Historia

Gałąź

blackblood666 1 8 lat temu 1 143 odsłon Czas czytania: ~1 minuta

Kolejny ciężki dzień w pracy. Nie mogłam się doczekać kiedy wreszcie wrócę do domu, zmyję makijaż, z którego i tak już niewiele pozostało i położę się w ciepłym łóżku. Wychodząc z pracy, podrzuciłam jeszcze mojemu szefowi kilka ważnych papierów, a potem udałam się w stronę wyjścia. Był chłodny, mglisty wieczór. Mój samochód znajdował się na końcu parkingu. Ledwo tam dotarłam, biorąc pod uwagę fakt, że od samego rana biegam po biurze w dwunastocentymetrowych szpilkach. Z wyrazem bólu i cierpienia na twarzy, zdjęłam buty, wsiadłam do samochodu i odjechałam. W radiu grali same słabe kawałki, więc otworzyłam schowek w poszukiwaniu jakiejś fajnej płyty. Wzięłam pierwszą lepszą i postanowiłam się odrobinę odstresować, więc moje głośniki działały na pełnych obrotach. "Cocaine" Jimi'ego Hendrixa słyszało chyba całe osiedle, ale miałam to szczerze mówiąc w tamtej chwili gdzieś. Przejeżdżając drogą zalesioną po obu stronach, natrafiłam na ogromną gałąź ciągnącą się w poprzek. Moje wkurwienie nie miało granic. Wyszłam z samochodu i postanowiłam tę gałąź przesunąć, bo nie miałam najmniejszej ochoty na przejażdżkę trasą 20 km dłuższą. Gdy wróciłam do samochodu w lusterku zauważyłam, że podąża za mną czerwona ciężarówka. Miałam ją dosłownie na ogonie. Postanowiłam przyspieszyć, tir za mną też zwiększył prędkość, jednak ani myślał mnie wyprzedzić. Dziwne... Lekka irytacja zmieniła się w strach. Jak zaczął błyskać światłami przeraziłam się nie na żarty. Podjechałam pod bramę najbliższego domu i wybiegłam z samochodu z krzykiem. Ciężarówka zatrzymała się za moim samochodem. Wybiegł z niej młody mężczyzna i krzyknął:

- Proszę pani! Ktoś wsiadł do pani samochodu...

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Nie bardzo własne, bo było już takie tylko lekko inne.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje