Historia

Złowrogi plan cz. II

mysterious 0 7 lat temu 1 034 odsłon Czas czytania: ~13 minut

Witam. Około trzech lat temu postanowiłam napisać pastę podzieloną na kilka części. Udało mi się napisać tylko jedną i w sumie nie wiem czemu jej nie kontynuowałam. Stwierdziłam że to dobry moment by dalej pisać dalsze części. Dla niektórych osób może zbytnio się akcja przeciągać, ale tak jest ta pasta skonstruowana i tak musi to wyglądać. Postaram się aby te części były bardziej dopracowane.

http://straszne-historie.pl/story/3800-zlowrogi_plan część I

- Rebecca dziewczyno ! Zbudź się w końcu !

- Co jest !? - krzyknęłam przerażona.

Cholera to sen, to był tylko sen. Mama nawet nie wie jak bardzo się cieszę że w tym momencie ją widzę.

- Tyle razy Cię prosiłam żebyś uważała i nie zasypiała w wannie. Przecież to niebezpieczne córko. Gdybyś była sama w domu, to co wtedy ? Nawet nie chcę myśleć

- Mamo daj spokój, nic się nie stało, naprawdę, spoko. Żyję. - próbowałam zażartować, jednak w głowie wciąż miałam ten sen. Chory sen. Czy ta sytuacja z tym podglądaniem tak bardzo ugrzęzła mi w głowie, czy po prostu alkohol pity na ostrym słońcu dał się we znaki i przez to takie paranoiczne koszmary ? Nie wiem. Mam nadzieję że to jednorazowa sytuacja. Nie mam ochoty na coś takiego. Nigdy więcej takich akcji rodem z horroru.

Po całym dniu byłam dość zmęczona, więc nie miałam ochoty na żadne filmy, czy książkę, po prostu chciałam się położyć. Bałam się jednak że znów przyśni mi się ten psychol, to naprawdę siedzi mi w głowie. Nie wiem dlaczego. Dziewczyny stwierdziły że nie mam się czym przejmować, jednak ja wcale tak nie uważałam. Być może nie należę do osób o zdolnościach jasnowidzących ale przeczuwałam że coś jest nie tak. Czas pokaże, a teraz idę spać – pomyślałam. Walnęłam się całym ciężarem ciała na łóżko i zasnęłam jak małe dziecko.

Letni, nocny wiatr delikatnie muska moją twarz. Stoję przy oknie ? Dlaczego ?

Ciężkie powieki nie pozwalają mi ujrzeć co dzieje się dookoła. Nie…tylko nie to. Ten mężczyzna, czy on tam dalej stoi ? Otwieram oczy z trudem. Zamazany obraz. Próbuję się ocknąć, dobudzić. Jestem spięta, czuję niewyjaśniony strach. Boże, on tam jest, widzę go przez mgłę, ale jednak widzę. Ten sam scenariusz. Stoi i wpatruje się we mnie. Podnosi dłoń. Znowu mi macha, tym razem nie trzyma żadnego ostrego narzędzia, po prostu stoi i macha, uśmiecha się. Wiem że ten człowiek nie ma dobrych zamiarów wobec mnie. Czego chce !? Pragnę uciec, schować się. Nie mogę się ruszyć. Stoję w miejscu niczym słup. Nie jestem w stanie nawet spojrzeć gdzie indziej, paraliż oplótł całe moje ciało. Łzy spływają mi po policzkach, nie wiem co się dzieje, po co i dlaczego ? Cisza, wszędzie cisza, tylko mój oddech i głośne bicie serca. Chwila ? Coś słyszałam. Skrzypnięcie. Skrzypnięcie drzwi. Znów ten śmiech, złowrogi śmiech. Otacza mój umysł. Nie mogę się uwolnić. Ktoś za mną stoi, wiem to. Czuję oddech na karku. Dreszcze przeszywają całe moje ciało. Tylko kto ? Kto tutaj jest, razem ze mną w moim pokoju, moim azylu jak do tej pory przypuszczałam. To nie on, ten człowiek dalej stoi w oknie naprzeciwko, obserwując całą sytuacje z grymaśnym uśmiechem na twarzy.

Dotyk. Krzyk. Wrzask. Pisk. Zatykam uszy, pokładam się na ziemie, skulona leżę i czekam sama nie wiem na co. Pisk rozrywa moją głowę. Nie daję rady ! Nie wytrzymam ! Ratunku, przestań ! Ratunku !!! Pomocyyyy !!!!!!

- Rebecca, córeczko ! Zbudź się dziecko, Rebecca ! Steve, chodź tu natychmiast, nie mogę jej dobudzić !

- Jestem, jestem. Spokojnie Brenda. Połóż jej głowę na ziemię.

- Boję się że znów dostanie tych wstrząsów. Chryste Steve, mam nadzieje że to nic takiego, że to nie padaczka, ona nigdy nie chorowała, a tu nagle takie coś !

- Brenda ! Histeria w niczym nie pomoże, wcześniej nic podobnego się nie zdarzyło, więc nie ma co się martwić na zapas

- Dzisiaj w wannie zasnęła, też krzyczała przez sen…

-To na pewno tylko jednorazowa sytuacja. Może dziewczyna ma jakieś stresy ? Nic Ci nie mówiła ?

- Nie, wręcz przeciwnie. Wyglądała na zadowoloną. Są wakacje, spotyka się z koleżankami, spędzają miło czas, za niedługo wyjeżdżamy na wczasy, jakie stresy do cholery Steve !?

- Jakiś problem z chłopakiem na przykład. Wiesz jak to jest.

- Nie wydaje mi się. Och ? Ocknęła się !?

- Spokojnie. Tak. Dochodzi do siebie. Halo, maleńka ? Słyszysz mnie ?

- Tata ? – spytałam cicho – to Ty ?

- Oczywiście że ja. Nie denerwuj się, jesteśmy przy Tobie, razem z mamą

- Mama ? Mamo co się dzieje ? – przez moment nie miałam pojęcia co się wydarzyło, po chwili dopiero pomału zaczęło do mnie docierać.

- Śniło Ci się coś, miałaś koszmar kochanie – odparła mama. Sen. Znowu ten pieprzony sen. Boże, dlaczego znów mi się to przyśniło ?

- Czemu jestem na ziemi ? – cały czas byłam jednak otumaniona.

- Spadłaś kochanie, spadłaś z łóżka po prostu – mama próbowała mnie uspokoić. Widziałam jednak niepokój w jej oczach. Łóżko akurat stało parę metrów, od miejsca w którym leżałam.

- Muszę, wstać. Tato pomóż wstać. Proszę. O matko ! Boli mnie głowa – miałam wrażenie że ból pragnie rozerwać mój mózg.

- Powoli Rebecco, trzymam Cię. Wstawaj. Mama przyniesie Ci coś przeciwbólowego

- Dzięki tato – poczułam chęć na zimny prysznic. To wszystko sprawiło że pot lał się ze mnie stróżkami. Wciąż nic nie rozumiałam, o co chodzi, co mają oznaczać te sny. Martwiło mnie to, jednak miałam nadzieje że to minie. Gdybym wiedziała że tak naprawdę to początek. Początek koszmaru.

Reszta nocy przebiegła spokojnie. Może dlatego że nie byłam w stanie zmrużyć oka. Chciałam już nowy dzień, spotkać się z Lisą i o wszystkim jej opowiedzieć. Amber ? Ona jak zwykle obróci to w żart i dobrą zabawę, nie mam ochoty jej się wyżalać, niech spada. Kurde mam wrażenie że powoli przestaje tolerować tą dziewczynę. Marzę o tym żeby Lisa ją olała, żebyśmy były tylko my dwie. Przez te osiem lat tak naprawdę chyba tylko udawałam że lubię Amber. Nie wiem czemu po tych dziwnych dzisiejszych wydarzeniach zaczyna to do mnie docierać. Nie chcę jej, nie chce jej w Naszej przyjaźni i nie chce jej w ogóle. Muszę porozmawiać z Lis na ten temat, chociaż wiem że to nie będzie łatwa rozmowa.

Nad ranem udało mi się zdrzemnąć, nie trwało to jednak długo ponieważ obudził mnie dzwonek telefonu

- Halo ? – odebrałam

- No dzień dobry pani, nie obudziłam ? – to była Lisa

- Hej, nie spoko. Dobrze że dzwonisz. Musimy pogadać – powiedziałam

- Coś się stało ? – zapytała z troską

- W sumie dziwna sprawa. Ale to nie na telefon. Spotkamy się ?

- Jasne że tak, ale dzwonie bo Amber dała cynk że jest impreza u tej jej kuzynki Izzie, jesteśmy oczywiście zaproszone – czułam jak wyszczerza zęby z radości.

- Lisa, szczerze nie mam na stroju na imprezowanie, musimy iść ?

- Ej, chyba sobie jaja robisz, wypasiona impreza, multum fajnych ciasteczek, alko, alko i jeszcze raz alko, a Ty mówisz że z nastrojem coś nie teges ? Nawet sobie nie żartuj. Idziemy. Musimy. Swoją drogą największa imprezowiczka w mieście nie ma ochoty na balety ? Jestem w szoku. Poważnie. Z Tobą jest wszystko ok ? – nie, nie jest i o tym chcę jej powiedzieć, jednak nie wiem czy nie pomyśli że ze świrowałam…

- Dobra, weź się tak nie nakręcaj. Jarałaś coś z samego rana ? Owszem, nawet największa imprezowiczka w mieście, jak Ty to mówisz, czasem nie ma ochoty na balange, ale ok. Pójdziemy. Zapowiadam Ci jednak że jeśli będzie dupnie ja się od razu zwijam – tak naprawdę perspektywa spędzenia kolejnego wieczoru w towarzystwie Amber i jej pomylonej kuzynki wcale mi się nie uśmiechała, ale kurde. Nie mogę wpadać w jakieś paranoje z powodu snu, a Amber muszę jeszcze przeżyć, widzę że Lis naprawdę jest w dobrym nastroju. Nie chcę tego póki co psuć. A propos muszę sprawdzić czy przypadkiem ten psychol znów się nie Lampi w stronę mojego okna. Postanowiłam zakończyć rozmowę z Lisą, zbywając ją że napiszę sms-a, gdzie i kiedy chcę się spotkać.

- Dobra. Do zobaczona. Buzi – pożegnała się. Natomiast ja z głębokim oddechem, wstałam powoli z łóżka i podeszłam małymi kroczkami w stronę okna. Odchylając zasłonę, udawałam że tak naprawdę nic się nie dzieje, jednak uderzenie gorąca przypomniało mi że w konkretnym celu tutaj podeszłam. Spojrzałam. Nic. Nikogo. Nie ma. Ufff, naprawdę mam paranoje. Dobra, dość tego. Ten dzień będzie udany, ma być udany ! Dlatego teraz idę pod prysznic, zjem wypasione śniadanko, spotkam się z Lisą, powiem jej po prostu że miałam ciężką noc, ale już jest ok i dlatego dziś wieczorem będziemy się zajebiście bawić. Sorry Amber, sorry Izzie. Ta impreza należy do mnie i do Lis. Uśmiechnęłam się pod nosem i udałam w stronę łazienki, nie wiedząc że właśnie ktoś bacznie mnie obserwuje.

- Witaj córeczko, jak się czujesz ? – mama od rana krzątała się w kuchni i bacznym okiem mi się przyglądała. Oczywiście zauważyła torbę podręczną w której miałam ciuchy i kosmetyki. Chciałam się na imprezę przygotować u Lisy

- Wybierasz się gdzieś ? – spytała niezadowolona

- Jestem umówiona z Lisą, a potem idziemy do znajomej na imprezę – odpowiedziałam, zaciskając kciuki żeby tylko mama nie zaczęła prawić tych swoich kazań. Znałam ją na tyle dobrze że wiedziałam iż wydarzenia z ostatniej nocy ją zmartwiły i nie specjalnie będzie zadowolona że chcę zarwać nockę.

- Czy to dobry pomysł Rebeco ? Wolałabym żebyś została w domu. Obejrzymy sobie jakiś film, ugotuję coś dobrego hm ? Wydaje mi się że jesteś jakaś przemęczona a imprezowanie to nie jest dobry sposób na odpoczynek – zaczęło się

- Mamo nic mi nie jest, nie martw się o mnie. Chcę się spotkać z dziewczynami, tym bardziej że za niedługo wyjeżdżamy. Spędzę z Wami całe dwa tygodnie na wyspach karaibskich i będziemy się razem świetnie bawić. Obiecuję. Teraz naprawdę muszę już lecieć.

- Ech, no dobrze, ale proszę uważaj na siebie. Przyjechać po Ciebie ? O której ?

- Nie wiem o której się skończy zabawa, ale dam sobie radę – cmoknęłam mamę w policzek, zabrałam torbę i wyszłam. Jakoś poszło. Nie było źle. Nie chcę żeby się martwiła nie potrzebnie i nie chcę już myśleć o tej koszmarnej nocy, jednak w podświadomości cały czas to tkwiło i było silniejsze. Może za kilka dni minie. Mam nadzieje.

Umówiłyśmy się z Lisą pod naszą szkołą. Nie dość że spóźniła się ponad godzinę to jeszcze zabrała ze sobą tego idiotę i totalnie mnie zlewała. Oboje byli wstawieni i zachowywali się jak dzikusy w betonowej dżungli. Chciałam z Nią pogadać, ale przy tym ograniczonym małpiszonie przecież się nie dało. Żałuję że nie poszłam do domu, propozycja mamy z dobrym jedzonkiem i fajnym filmem na dvd wydawała się o wiele przyjemniejsza niż spędzanie czasu z podpitymi Lisą i Mikiem. Nie chciałam jednak wyjść na jakąś sztywniaczkę. Na całe szczęście dla Lis nie było jej rodziców, gdyby ją zobaczyli w takim stanie to wolałabym nie myśleć co by się działo. Już raz dała popis na imprezie z Amber i to także przez tego dupka, ewidentnie koleś ma na nią zły wpływ. Postanowiłam się przebrać i wyszłam do łazienki. Zanim się umalowałam, uczesałam trochę mi zleciało, kiedy naglę usłyszałam głośne jęki. No nie. Bzykają się. Zaraz zwariuje. Mam to w dupie, w końcu jestem tuż obok, może trochę szacunku ?

- Ej ! Teraz Wam się zachciewa ? Jestem tutaj jakbyście nie zauważyli i nie specjalnie mam ochotę wysłuchiwać Waszych uniesień… - wparowałam do pokoju

- Ale jesteś spięta lalka. Miałem ochotę na swoją dziewczynę więc dlaczego miałbhkym, ekh ! Soróweczka, cz.. kaweczka hahahahaha – ryknęli śmiechem jak stado hien. Tragedia.

- Zachowujecie się jak…- zaczęłam, jednak Lisa mi przerwała

- Przestań nudzić ! Moją matką jesteś !? Kręcisz nosem od samego początku jak się spotkałyśmy, co Ty jakaś księżna jesteś czy kij wie co !? – Stałam z szeroko otwartymi oczyma. Pierwszy raz Lisa potraktowała mnie w taki sposób

- Róbcie co chcecie, ja się zbieram. Do zobaczenia u Izzie – zabrałam się i wyszłam w naprawdę ciężkim szoku.

Alkohol, zioło i dudnienie muzyki ogarnęło cały dom. Wszyscy byli już nieźle napruci, ja natomiast wściekła sączyłam połączenie wódki z ginem, gdzieś w odosobnieniu. Cholerna lipa. Wiedziałam że będzie beznadziejnie, jeszcze Lisa dała w dupę. Widziałam jak próbuje do mnie podejść, ale Mike cały czas ją trzymał na kolanach i nie pozwolił wstać. Jaki to jest debil, co ona w nim widzi ?

Ocho. Puścił ją, ale ja nie mam akurat ochoty na jej przeprosiny.

- Becca, przepraszam. Głupio wyszło, bardzo, bardzo przepraszaaaaam

- Lisa, jesteś pijana. Nie chcę mi się z Tobą gadać w tym momencie

- Acha, jasne. Spoko. Obrażaj się, pewnie ! Stała się tragedia narodowa bo przyszłam ze swoim chłopakiem a Ty miałaś inne plany. Niestety tym razem Ci je pokrzyżowałam – krzyczała. Każdy oczywiście głupio się na Nas patrzył a niektóre osoby się głupio podśmiewały, w tym Amber.

- Weź się uspokój ! Potrzebowałam z Tobą porozmawiać a Ty to olałaś.

- Mike też mnie potrzebował, nie jesteś pępkiem świata.

- Dobra. Wytrzeźwiej to pogadamy. Zbieram się. Nara – wstałam z impetem i opuściłam salon

- A idź. Żegnam – odpowiedziała z fochem i pomaszerowała z powrotem do Mika, ja natomiast zawiedziona dziwną postawą przyjaciółki, zamierzałam zahaczyć jeszcze o wc i spadać stąd.

- Idziesz już ? – to była Amber. Stała oparta o ścianę z bezczelnym uśmieszkiem, podgryzając słomkę od piwa

- Tak, słabo się czuję. Sorry

- Ok. O co chodzi z Lisą ? Kłóciłyście się ? – spytała. Pewnie ją to niesamowicie cieszy.

- Nie. Tak. Trochę. Ten Mike to skończony kretyn, marnuje się z nim

- Jej sprawa, nie uważasz ? – powiedziała drwiąco

- Tsaa… ale nie znaczy że musi mnie przez niego olewać a potem mieć pretensje że jestem o to zła

- Ja też jestem jej kumpelą i jakoś mi to nie przeszkadza, ale ok. Przejdzie jej nie spinaj się. Nie zatrzymuję Cię, buźka – pożegnałyśmy się i udałam się do toalety.

Siedząc na kiblu poważnie się zastanawiałam, po co tu przychodziłam ? Wcale się nie bawiłam dobrze. Jeszcze żeby było jakieś konkretne towarzystwo, a tu same śliniące się oblechy, ta cała Izzie też ledwo trzyma się na nogach. Jedynie Amber ma nad wszystkim kontrole, o tak to to ona lubi, fałszywa idiotka. W każdym bądź razie nic tu po mnie. Wstałam gwałtownie i nagle mroczki przed oczami. Pochyliłam się i złapałam za głowę, w której cholernie mi się kręciło. Nie byłam pijana, wypiłam jednego drinka i to w dodatku nie całego. Osunęłam się na ziemie. Co się ze mną dzieje ? Siedziałam chwilę opierając się o kibel i czekałam aż karuzela w mojej głowie ustanie. Głęboki oddech, raz, raz. Spokojnie. Bez nerwów. To chyba przez tą kłótnie z Lisą. Ostatnio rzeczywiście jestem jakaś wrażliwa na wszystko. Dobra wstaję.

Zamarłam. To nie sen.

Był tu. Stał przede mną. To on. Wiem że to on. Miał kaptur i twarz owiniętą czarną chustą. Jedyne co widziałam to jego oczy, nienaturalnie jasno niebieskie. Czułam jak przebijają mnie na wylot. Znowu to samo, jestem sparaliżowana, nie mogę się ruszyć. Stoję oko w oko z tym psychopatą. Uśmiecha się szyderczo, nie widzę tego ale czuję. Co ? Co robi ? Cofa się. Siada na skraju wanny wciąż skierowany twarzą w moją stronę, cały czas się uśmiecha, teraz zaczyna się śmiać. Łzy znowu napływają mi do oczu. Dlaczego mnie nęka ? Czego chce ? Kim jesteś ? Miałam ochotę zapytać, ale nie mogłam, nie dałam rady wydobyć z siebie nawet małego jęku.

Co jest !? Czuję zimny metal na szyi, znowu ktoś za mną stoi. Jak to się stało, jeszcze 2 minuty temu nikogo tu nie było, łazienka była zamknięta na klucz. To jakiś żart !?

- Głupia suka – usłyszałam szept i poczułam zimny oddech na karku. Płakałam, a raczej łzy samoistnie spływały po policzkach, ja wciąż nie byłam w stanie się ruszyć, nic powiedzieć. On siedział i obserwował a postać stojąca za mną, trzymająca w ręku nóż jak przypuszczałam, stopniowo, począwszy od karku, wzdłuż kręgosłupa jeździła ostrym narzędziem po moim ciele. Nagle poczułam brutalne szarpnięcie moich włosów, dłonie miałam podtrzymywane od tyłu, pojawił się ogromny ból, jakby zaraz miały połamać się wszystkie kości. Nóż przylegał do mojego gardła

- Jesteś nikim – syknęło mi coś do ucha. Znów ten przeraźliwy śmiech, następnie krzyk i pisk, pisk który sprawił że z bębenków słuchowych trysnęła krew. Wszystko w koło się kręciło, obraz był nie wyraźny. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, czy umieram ? Silny ból potylicy dał do zrozumienia że z ogromną siłą runęłam na podłogę, uderzając głową o kant muszli. Znów krzyk, szarpnięcie.

Odpłynęłam.

Koniec części II

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje