Historia
Prima
Gdy zamykam oczy to widzę tylko ciemność. Słyszę
tylko ciche syczenie, jakby ktoś powoli spuszczał powietrzę z balona.
Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że pewnego dnia zamknąłem oczy by porozmawiać ze samym sobą.
Wszystko zaczęło się od dnia w którym wyrzucili mnie z pracy, nie wiedziałem co dalej. Praca była moim życiem, tak przyznaje się byłem pracoholikiem.
Czułem się wtedy taki nie dowartościowany, ale gdy siedziałem na łóżku w swojej sypialni, zrozumiałem że nie ma teraz przy mnie nikogo. Obejrzałem się za siebie i nikogo nie zobaczyłem.
Poczułem wtedy taki, jakby dreszcz, który przeszedł mi po plecach.
Nie miałem komu się wyżalić, więc cały swój ból obróciłem w krzyk. Gdy się uspokoiłem zamknąłem oczy i spróbowałem się skupić.
-Cześć- powiedziałem szeptem.
Cisza.
Nie usłyszałem odpowiedzi. Po krótkiej chwili pomyślałem, że może muszę to powiedzieć właśnie w myślach.
Tak więc spróbowałem.
-Cześć.
Ale i tak nie dostałem odpowiedzi.
Podałem się, położyłem się na łóżku.
-Czemu moje życie jest takie trudne? Dlaczego jestem sam? Czy to moja wina?- pomyślałem.
-Nie wszystko to twoja wina- odezwał się głos w mojej głowie.
Byłem zaskoczony. Usłyszałem głos, nie swoje myśli.
Otworzywszy oczy rozejrzałem się po sypialni, ale nikogo niej nie było. Trochę się przeraziłem, ale
znów położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy.
-Jak to nie wszystko?
Żadnej odpowiedzi.
Poszedłem do łazienki, wziąłem prysznic i stojąc tak w wbijającym się
moje ciało strumieniu wody usłyszałem znów ten głos.
-Nie wszystko- odrzekł.
Szybko wyszedłem z kabiny prysznicowej, owinąwszy się ręcznikiem, udałem się ponownie do sypialni.
Zamknąłem oczy.
-Ale co dokładniej?
Chwila ciszy.
-To że Cię zwolnili nie było twoją winą.
-Ale to że jestem sam, zawdzięczam tylko sobie.
-Tak.
-Kim jesteś?
-Tobą.
-Nie, nie jesteś mną. Czy ja coś piłem?
-Nie.
-Jestem pijany. O Boże.
-Ty przecież nie piłeś alkoholu od trzech lat.
-Że co? Nie jesteś mną, ja nie mam takiej pamięci.
-Masz, tylko o tym nie wiesz. W ogóle ludzie nie wykorzystują w pełni swojego niezwykłego umysłu- odrzekł spokojnie. Jego głos był bez emocji. Był również bez osoby, nie mogłem dostrzec czy jest on męski czy kobiecy.
-Skąd ja to wiem? Nie stop! To jakiś żart. Rozmawiam sam ze sobą, Boże, zlituj się nade mną, chcesz
bym był jeszcze chory umysłowo?
-Bóg tego nie chcę. Nie jesteś chory.
-Ale rozmawiam sam ze sobą, to dziwne i ... chore. I dalej to robię.
-Możesz to tak postrzegać, ale…
-Jakie ale, co? Mówię do siebie. Po skradałem myśli
-Nie...
-Co nie?
-Dasz mi skończyć, czy będziesz się ze mną kłócił?
-Bić się, nie, kłócąc się z myślami.
Wybuchnąłem śmiechem.
-John, nie postradałeś myśli. To ja Cię oszukałem
-Jak... Co... Moje myśli mnie oszukały?
-Nie. Tylko, nie jestem tobą w pełni.
-Czyli że co, nie rozumiem.
-Wiem że nie rozumiesz. Czytam twoje myśli, odczucia, wszystko, znam twoje życie lepiej niż ty.
-Dobrze wiedzieć.- odburknąłem.
-John, ja nie jestem tobą do końca…
-Nie rozumiem. Wyjaśnij mi, natychmiast!
Śmiech. Zażenowanie.
-Jestem istotą mieszkającą w twoim ciele.
-Taa, teraz to wiem że coś piłem. Nie czekaj, ja brałem. Naprawdę, wow, nie spodziewałem się.
-Nie to nie żarty i nie, nie jesteś pod żadnym wpływem.
-Moje myśli są zabawne.
-Zrozum, jestem inną istotą, innym ciałem, inną osobą, ale jakby tobą.
-Taa. Jak się we mnie znalazłeś?
-Na początku byłem w symbiozie z liściem, ale gdy on usechł, to wiatr przeniósł mnie do Ciebie.
Wciągałeś wtedy powietrze, bo wyszedłeś z butiku w którym brzydko pachniało.
-Fascynujące. Kim jesteś? Nie, czym jesteś?
-Moja rasa to Prima.
-Prima?
-Pierwotni. To my stworzyliśmy ziemie, planety, słońce, księżyce, wszechświat.
-To czemu nie władacie światem?
-Jesteśmy pokojową rasą.
-Ale, przecież jeżeli to wy to stworzyliście to... pogubiłem się.
-Spokojnie John.
-Jak tu być spokojnym.
-Wiem co czujesz, dosłownie. Wszystko będzie dobrze.
-Nie nie będzie. A ktoś jeszcze wie o was?
-Tak, rząd wie. Ukrywają to. Myślą że chcemy was zabić.
-Może mają racje.
-Ale to nie jest prawdą. Wiem że mi wierzysz.
-Czy możesz mnie opuścić?
-Nie, opuszczę Cie gdy umrzesz.
-Jesteś nieśmiertelny?
-Tak żyje od początku do końca.
-O Boże.
-Widziałem jak świat się zmienia. Kilka razy byłem zakochany, zły, ale nigdy nie żyłem własnym życiem. Nie żyłem jak ty, John.
-Pokaż mi się.
-John nie chcesz...
-Pokaż!
*
To co ujrzałem, to co doświadczyłem tamtej nocy było niezwykłe i przerażające. Najsmutniejsze jest to że o całym tamtym zajściu powiedziałem moim rodzicom, z którymi od dłuższego czasu
nie utrzymywałem kontaktu.
Oni uznali mnie za nie poczytalnego i wysłali do zakładu dla " Ludzi myślących inaczej".
Wszyscy uważają mnie za czubka, którym nie jestem, bo wiem co widziałem, co widzę i słyszę, ja i
Prima dalej jesteśmy ze sobą. Razem
Jesteśmy na siebie skazani, aż do mojej śmierci...
Komentarze