Historia
Koneser wina
Piątek, godzina 22:43.
Siedziałem wygodnie w fotelu, relaksując się po pracy.
Szybko dokończyłem czerwony trunek z kieliszka, chciałem jak najszybciej zejść do piwnicy po kolejna butelkę.
W radiu usłyszałem głos speakera; znowu jakieś małolaty zostały porwane, części ich ciał znaleziono w parku. To już czwarty raz w tym miesiącu, ludzie to potwory. Usłyszałem pukanie do drzwi.
- Kurwa - mruknąłem i powolnym krokiem rzuszyłem w stronę drzwi wejściowych.
Przez Judasza dostrzegłem policjantów, znowu węszą... Otworzyłem drzwi i wpuściłem ich. Przyszli z nakazem przeszukania, rozejrzeli się po mieszkaniu i zobaczyli butelkę z pozostałością czerwonego płynu.
Powoli otworzyli drzwi piwniczki i weszli do środka po schodach.
Spojrzeli z niesmakiem na siebie, gdy ujrzeli tylko szafki pełne wina, Po czym wyszli wkurwieni, oznajmiając że jeszcze tu wrócą.
Zadowolony z siebie otworzyłem lodówkę.
- Może dzisiaj oczy... - pomyślałem.
Wyjąłem głowę córki burmistrza ze słoja. Wydłubałem oczy, szybkim ruchem łyżki i położyłem je na spodek.
-Musze pozbyć się reszty, zanim zgnije, wrzucę je... kawałek po kawałku do piaskownicy w parku, tak jak trzy poprzednie.
Komentarze