Historia

Wampiry cz.6

viper1992 1 8 lat temu 670 odsłon Czas czytania: ~5 minut

Witam. Serdecznie przepraszam za 2-letnią przerwę. Na moim profilu znajdziecie poprzednie części.

___________________________________________

Z wydarzeń z tamtego dnia nie pamiętam zbyt wiele. Szybka akcja która powaliła mnie na kolana i stracona przytomność. Czułem swąd zgniłego mięsa i stukot charakterystyczny dla pędzącego pociągu. Rozglądając się dookoła zauważyłem że jestem przewożony w przedziale jak do przewozu zwierząt. W tym samym przedziale znajdowały się 3 martwe gnijące ciała. Od razu zwymiotowałem. Nie potrafiłem się skupić na niczym ani nawet zebrać myśli. Moja głowa pękała w szwach. Chwilę to trwało zanim ogarnąłem co się w ogóle stało gdy nagle jedna myśl przeszła mi przez głowę. REMUS!!! Na końcu wagonu dostrzegłem drzwi. Pobiegłem w ich stronę lecz okazały się zamknięte. Podbiegłem do tych po drugiej stronie i gdy je otworzyłem ukazał mi się wampir najniższej klasy. Sycząc i warcząc na mnie usilnie nie dawał mi wyjść z wagonu, lecz nie atakował, tak jakby był strażnikiem. Cofnąłem się o 2 kroki i napotkałem na przeszkodę za plecami. To była ona. Ta która porwała mnie i ... cokolwiek zrobiła Remusowi nie było to dobre...

- A więc już się przebudziłeś- powiedziała z szyderczym uśmiechem.

Jedyne co mogłem wtedy zrobić to stać jak słup soli. Mimowolnie sięgnąłem po broń lecz nie było jej w moim pasie. Nie znalazłem też ukrytego noża ani nawet scyzoryka który zawsze nie wiedzieć czemu nosiłem w kieszeni.

-Zgubiłeś coś? Odpowiedziała nie ukrywając upokarzającego mnie tonu którym skąpany był jej głos

-Co zrobiłaś z Remusem!?-Odpowiedziałem stanowczo jednak wiedziałem, że mogę zginąć w każdej chwili i agresywne zachowanie nie pomoże mi przeżyć

-To na co zasłużył.. Zabił zbyt wielu z naszego gatunku i popsuł zbyt dużo krwi mnie i mojemu mężowi. Jest tam gdzie powinien być. Pożerany przez robaki.

Nogi ugięły się pode mną i nie wiedziałem co mam zrobić. Wiedziałem że jestem w niesamowitych tarapatach i moja śmierć jest pewna jak nic innego na świecie. Jednak jedna rzecz nie dawała mi spokoju. "Dlaczego jeszcze żyję??"

-Dlaczego jeszcze żyję? Czego ode mnie chcecie?

-Nie panikuj maluchu. Żyjesz tylko dlatego że mój mąż tego chce. Nie wiem co on w Tobie zauważył ale kazał Cię utrzymać przy życiu.. Jednak uważaj... Jeden fałszywy ruch i będziesz krótszy o głowę.

Nie miałem pojęcie co robić. Co mam zrobić żeby przeżyć...

-Zostawię Cie samego. Odpocznij. Przed nami długa droga....

Wiedziałem że jestem sam. Wiedziałem że Remus nie żyje. Wiedziałem że jedyne co mogę zrobić to siedzieć i czekać na śmierć albo...coś gorszego. Jednak znów poczułem coś dziwnego. Znów pojawiło się to uczucie jakby brzęczyk z tyłu głowy. Coś co mówi mi że muszę przeżyć. Teraz to dostrzegłem. Moje serce biło szybciej. Czułem niesamowity napływ siły. Czułem naprawdę niesamowitą siłę i czystość umysłu. W pomieszczeniu byłem już wtedy sam. Spojrzałem na ciało leżące na ziemi. Jednym ruchem oderwałem jego rękę i własnoręcznie zeskubałem gnijące mięso z wyłamanej kości. Ostry koniec posłuży mi jako kołek...

Otworzyłem drzwi i moim oczom ukazał się ponownie wielki na 2 metry nietoperz. Jednym sprawnym pchnięciem przebiłem jego serce. wbijałem kość w jego klatkę raz za razem aż przestał wykonywać jakikolwiek ruch. Napisałbym że uciekło z niego życie ale... wątpię żeby w nich było kiedykolwiek życie. Z drzwi następnego wagonu nacierał na mnie kolejny nietoperz. Instynktownie podskoczyłem i wbiłem mu kość w plecy. wbijałem ją aż i on przestał się ruszać. Wiedziałem że i tak zginę. Więc jeśli mam zginąć to zginę walcząc z tymi potworami. Szedłem dalej wagonami. Następny okazał się pusty. Byłem sam z kością w ręce. Jednak moja wola walki była niesamowicie duża. Następny wagon również okazał się pusty. Kolejny zaś dał mi szansę rewanżu. Stała tam ona.

- Chłopcze... pożegnaj się z życiem.

Po raz kolejny zobaczyłem jej krwistoczerwone oczy. Nacierała na mnie jakby w ogóle nie dotykała ziemi. Chwyciła mnie za szyję i przyparła do ściany wagonu. Prawą ręką starałem się wbić jej kość w szyję lecz chwyciła mnie blokując możliwość poruszania ją. Lewym kolanem uderzałem w jej żebra i o dziwo.. zadawałem jej ból. Widziałem grymas bólu w jej twarzy. Puściła mnie. Cios pięścią w jej twarz powalił ją na ziemię. Kopniak jaki wymierzyłem w jej brzuch spowodował że odleciała na odległość ponad metra. Nie wiedziałem jeszcze wtedy co się dzieje jednak nie zastanawiałem się nad tym. Ruszyłem z kością i wbiłem w jej serce.

-He...heehehe... To nie zadziała chłopcze. Mnie nie można zabić!

Jestem drugim wampirem jaki stąpał po ziemi. Wieki nikt mnie nie zabił i tobie też się to nie uda.

Chwyciła moją dłoń i wyciągnęła koś ze swojej klatki piersiowej. Uderzyła mnie głową w moją twarz i solidnym kopniakiem w klatę spowodowała mój długi lot przez całą długość wagonu. Opadłem z sił jednak wiedziałem że muszę walczyć. Wiedziałem że choćby nie wiem co... nie zginę leżąc na ziemi. Ostatkiem sił wstałem. Stała już przede mną.

-Gotów? - zapytała poważnym głosem

-Pierdol się! - odpowiedziałem gotowy na śmierć

I wtedy wybawienie. Drzwi za moimi plecami się otworzyły, ktoś odepchnął mnie na bok i zaczął strzelać do wampirzycy ze strzelby. Padał strzał za strzałem a ona odskakując od nich nie padła nawet na ziemię.

-UCIEKAJ!!!! - usłyszałem znajomy głos. Tak dokładnie jak pewnie się domyślacie był to Remus. Pomyślałem wtedy "kurwa ten gość jest nieśmiertelny". Był cały poraniony, oczy miał tak napuchnięte że nie wiem nawet czy coś na nie widział. Widziałem że ma problemy z chodzeniem. Uciekaliśmy już wtedy przez kolejne wagony a ja cały czas się zastanawiałem jak to możliwe że on tu jest? Jak on przeżył?

Remus spojrzał na zegarek na ręce i jednocześnie otwierając boczne drzwi wagonu ładunkowego powiedział jedno:

-Skacz!!

-Zwariowałeś? Ten pociąg zapierdala jak pojebany!!

Chwycił mnie za ramię i wypchnął mnie z pociągu zaraz za mną skacząc. Mocno bolał upadek. Bardzo mocno.. Podniosłem się i spojrzałem w kierunku pociągu który w 5 sekund po naszym skoku.... WYBUCHNĄŁ!

-Remus co to..jak... żyjesz?... skąd??

-Nie tak łatwo się mnie pozbyć młody. Powinni o tym wiedzieć...

-Remus... czy ona... kim jest?

-Najstarszy z wampirów. Właściwie drugi. Podobno nie do zabicia.

Choć jak tak patrze parę kilo C4 w wagonach i nieśmiertelność wysiada.

-Remus jak to możliwe że przeżyłeś

-Ja...

Tylko tyle zdołał powiedzieć. Długi na metr metalowy pręt przebił jego lewe ramię. Remus padł na ziemię a ja spojrzałem w kierunku płonącego pociągu. Z płomieni wyłaniała się postać...Postać kobiety... To była ona... Przeżyła...

-A więc Panowie...czas na rundę trzecią...

Ciąg dalszy nastąpi...

______________________

Jeszcze raz pragnę serdecznie przeprosić za tą przerwę. Zdaję sobie sprawę z tego że opowiadanie podzielone na części nie trafi na główną jednak chcę je skończyć. Przewiduję że mieszczę się w 10 częściach. Mam nadzieję że zostawicie komentarz pod opowiadaniem ponieważ zmotywuje mnie to do pracy a i chciałbym poznać wasze opinie :).

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Kiedy następna część?
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje