Historia

Czerwcowa noc

venomous 1 10 lat temu 1 236 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

Za każdym razem gdy ja zostawałam w pokoju z moim bratem, kazał mi z nim rozmawiać. Nie chciał nawet na chwilę słyszeć ciszy. Próbowałam już każdego sposobu - puszczałam muzykę dziecku, pilnowałam jego oddechu, przykrywałam go bardziej, zamykałam nawet drzwi na zamek! Jednakże nie wiadomo skąd, on jakby w transie wychodził z naszego wspólnego pokoju. Za każdym razem, gdy z niepokojem budziłam się w nocy, zastawałam otwarte drzwi. Tym razem, czerwcowej nocy, ciepłej i pozornie spokojnej spaliśmy słodko. W pewnym momencie zerwaliśmy się sami z łóżka, obudzeni głośno szczękającym metalem. Mój brat przyszedł do mnie i mocno mnie uścisnął. "To znowu on" - powiedział do mnie. Nie zrozumiałam tego do końca i zapytałam się o kogo mu chodziło. On jednak nic mi nie odpowiedział. Postanowiłam już o to nie pytać, gdyż widziałam to przerażenie malujące się na twarzy mojego siedmioletniego brata. Złapałam go za rękę i naglę zaczął się miotać ze strachu. Nie chciał wchodzić do łazienki, ani do kuchni. Spojrzałam jednak delikatnie wychylonym zza ściany wzrokiem w przeszywający mrok, tak bardzo znanej, tak często używanej przez nas kuchni. Dostrzegłam w niej postać - kucająca, o czerwonych jak krew ślepiach. W pozycji, w jakiej była, powoli poruszała się do przodu. Moje serce biło szybko, niespokojnie, bardzo chaotycznie. Wszyscy zawsze mi mówili, że duchy i potwory nie istnieją... A przed sobą miałam realistyczny okaz jakiejś istoty. Pomruki flegmatycznie roznosiły się po ciemnym korytarzu, dobijając się do naszych uszu. Wtedy nagle stworzenie mnie zauważyło. Zbliżyło się do mnie i krocząc nogami do tyłu, poruszało się do przodu. Pamiętam jeszcze tamtą twarz... Zgniła, odklejająca się skóra odsłaniała czaszkę potwora. Rozrzedzone czarne włosy opadały na puste padołki, gdzie miały być oczy. Wstrętny, obgryziony język wyłonił się spomiędzy dziury między zębami. Istota wyglądała dość bezradnie, lecz w rzeczywistości była naprawdę zwinna. Usłyszałam pisk. Kiedy mrugnęłam oczyma, istota nagle przemieściła się koło mojego psa, zaczęła go krzywdzić. Widząc to, rzuciłam się na monstrum i uratowałam mojego pupila. Mrugnęłam kolejny raz. Teraz postać trzymała mojego brata. Tysiąc myśli przeszło mi przez głowę. Chciałam znów rzucić się na stworzenie, jednak ono przewidując mój ruch, zniknęło z moim rodzeństwem. Panika i żal przeszyły moje serce i wyszły przez moje płuca głośnym, rozpaczliwym krzykiem. Na zimnych płytkach znajdowała się jedynie plama krwi. Łzy ciekły z moich oczu mimowolnie. Żałowałam, że nie mogłam zareagować. Klęcząc na kolanach markotnie majaczyłam. Drzwi pokoju rodziców otworzyły się ze skrzypieniem. Wstali i chcieli zobaczyć, co się stało. Kiedy dostrzegli, że dziecka nigdzie nie ma, zaczęli na mnie krzyczeć, byli przerażeni. Chciałam wytłumaczyć im co się stało, ale dostałam tylko w twarz...

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

czerwone oczy i puste oczodoły?
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje