kiedy "to coś" mnie wynosiło z pokoju. Na czworaka krążę po piwnicy. W ostatnim kroku, znalazłam! Odblokowałam ekran dotykowy, rozjaśniłam pokój.
Wyglądał jak zwykła piwnica. Jakby ktoś tu kiedyś.. Mieszkał? Są tu normalne półki, stolik, kanapa... Że wcześniej tego nie zauważyłam! A co w słoikach? Rozjaśniając sobie drogę, podeszłam do półki ze słoikami. Coś na tym słoiku pisze... "Blood of man", "Animals blood", "Blood of the victims"... Studiuję angielski, więc coś z tego rozumiałam.. I tego żałuję.
Nagle, drzwi piwnicy otworzyły się na oścież. Jasne światło rozbłysło na całe pomieszczenie. To na podłodze, to nie była woda. Niebieska ciecz, sama nie wiem co to jest.
- Idziesz ze mną, czy zostajesz tutaj? - zapytała tajemnicza postać, kierując swój wzrok na mnie.
Był czarnoskórym mężczyzną.
- To zależy. Najpierw mam kilka pytań.
- Odpowiem na nie chętnie.
- Kim (lub czym) jesteś? Gdzie jestem? Jak się tu znalazłam? Co to za ciecz na podłodze? Gdzie chcesz mnie zabrać?
- Jestem demonem. Jesteś w piwnicy Króla. Kolega cię przyniósł. Krew ofiar. Do Króla.
- Dlaczego krew jest niebieska? Nie powinna być czerwona?
- Powinna, ale... Po co ja ci to wszystko mówię?! Idziesz ze mną! - wybuchnął złością.
Bez słowa wyminęłam go i zaczęłam nasycać się światłością. Demon wziął mnie pod pachę (co uważam za wyjątkowo ohydne) i zaniósł mnie gdzieś.
- Na kolana! - krzyknął i rzucił mną o podłoże.
Posłusznie uklęknęłam. Niepewnie uniosłam głowę.
- Mark?!
Mark BYŁ moim najlepszym przyjacielem w podstawówce. W gimnazjum zaczęliśmy się spotykać, ale to się nie udało i wróciliśmy do przyjaźni. Później on musiał wyjechać do Londynu na trzy lata, do pracy. Nigdy więcej się nie spotkaliśmy.
- Tak, Andreo. To ja. Jestem Diabłem.
Powiedział to, po czym czarny mężczyzna znów zaniósł mnie do piwnicy. Za sobą usłyszałam tylko szepty... "Na zawsze".
Komentarze