Historia

Legenda Bucza (II wersja)

maciekzolnowski 0 5 miesięcy temu 207 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

Na Śląsku Cieszyńskim w miejscowości Górki Wielkie, w pobliżu dworu Kossaków i nieczynnej od lat stanicy harcerskiej, jest niewielkie wzgórze zwane Buczem. Przed wiekami bukowy las porastał jego łagodne zbocza. Obecnie drzewa pokrywają jedynie zachodnie i południowe stoki, natomiast po stronie północnej wyrosło spore osiedle domków jednorodzinnych. Z Buczem wiąże się wiele osobliwych legend, a jedna z nich przedstawia się tak...

Wszystko zaczęło się pewnej jesieni, kiedy ciężkie wilgotne mgły coraz częściej oplatały okoliczne wzgórza, a słońce przez wiele tygodni nie mogło przebić się przez nisko wiszące chmury.

W takiej to urokliwej scenerii dwóch mieszkańców Górek wybrało się po chrust do lasu. Zbierali i zbierali, posuwając się ku górze, a gdy dotarli na sam szczyt Bucza, usłyszeli dziwny dźwięk, coś jakby odgłos piłowania, buczenia, dobywający się z wnętrza prastarego dębu, który tam rósł. Nie wiedzieli, co to za dźwięk ani gdzie dokładnie znajduje się jego źródło. Nie mieli drabiny i nie mogli zajrzeć do wnętrza wysoko usytuowanej dziupli, która od razu przykuła ich uwagę. Wrócili więc czym prędzej do wsi po narzędzia i po to, by zasięgnąć języka. Jednak nikt nic nie wiedział i dopiero sędziwy Walenty Krząszcz, miejscowy pisarz i nauczyciel, nazywany Gawędziarzem spod Witalusza, przyszedł im z pomocą i opowiedział ponurą legendę...

Dawno, dawno temu pewna zła kobieta została posądzona o konszachty z diabłem i powieszona na drzewie rosnącym właśnie na Buczu. Minęło wiele lat i pojawili się tutaj pierwsi drwale, by wykarczować las i przygotować teren pod uprawę roślin pastewnych. A gdy tylko zbliżyli się do prastarego dębu z zamiarem ścięcia go, zerwał się silny wiatr, zrobiło się strasznie zimno i drwale zostali pochwyceni przez drewniane i długie jak szpony czarownicy macki, a następnie wciśnięci w głąb dziupli oraz pod powierzchnię kory; nieszczęśnicy – podług przekazu Krząszcza – byli bez szans.

To usłyszawszy, zaopatrzeni w stosowne narzędzia do rąbania i piłowania drewna oraz drabinę, wrócili młodzieńcy nazajutrz na szczyt, by przekonać się, czy legenda jest prawdziwa czy też fałszywa? Najpierw zajrzeli do wnętrza dziupli, gdzie ku swojemu wielkiemu przerażeniu odkryli mnóstwo ludzkich kości, a potem (mimo strachu, jaki odczuwali) przystąpili do swoistego testu. Pierwszy ze śmiałków, niejaki Adam Kowal, przyłożył piłę do dostojnego dębu i zaczął powoli nacinać korę. Jego kamrat, baca Maćko, stał tymczasem w bezpiecznej odległości i tylko się temu przyglądał. Z początku nic złego się nie działo, jednak już po krótkiej chwili drzewo odkryło przed nimi swą diaboliczną moc. Kowal, pozbawiony wszelkich szans na ucieczkę intruz z piłą, musiał zginąć, natomiast baca Maćko zdołał jakimś cudem przeżyć i pogonić z krzykiem do wsi.

Od tamtej pory mieszkańcy unikają Bucza jak ognia. Ci odważniejsi chadzają czasem na szczyt, by postraszyć niesforne dzieciaki opowiastkami o dębie i o drwalach, a także posłuchać dziwnych odgłosów piłowania i buczenia, od których aż włos jeży się na głowie i staje nomen omen dęba.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje